Historia
strona 697
Od wielu tygodni Ann dostawała anonimowe listy, każdy z nich był tej samej treści: „gdy nadejdzie czas otwórz Biblię na stronie 697". Ignorowała to, miała nadzieję, że to tylko głupie żarty dzieci z sąsiedztwa, albo kolegów z pracy.
W sobotę rano obudziło ją ciche pukanie do drzwi. Nie wstała z łóżka od razu. Miała nadzieję, że ktoś da sobie spokój i pozwoli jej spać do południa. Pukanie rozległo się ponownie, ale tym razem mocniej. Ann wstała i w półprzeźroczystej koszuli nocnej otwarła drzwi. Na progu siedziała mała dziewczynka z długimi do pasa blond włosami.
-Dzień dobry-powiedziała- przyszłam do mojej mamy.
-Dzień dobry-odparła Ann, ale nic więcej nie zdołała z siebie wydusić. W tym dziecku było coś niepokojącego. Może nienaturalnie jasne, wręcz białe, blond włosy, może ogromne jednolicie czarne oczy, a może po prostu to, że cały przód jej błękitnej bluzeczki jest utytłany ziemią.
-Czy mogę wejść? Chciała bym spotkać się z moją mamą.
-Tu nie ma twojej mamy, może pomyliłaś adresy?
-Nie!- wykrzyknęła nagle dziewczynka nienaturalnie grubym, prawie męskim głosem- na pewno jest tutaj. Czy mogę wejść, wpuścisz mnie do środka?
-A jak masz na imię?
Dziecko westchnęło jak gdyby przerabiało tą rozmowę milion razy.
-Mam na imię Lamia, miło mi- wyciągnęła do Ann rękę z nienaturalnie ostrymi pazurami-czy teraz mogę wejść do twojego mieszkania.
-A znasz może telefon do swojej mamusi albo adres, łatwiej było by mi cię do niej odprowadzić- Ann zachowywała się tak jak gdyby nie widziała wydłużających się pazurów i miliona białych robaków wijących się w przyjaznym uśmiechu dziewczynki. Jedyne co ją zastanawiało to czemu dziewczynka ma brudną bluzeczkę.
-Moja mama nie ma telefonu, ale adres znam, ulica Kamionka 14.
-Dobrze to wejdź do dużego pokoju i poczekaj a ja sprawdzę gdzie jest ta Kamionka 14.
-Dobrze, dziękuję ci- odparła Lamia i obnażyła w uśmiechu ogromne kły.
Ann włączyła szybko komputer i wpisała w Zumi „Kamionka 14". Ku jej zdumieniu jedynym wynikiem wyszukiwania był Cmentarz komunalny imienia Jadwigi Kamionki. Nagle uświadomiła sobie jaki błąd popełniła. Pobiegła pędem do sypialni wymijając szczerzącą się dziewczynkę. Usłyszała z za pleców : „weź mnie na rączki, chcę cię mocno ucałować". Zatrzasnęła drzwi od sypialni i przekręciła klucz. Wzięła z półki Biblię. Pamiętała radę z bezimiennych listów. W głowie ciągle kołatała się jedna myśl: „czemu ona ma brudną bluzkę?". Z za drzwi dobył się cichy i przesiąknięty słodyczą głosik:
-Ubrudziłam się przy wychodzeniu z krypty Ann. Po ostatnich ulewach błoto zablokowało właz.
Kartki Biblii przesuwały się z szumem. 690,962,694,696,699.Nigdzie nie było 697, ktoś wyrwał tą stronę. Ann pomyślała: „co teraz?"
Usłyszała tuż za swoimi plecami głos: "Daj się pocałować, bardzo mocno".
Odwróciła się na tyle szybko by zobaczyć jak dziewczynka zwinnie przepływa przez zamek w drzwiach i materializuje się na białej wykładzinie w sypialni. Uśmiechała się bardzo szeroko a z oczodołów kapały jej wijące się białe robaki. Zapadła ciemność.
Komentarze