Historia
Deszcz
22.03.2011
Pada. Znowu pada. Już od wczoraj. Nie, to nie burza, po prostu ulewa. Boję się, że w końcu skończy się powodzią. Że zaleje nas wszystkich. Kiedyś to już się stało, jakieś trzy lata temu. Były ogromne straty. Może tym razem wszystko skończy się dobrze.
25.03.2011
Dalej leje deszcz. Spokojnie, wręcz uspokajająco – na tyle uspokajająco że zaspałem na zajęcia. Już trudno, nie poszedłem. Na ulicach nie ma nikogo, miasto jest jakby wymarło. To najbardziej lubię tutaj - że jest tak spokojnie. A jednak, kiedy wyjrzałem przez okno, zobaczyłem jedną postać ubraną w długi płaszcz. Nie miała nawet parasolki, tylko spacerowała przez ulicę. Ludzie są dziwni, ja w taką pogodę wychodzę tylko gdy muszę.
26.03.2011
Dzisiaj kiedy wychodziłem z domu zobaczyłem znowu tą postać. Stała jakieś dziesięć metrów ode mnie. Miała ten sam czarny płaszcz, aż do kostek. Woda ściekała jej po długich, czarny włosach. Była do mnie obrócona bokiem, ale byłem pewien, ze mi się przygląda. Ten człowiek jest dziwny. Widzę go pierwszy raz i wydaje się, jakby stał przed moim blokiem i wyglądał czegoś w oknach. Chyba muszę zacząć uważać, Mozę to jakiś psychol.
28.03.2011
Gdy rano wyglądnąłem przez okno, on (jestem pewien, że to on), siedział na ławce przed moim blokiem. Nie poszedłem na zajęcia. Bałem się. Nie wiem czemu, on jest jakiś dziwny. Siedzi cały dzień na deszczu – kto normalny robi coś takiego. I przygląda się oknom. W pewnym momencie miałem wrażenie, że patrzy się na mnie. Chyba lepiej jeśli przesiedzę cały dzień w domu.
29.03.2011
Skończyły się zapasy. Musiałem iść do sklepu, chociaż tak nie chciałem. Oczywiście ON już tam był. Teraz jestem pewny. On chce mnie. Ciągle się na mnie patrzył. Chociaż stał tak daleko, jestem pewien, tak pewien. Nienawidzę go. Nienawidzę deszczu!.
30.03.2011
Mam wolne. Wyjrzałem przez okno i jego nie było. A na dodatek deszcz przestał padać! Jestem tak szczęśliwy. Idę pod prysznic a potem może coś jeszcze napiszę.
Boże, Boże… Ja tylko chciałem się wykapać. Ale gdy tylko woda zaczęła lecieć, gdy usłyszałem jej szum… Był prawie jak dźwięk deszczu. A potem coś zaczęło skrobać. Skrobać w drzwi od łazienki. Natychmiast wyskoczyłem z wanny – nie jestem tchórzem – ubrałem szlafrok i otworzyłem drzwi. Nikogo tam nie było. Tylko balkon był otwarty. A na podłodze zobaczyłem ślady, mokre ślady. Ja już nie chcę…
3.04.2011
Siedzę w domu. Tylko siedzę w domu. Deszcz pada, ciągle pada. Wzywa mnie. A on tam pewnie stoi. Nie wiem, zasłoniłem okna. Siedzę w ciemności. Czasem wydaje mi się ze puka. W okna. Nie wiem, nie wiem.
?.04.2011
Który dzisiaj dzień? Oh, od jak dawna nie widziałem słońca. Kończy się jedzenie. Trudno, zadzwonię po przyjaciela, żeby coś mi kupił. Albo nie. Skąd mogę wiedzieć, komu otworzę drzwi, gdy usłyszę pukanie. Wiem, że on mnie dopadnie. Niech ten deszcz przestanie padać.
?????
Odsłoniłem okna. Wydało mi się, ze deszcz przestawał padać. Oh, wydawało się.
On stał tam. Ma taki piękny kolor oczu. Jak błękitne niebo. Albo może jak woda, w której się błękitne niebo odbija. Nie wiem. Boję się.
14.04.2011
Deszcz przestał padać. On odszedł. Musi znaleźć kolejną ofiarę.
Uważaj. On przychodzi w deszczu.
Komentarze