Historia
W Głębi lasu cz 7.
Szłam za chłopakami. Byłam rozkojarzona. Widziałam jak dotychczas śmierć każdego z naszej paczki. Nie chciałam już więcej cierpieć. Moje serce rozdzierał ból.
Kiedy schodziliśmy do piwnic w korytarzu ze schodami znajdowało się lustro pokryte kurzem. Przetarłam je i dopierow wtedy zobaczyłam jak bardzo żałośnie wyglądam. Kiedy zeszliśmy do piwnic, ktoś
z naszych zapalił lampy oliwne. Okazało się, że jest to po prostu ciąg korytarzy. Wyglądało trochę, jak labirynt. Na samym początku, zobaczylismy jakieś rurociągi. Czy to oznaczało bieżącą wodę?
Mozna tak powiedzieć. Nalałam wody do wiadra, które stało obok. pomijając, że moje ciuchy były całe we krwi, przetarłam tylko skórę i twarz. Jak miło było poczuć coś chłodnego na mojej twarzy.
Byłam głodna, ale nie dawałam po sobie tego poznać, wiedziałam, że mamy mało prowiantu. Nie chciałam sprawiać kłopotów. Nikodem trochę zluzował. Był spięty całą sytuacją.
Miałam wrażenie, że przed kilkoma chwilami postradał zmysly. Ważne było to, że w końcu wrócił do siebie. Ja też miałam już dosyć. Byłam na skraju załamania nerwowego.
Zza ściany usłyszeliśmy jakieś głosy.
M: Chyba się zaczęło...
N: Mamy jeszcze troche czasu, aby wrócić.
Ni: Skoro podjęlismy sie tego, nie możemy teraz odpuścić. Chcę wydostać się s tego przeklętego domu.
Piotrek cały czas milczał. W jego oczach zobaczyłam rezygnację. Był przybity całą sytuacją. Musiał wziąć się w garść. Katana ciążyła mi na plecach. Niewaiarygodne, na ile sposobów mozna
ja na sobie zawiesić. Wyciągnęłam ją zza pleców wydając przy tym piekny dźwięk. Nagle zobaczyliśmy coś na końcu korytarza. Każdy zdążył już przymocować latarkę do ramienia i....
Zaczęło się...
Rozbieglismy sie w różne strony. Pobiegłam chyba najwęższym, a zarazem najpaskudniejszym korytarzem, jaki tylko mógł tam istnieć. Wybiegłam z niego na jakiś korytarz łączący, były tu ujśia
wszystkich dróg labiryntu. Wszędzie pajęczyny, smrod i pleśń. Już miałam iść przed siebie, kiedy usłyszałam powarkiwanie za sobą. Nie chciałam duzo myśleć. W tym momencie chciałam tylko zemscić się
za śmierć moich przyjaciół. Złapałam katanę obiema rękami i podchas sprawnego obrotu ucięłam głowę oprawcy. Głowa leżała obok miotającego się ciała. Myślałam, że jedynym sposobem, aby je zabić, jest
dekapitacja. Widzę, że tylko zniszczenie mózgu pomoże. Jednym sprawnym stąpnięciem rozwaliłam czaszkę. W tym momencie obudziła się we mnie żądza mordu. Nie zaczęłam uciekać przed zombie, tylko szukać ich.
Podobało mi sie to.
Biegałam z jednego do drugiego korytarza. Ucinałam i miażdżyłam głowy kolejnym przeciwnikom. Nagle zza pleców usłyszałam głos.
D: Czy wiesz już, że jesteś mordercą?
Wiedziałam, o czym ona mówi. To znaczy, wtedy mi sie wydawało, ze wiedziałam. Wróciłam do głównego korytarza. Wyszłam mniej więcej na środku, na jednym końcu stał Nikodem z Maćkiem, jak widać, juz
bez amunicji, na drugim zaś trup.
Złapałam katanę obiema rękami, umiejscowilamm ją, przy biodrze, aby w miarę jakiegoś odbicia, nie uszkodzić rękojeścią brzucha. Zaczęłam biec w jego stronę. Byłam ni do zatrzymania, biegłam coraz
szybciej. Kiedy znajdowałam sie blisko niego wiedziałam, że go zabiję. Ale to co sie stało zniweczyło moje oczekiwania. Zza zakrętu, tuż przed zombie wyłonił się Piotrek. Widać nas szukał. Nie
wyhamowałam. Przebiłam kataną i jego i zombie. Opamietałam się. Uswaidomiłam sobie, że właśnie zabiłam mojegp przyjaciela. Wyjęłam katanę z ich ciał. Obydwoje opadli. Bez zastanowienia się odcięłam
głowę zombie i zmieżdżyłam ją. Chciałam to samo zrobić z Piotrkiem, ale jeszcze jakieś cechy człowieka zostały w moim sercu. Podeszłam do chłopaków. Byli zszokowani. Wiedziałam, że nie będą
juz mieli do mnie zauania. Rzuciłam katanę na podłogę. Był to rodzaj mojej rezygnaci. Miałam dosyć.
Ni: Natalia... znalazłem z Mackiem pokój, w tych korytarzach. Chodź, wygląda na w miarę bezpieczny.
Mówił do mnie z czułością. Wiedział, że będę chciała zrobic wszystko aby się wydostać. Poszłam razem z nimi. Maciek milczał cała drogę. Spojrzałam na zegarek. zatrzymał się na 23:55
Pięknie. wszystko przeciwko mnie. Nawet zegarek.
Weszłam do pokoju. Nie wydawał się przytulny. Był tylko lekko oświetlony. Zawsze coś. Były tam dwa materace. Dziś nie chciałam nikogo u boku. Położyłam się na materacu. zaczęłam myśleć.
Teraz już wiem, o czym mówił ten duch. Zostałam mordercą. Cała ta sytuacja starła ze mnie każdą cechcę ludzką. Stałam się zwierzęciem. Spojrzałam na katane odwieszoną w drugim końcu pokoju.
Było to narzędzie zbrodni.
Czy jeżeli uda mi się wydostac, będę ukarana za to co zrobiłam.
Ja już zostałam ukarana....
Komentarze