Historia
Kobieta z kasety.
Nie mogę dłużej kryć tego dla siebie.
Mam na imię Anna, i mam 32 lata. Z jakiś miesiąc temu postanowiłam powspominać sobię stare czasy, i wybrałam się do sklepu ze starymi kasetami. Mijałam stoiska z bajkami gdzie widziałam baśnie które od dawna nie są odtwarzane w stacji telewizyjnej. (Dzieci mają teraz te swoje kanały gdzie lecą te bajki pozbawione przekazu, ech te czasy), półki z dramatami i jeszcze innymi rzeczami. Przeszłam do ,,Dział Zostawionych Kaset". Wiedziałam że chodzi o to, że ktoś pozostawiał te kasety.
Przeglądając tekturowy karton w poszukiwaniu czegoś ciekawego, ujrzałam jedną która szczególnie zwróciła moją uwagę. Było na niej napisane moje imię i nazwisko. Oczywiście to mogła być tylko zbieżność imion i nazwisk, ale i tak miałam przeczucie jakby to było skierowane akurat do mnie. Delikatnie wzięłam ją, i obróciłam dookoła. Oprócz napisów niczego nie było.
Następnie zapłaciłam za nią i wróciłam do domu.
Zaciekawiona odrazu ją odpaliłam.
Wtedy ruszyła.
Z początku na ekranie zobaczyłam szary film.
Kamera była skierowana na zakrwawioną kobietę. Siedziała na krześle, intensywnie patrząc jakby MI w oczy. Zaczęła coś szeptać w niezrozumiałym języku. Wtedy usłyszałam wyraźnie ,,Zginiesz, zginiesz, zginiesz". Patrzyłam na to osłupiała na twarzy. Jaki chory psychicznie człowiek, mógłby wymyślić coś takiego? Niespodziewanie wstała i gwałtownie zwaliła kamerę. Po chwili ją podniosła i zaczęła krzyczeć moje imię. Jej oczy zaczęły krwawić i oblewać kamerę, a ja dookoła słyszałam jęki.
Wystraszyłam się, i próbowałam ją wyłączyć.
Nagle na ekranie zamigotał mały ekranik:
,,Rozpocznijmy.
TAK NIE?"
Do wyboru były dwie opcje.
Nie wiedziałam co zrobić, to nie miało sensu. Nie miałam pytania.
Rozejrzałam się, i spojrzałam na pilot od telewizora. Okazało się że działało to na kierowanie odpowiedzią. Po dłuższej chwili kliknęłam TAK.
Wtedy poprzednia kobieta zaczęła krzyczeć jakby obdzierali ją ze skóry, a potem telewizor wygasł. Moje serce przyśpieszyło.
Niespodziewanie poczułam swąd starej spalenizny, jakby ktoś podpalał skórę. Myśląc że wszystko się skończyło, odwróciłam głowę.
I zobaczyłam ją.
Stała przy ścianie w moim domu. Wyglądała jakby była żywo wyciągnięta z kasety. Krew, wypalone oczy. To od niej było czuć spaleniznę. Zaczęła podchodzić do mnie wolno.
Rzuciłam się do ucieczki. Przez drzwi nie mogłam uciec, bo dziewczyna zasłaniała mi przejście.
Rzuciłam się do okna próbując je otworzyć. Szarpałam nim na wszystkie strony, ale ostatnio się zacięły. Zaczęłam błagać o litość, a ona była już na wyciągniecie ręki. Byłam przerażona.
- Za niedługo. - Wychrypiała w sposób jękliwy, i zniknęła nagle w postaci czerwonego obłoku.
Przez ten miesiąc rzadko co chodzę spać, po prostu jestem przerażona, cała się trzęsę. Gdy już zasypiam, śnią mi się przerażające koszmary ze mną w roli głównej.
A teraz wybaczcie, muszę kończyć.
Poczułam swąd spalenizny...
Komentarze