Historia
Nie zapomnij o mnie...
Z góry uprzedzam że to nie jest jakaś tandetna i tuzinkowa historia o psychopatach lub zombie. To historia o miłości z elementami paranormalnymi ;) Mam nadzieję że się spodoba :)
Tak... To była miłość mojego życia. Mój ukochany Piotr. Zawsze pozostanie w moim sercu, pomimo tego że odszedł na zawsze. Pamiętam wszystko co się między nami działo. Każdy moment, każdą chwilę... Wszystkie były wspaniałe. Uwielbiałam patrzeć się na niego, śmiać się razem i się kochać. Ale... dlaczego świat jest taki niesprawiedliwy? Dlaczego często odchodzą ci, którzy są dobrymi ludźmi, a inni okrunicy są wciąż wśród nas?
Po raz pierwszy spotkaliśmy się w roku 1966. Miałam wtedu 20 lat, a on 22. Poszłam z przyjaciółmi do pubu żeby się trochę rozerwać. Wszyscy byli w związku, tylko ja nie, bo dopiero co zerwałam z takim jednym Edwardem bo mnie zdradzał. Siedziałam więc sama przy ladzie popijając drinka, który moim zdaniem był obrzydliwy, i patrzyłam na świetnie bawiących się znajomych na parkiecie. Było mi bardzo smutno. Ale nagle dostrzegłam coś ciekawego kątem mojego zielonego oka. Był to mężczyzna. Niesamowicie przystojny i świetnie ubrany. Nie mogłam przestać się na niego gapić. W końcu on się zorientował że się wgapiam jak kretynka i chyba poczuł się trochę niekomfortowo. Ale nie musiałam długo czekać na to żeby do mnie podszedł i zagadał. W sumie nie byłam zdziwiona bo muszę nieskromnie przyznać, że swego czasu byłam naprawdę piękna. Duże, zielone oczyska, zgrabna figura i typowa w tamtym czasie fryzura-złote loki do ramion. On był również niesamowity:ale miał coś w sobie takiego "niedzisiejszego". W przeciwieństwie do innych picusiów nie miał nażelowanych włosów, zabawnych garniturków czy butów na koturnie :p. Był inny, ale to właśnie mi się w nim podobało.
-Witam piękną panią-powiedział mega seksownym głosem i pocałował mnie w rękę.-Czy mogę się spytać dlaczego tak urocza dama siedzi tutaj sama bez towarzystwa?
Nie wiedziałam co powiedzieć. W końcu coś z siebie wydusiłam:
-Mam towarzystwo, ale teraz się świetnie bawi a ja nie chcę im przeszkadzać. Poza tym wolę sobie siedzieć tutaj.
-Czy miałaby pani coś przeciwko gdybym jednak poprosił panią do tańca? Byłbym zaszczycony-powiedział, po czym błysnął idealnie białymi równymi zębami.
-Chętnie z panem zatańczę.-powiedziałam tak seksownie jak tylko potrafiłam. Chyba zrobiło to na nim wrażenie, widziałam to po jego twarzy.
Dłuuugo tańczyliśmy. Wcale nie czułam zmęczenia, Piotr najwyraźniej też nie, bo poruszał się zwinnie i elegancko. Właśnie leciała piosenka "Something Stupid" Franka Sinatry. Wtedy to był wielki hit, a ja byłam zakochana w tej piosence... And then I go and spoil it all with saying something stupid like I love you...
Kiedy wreszcie się zmęczyliśmy i zrobiło sie późno, Piotr zaproponował mi odprowadzenie do domu. Oczywiście zgodziłam się. Byłabym głupia gdybym odmówiła. Oznajmiłam przyjaciołom że wracam z tym uprzejmym panem i maja na mnie nie czekać. Założyłam palto i wyszłam razem z najprzystojnieszym i najsympatyczniejszym mężczyzną jakiegokolwiek widziałam.
Kiedy już staliśmy przy moich drzwiach i chciałam się z nim pożegnać po przyjacielsku, on niespodziewanie mnie objął i czule pocałował. To było niesamowite, ale wiedziałam że to wszystko idzie za szybko. Przecież ja nie z tych :>. Ale nie pogniewałam sie na niego. Nawet nie zdążyłam mu nic powiedzieć bo prękdo odszedł. Zniknął tak szybko jak się pojawił w pubie.
Po miesiącu wspólnie miło spędzonego czasu zostaliśmy parą. Byłam przeszczęśliwa. Cieszyliśmy się soba przez pó roku. Ale niestety, nic nie może przecież wiecznie trwać...
W mroźną grudniową noc wracaliśmy z prywatki u jego przyjaciół. Postanowilismy wrócic do domu pieszo, pomimo chłodu i ciemności. Żaden z nas, ani ja, ani Piotr nie spodziewaliśmy się tego co miało się tej nocy wydarzyć. Było tak cicho i spokojnie... Szliśmy za rękę. Nagle zobaczyliśmy jakąś grupę ludzi. Byli to młodzi chuligani. Na nasz widok aż im sie oczy zaświeciły. Usłyszłam jak jedne woła do drugiego!
-Patrz jaka kobieta tu idzie! Piękna! Napewno gładko by sie weszło! Hahahahahaha
-No raczej. Weźcie na bok tego dupka i bierzemy co nasze!!
Kiedy to usłyszeliśmy bylismy przerażeni. Nagle ta hołota rzuciła się na Piotra. Mieli nóż. A my nie mieliśmy nic... Oprócz szczerej miłości. 5 z nich zaatakowało mojego ukochanego, a 3 z nich biegło w moją stronę. Piotr wszasnął:
-Uciekaj! Uciekaj najdroższa! Ja sobie poradzę!!
Płakałam. Głośno. Płakałam, uciekałam i wołałam o pomoc. Zostawiłam go tam samego... Posłuchałam sie go... I teraz żałuję. Wolałabym umrzeć razem z nim. Po paru minutach usłyszałam tylko krzyk mężczyzny mojego życia... To było ostatnie, co zrobił w swoim pięknym i dobrym życiu... Oni go zabili... A ja cudem uniknęłam śmierci.
Biegłam. Bez przerwy. Płacząc. Czułam potworny ból w nogach. Pomimo zmęczenia biegłam. W końcu ujrzałam jakis dom. Uprzejmy lokator użyczył mi telefonu. Zadzwoniłam na policję. Potem oni wysłuchali mojej historii... Znaleźli porzucone ciało Piotra. Zabójcy uciekli. Nie zostawiając żadnego śladu.
Od tej historii minęło bardzo wiele lat. Teraz jestem już stara. I samotna. Poniewaz dzień w dzień od śmierci Piotra przed snem słyszę słowa wypowiadane anielskim głosem:
-Nie zapomnij o mnie... Błagam... Nie zapomnij...
Komentarze