Historia

Jeden Błąd

Użytkownik usunięty 1 9 lat temu 1 566 odsłon Czas czytania: ~5 minut

Już godzinę temu powinienem spać. Za drewnianym oknem, starego bloku panował już mrok, a żółte światło lampki ledwo co rozjaśniało pokój. Jednak musiałem skończyć tą robotę i dokończyć pisać artykuł do naszej miejscowej gazety, w innym wypadku tłusty i bezczelny redaktor naczelny wywaliłby mnie na zbity pysk z roboty. Nie chciałem mieć kłopotów i ślęczałem nad kartką już trzy godziny. Tematem artykułu, który miał nadawać się na stronę główną gazety była śmierć młodej kobiety w naszej wsi. Nie znałem zbyt dużo szczegółów więc po pewnym czasie włączyłem mojego starego pc'ta i serfowałem po stronach typu tvn24. Sprawa była głośna więc na takich stronach było pełno ciekawostek, a ja potrzebowałem faktów i konkretów. Wkońcu natknąłem się na porządny artykuł na nieznanej dotąd mi stronie internetowej.Autorem tekstu był nijaki Artur Pomruk. Okazało się, że denatką była moja dawna przyjaciółka z liceum, a zabójstwo zostało dokonane dwie ulice od mojego mieszkania. Zainteresowałem się tą sprawą bardziej niż inną dotychczas. Kolejnego dnia przybyłem na miejsce zbrodni.Była to uliczka, w której stało kilka dużych koszy na śmieci i jeden kontener. Pomiędzy dwoma koszami jeszcze był widoczny piasek wyspyany na krew ofiary.Pokręciłem się po tym miejscu, aby dobrze zooreintować się w terenie .Później w artykule opisałem wszystko z najmniejszymi szczegółami. Kolejnego poranka byłem strasznie zmęczony.Wczoraj cały dzień węszyłem po internecie i miejscu morderstwa, a później spisywałem wszystko nocą na papier. Moja praca się opłaciła, ponieważ mój obleśny szef dał mi premię i oczywiście artykuł poleciał na strone tytułową gazety. Moje szczęście nie trwało długo, gdyż następnego dnia policja odwiedziła moje miejsce pracy i wypytywała szefa kto zrobił artykuł o zabójstwie. Nie mając nic na myśli mój szef podał moje dane,a później policja wyruszyła do mojego jakże skromnego domu. Niczego nie podejżewając siedziałem przed telewizorem na kanapie i popijałem browara, gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Początkowo się wystraszyłem, gdyż było już ciemno. W mojej głowie były tylko myśli o tym, że za drzwiami jest zabójca i nie mogłem nawet drgnąć. Po minucie Usłyszałem krzyk : "Policja ! Otwierać !".

W pewnym sensie poczułem ulge, ale z drugiej strony czego oni mogli odemnie chcieć ? Bez namysłu podszedłem do drzwi i przekręciłem w prawo zardzewiały zamek od drzwi. Przez próg mieszkania ujrzałem dwóch policjantów.

Bez żadnego gadania zabrali mnie na komende z przyczyny przesłuchania w sprawie zabójstwa kobiety.

Po niecałej godzinie jazdy ujrzałem komendę, która znajdowała się w innej miejscowości. Policjanci skuli mnie jak jakiegoś przestępce i ruszyliśmy w strone wejścia.

Od razu usłyszałem zarzuty od osoby przesłuchującej, że zostałem oskarżony o zabójstwo młodej kobiety. Tłumacząc dalej uszłyszałem, że w artykule zamieściłem tyle dokładnych informacji jakbym sam był zabójcą, a że nie mieli innych podejrzanych wzieli w obroty mnie. Po niecałych dwóch miesiącach aresztu uszłyszałem wyrok : piętnaście lat więzienia bez możliwości wcześniejszego zwolnienia. Pewnie banda idiotów nie mogła znaleść faktycznego mordercy i wrobiła w to mnie ! Nie mogłem się pogodzić z popełnionym przezemnie błędem. Po co tyle węszyłem przy tej sprawie i sam nałożyłem sobie sznur na szyje? Było za późno, już nic nie mogłem zrobić. Kolejnego dnia byłem już w pudle, a atmosfera była nieznośna. Pełno cwaniaków, zabójców, gwałcicieli i innych ludzi, których niechiałbym nigdy zobaczyć. Moja cela była cała w pleśni, a łóżko to była konstrukcja ze stali wraz z szmatą u góry.Nawet nie było poduszki, a kibel to całkowita porażka. Nie był chyba myty od czasów komuny. Po dwóch dniach odsiadki moje życie stało się piekłem. Już miałem wroga który chciał za wszelką cene mnie zniszczyć. Pewnego dnia dostałem list. Pomyślałem, że to pomyłka, gdyż nie miałem żadnych bliskich, kobiety, rodziców, nikogo. Jednynie co zobaczyłem na liście to adres mojego domu z podpisem : A. Pomruk.

Nie myśląc długo, otworzyłem list. W tym momencie byłem bardziej przerażony, niż mogło się wydawać. W kopercie znajdowała się biała kartka z tekstem, ale znajdowały się na niej również jakieś niebieskie znaki. Gdy zgłębiłem się w tekst nie mogłem uwierzyć swoim oczą. Całe życie byłem ateistą i myślałem, że Bóg to tylko kłamstwo. Tego dnia moje wątpliości zostały rozwiane, a dobroć w mym sercu wzrosła. Bóg, w którego nie wierzyłem, bezinteresownie chciał mi pomóc! W liście był zapisek :

"Wiem, że jesteś niewinny. Zostaniesz wolny lecz musisz czegoś dokonać..."

Po przeczytaniu drugiego zdania, zwątpiłem. Jakiś haczyk? I czemu wysłał ten list A. Pomruk skoro jest w nim treść od Boga? Wszystko było bez sensu, lecz miałem szanse opuścić to miejsce. W dalszej części była mowa o rytuale:

"... Musisz dokonać magicznego rytuału. Nie obawiaj się to jest biała magia. Po wykonaniu czynności zostaniesz uwolniony z zarzutu, bo morderca przyzna się do winy, lecz musisz go do tego zmusić"

Co? Czy to jest wogóle możliwe? Nie wiedziałem co o tym sądzić, zagłębiłem się dalej w lekture i znalazłem przebieg rytułału:

"Zdobądź krew, nawet krople kota. Zrób okrąg z soli, stań w nim. Przebij swoje czoło w dwóch miejscach i potrzyj te miejsca krwią. Na sam koniec wypowiedz słowa:"Diabolus Domini Vestri".

Krew w rytuale Boskim? No byłem zaskoczony, ale cel uświęca środki. Na szczęście na "wybiegu" wałęsał się czasami kot, czarny kot z zielonymi ślepiami. Mineło dużo czasu zanim zdobyłem jego krew. Musiałem się nieźle namęczyć. Przykładowo musiałem wykraść nożyk z kuchni, aby zrobić nacięcia kotu jak i sobie. Gdy skaleczyłem już kota zauważył to jeden ze strażników. Daj mi pałą po plecach i wylądowałem w izolatce na tydzień. Miałem nadzieję, że zaschnięta krew też zadziała podczas rytułału. Po tygodniu odsiadki wykradłem dodatkowo sól z kuchni i, gdy już byłem w celi przygotowałem wszystko do rytułału. Krąg jest, krew jest, nacięć na czole nie ma. Przez dłuższy czas próbowałem naciąć cienki naskórek na czole lecz nie miałem odwagi. Po dłuższym czasie udało mi się. Tak udało mi się, lecz wtedy popełniłem kolejny błąd. Moja wiara przepadła, a Bóg w sercu zniknął. Jedynie mogłem znowu obwiniać siebie, że byłem taki naiwny. Tak dobrze myślisz uległem pokusie. Po natarciu czoła krwią, w celi zrobiło się ciemno, a zza kraty wpadała czerwona poświata. Krąg z soli zaczął płonąć a z mojego czoła wyrosły dwa czarne i ostre jak żyletki rogi. Cela zaczęła się kurczyć, do tego momentu, aż słyszałem pękające kości. Gdy pomieszczenie wracało do pierwotnego stanu, zauważyłem, że nie jestem tam gdzie wcześniej. Otaczała mnie wszechobecna czerwień, a za siwą mgłą można było zobaczyć wyłaniającą się postać Lucyfera.

~

~

~

Raport z dnia 23.03.2013r.

W celi nr.333 należącej do Artura Pomruka znaleziono krew i kilka zmiażdżonych kości. Samego więźnia nie ma. W pokoju unosi się lekki obłok dymu. Można wyczuć lekką woń siarki...

KONIEC

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać
Dokonaj zmian: Edytuj

Komentarze

Zaskakująca fabuła, ciekawie rozbudowana scena autora, który niczego nieświadomy zamieścił dokładny opis zbrodni w gazecie. Dalej można sobie dorobić kilka teorii : Facet zwariował, lub komuś zależało na tym by postradał zmysły. Wlewając w niego nadzieję na uwolnienie z zarzutu, którego nie popełnił, wzruszająca i zabawna zarazem sceneria jego dalszych poczynań, i ten cały szef A . Pomruk. Masz talent, gratuluje i pisz więcej.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje