Historia

(Nie)Żywe Ouillu - Stonehenge, część II

Użytkownik usunięty 2 8 lat temu 2 236 odsłon Czas czytania: ~10 minut

Wiadomości Wielka Brytania, 28.06.2015r.

"Po przechwyceniu jednego z członków 'gangu ze Stonehenge' ataki wciąż trwają. Policja mówi o ogromnej grupie ludzi, która może mieć zasięg nawet całej wyspy. Dziś życie odebrały sobie dwie osoby. Łącznie odnotowano już 94 zgony. Jest to największa seria morderstw spod ręki jednego gangu w historii Wielkiej Brytanii.."

W nocy z 24 na 25 czerwca, na terenie Stonehenge, schwytano 29-letniego Bruca Brown, który palił zwłoki 20-letniej zakonnicy Stacy Gordon, zamordowanej kilka godzin wcześniej.

Zauważył go ochroniarz, zatrudniony 22 czerwca (ponieważ odkąd zaczęły się dziwne ataki, skład ochrony zmienia się co 3-4 dni). Natychmiast obezwładnił mężczyznę i wezwał policję, która zawiozła go do aresztu w kajdankach.

Mężczyzna po przesłuchaniu i badaniach został uznany za osobę obłąkaną i chorą psychicznie, więc przewieziono go do zakładu psychiatrycznego. Tam miał zostać tak długo, aż nie będzie w stanie odpowiedzieć za zabójstwo.

Mniej więcej po miesiącu, 19 lipca, po wielu badaniach, spożytych lekach oraz rozmowach z lekarzami, stan Bruce'a poprawił się na tyle, aby mógł odpowiadać karnie. Stanął przed sądem i został skazany na dożywocie za brutalne morderstwo kobiety.

W gazetach oraz telewizji była nieraz mowa, w którym więzieniu Bruce przebywa, więc nie było niczym dziwnym, że mężczyzna otrzymywał listy od znajomych. Cała korespondencja była oczywiście sprawdzana oraz czytana przed wysłaniem.

**********

Jestem Dave. Pracuję jako ochroniarz na oddziale zamkniętym w więzieniu, którego nazwy tutaj nie podam, nikomu do szczęścia nie jest potrzebna. Tak, pilnuje Bruce'a, rzekomo jednego z "morderców ze Stonehenge" i jestem osobą, która sprawdza jego korespondencję.

Nie będę pisał niczego o sobie, nie o to chodzi. Chcę tylko przepisać treści listów, które wymienił z Rose Parker, ponieważ są one intrygujące, a czasami przerażające. Po przeczytaniu wszystkich nie jestem pewien, czy aby na pewno Bruce jest mordercą i czy w ogóle istnieją jacyś mordercy, choć powinienem patrzeć na to wszystko z dystansem, gościu jest ponoć obłąkany.

Pierwszy list wysłał on, już drugiego dnia pobytu tutaj.

"20.07.2015r.

Rose

Nie wierz tym ludziom, nie jestem chory. To zabrzmi dziwnie, ale na Stonehenge została rzucona klątwa, którą można było zdjąć tylko przez złożenie ofiary. Dlatego było tyle tych morderstw. Dlatego zabiłem tą dziewczynę. Zrobiłem to dla dobra innych. Ciężko w to uwierzyć, wiem. Ale musisz uwierzyć w jedno: NIE JESTEM obłąkany. Błagam cię, tylko ty możesz mi pomóc. Ja nie mogę zrobić już nic. Prawdopodobnie nie wyjdę stąd do końca życia.

Jeśli mi uwierzysz i zdołasz odpisać na list, to proszę, daj mi znać czy ludzie nadal giną i czy Steve żyje. To był główny powód dla którego próbowałem zdjąć tę cholerną klątwę.

A ty omijaj to przeklęte miejsce szerokim łukiem.

Bruce."

Facet miał chyba najostrzejszy rygor jaki w życiu widziałem. Codziennie rano był kontrolowany przez trzech policjantów, przeszukiwano go, sprawdzano, czy w celi nie ma żadnych niebezpiecznych przedmiotów, czy kraty w oknie nie są uszkodzone i masa innych procedur. Jednym słowem, nie było rzeczy, którą mógłby ukryć.

Rose odpowiedziała na jego list po pięciu dniach:

"25.07.2015r.

Bruce.

Szczerze to nie spodziewałam się, że możesz wmieszać się w taką aferę, byłeś jednym z moich ulubionych pracowników.

Przykro mi, ale nie wierzę w to, co napisałeś. Ciężko w to uwierzyć, sam pomyśl. Przecież duchy nie istnieją, a co dopiero jakieś dziwne klątwy, które zabijają ludzi.

Moja firma splajtowała, nie mam już pracowników przez twoją bandę morderców. Steve też został zamordowany, policjanci znaleźli jego autokar na poboczu kilometr od Stonehenge, nikt nie przeżył. Nie wiem czemu pozwoliłeś im zabić kolejnego ze swoich przyjaciół. Nie zależało ci chociażby na nich? Nie mówiąc już o reszcie ludzi, którzy przez was nie żyją..

Żegnam cię, obyś został tam do końca życia.

Rose."

To było oczywiste, że ta dziewczyna mu nie uwierzy, nikt nie uwierzyłby w taką historię.

Tym bardziej że opowiadał ją rzekomo obłąkany człowiek.

Ale Bruce był zaparty, próbował ją przekonać jeszcze raz:

"25.07.2015r.

Rose.

Wiem, że to trudne. Jeśli chcesz mieć dowód, idź do mojego domu, masz klucze. Na biurku leży otwarta księga, którą dostałem od spirytysty, tam jest o wszystkim napisane. Możesz też do niego pójść, on ci o wszystkim opowie. Zrozum że nie ma żadnego gangu, to wszystko.. To jest ta chora klątwa, mnie też pewnie za niedługo dopadnie, może kiedy i ja umrę to uwierzysz..

Przeczytaj tą książkę, rozdział o sekcie Ouillu, bo to jej członkowie zabijają.

Bruce."

Po wysłaniu tego listu Bruce praktycznie zachowywał się jak martwy. Leżał na łóżku, ruszając się tylko co jakiś czas, mamrocząc pod nosem "to nie zadziałało", "klątwa", "Gullakh" i inne słowa których nikt nie potrafił zrozumieć. Prawie nic nie jadł, nie odzywał się do nikogo. Oprócz samego siebie.

Ożył dopiero, kiedy kapitan wręczył mu kolejny list, ale tylko na kilka minut.

"29.07.2015r.

Myślisz że pójdę teraz do twojego mieszkania? Skąd mogę wiedzieć, czy nie spotkam tam jakiegoś faceta z waszego gangu? Może jestem kolejną ofiarą? Ja chce żyć, nie będę narażać się na śmierć, niepotrzebne mi to.

Nie pisz do mnie więcej, szkoda mi czasu na pisanie z tobą.

Rose."

Wtedy Bruce się poddał. Nie jadł już nic. Wstawał z łóżka tylko podczas porannej kontroli.

--------------

Wiadomości Wielka Brytania, 2.08.2015r.

"Wczoraj, w godzinach wieczornych, odnaleziono kolejny autokar z 25 zamordowanymi osobami. Jeden z pasażerów nagrywał podróż. Na materiale widać, jak kierowca autokaru zaczyna wrzeszczeć i mdleje, a następnie, po całym pojeździe rozlewa się krew z każdego siedzenia. Dziś policja wykluczyła działanie jakiegokolwiek gangu w tej tajemniczej sprawie. Ruch turystyczny Stonehenge został całkowicie zatrzymany. Obszar wokół monolitu został obstawiony, przez specjalne jednostki policyjne. Nikt nie potrafi wyjaśnić, w jaki sposób wszystkie ofiary zostały zabite. Radzimy nie zbliżać się do Stonehenge dla własnego dobra."

**********

Wiadomości z drugiego sierpnia były zaskakujące. Cała wyspa popadła w paranoję, nikt nie wiedział co się dzieje. Ludzie zaczęli bać się tego, co zabija

Już dzień później Rose ponownie napisała do Bruce'a, dopiero kiedy osobiście wręczyłem mu list, dowiedział się o nagraniu i wiadomościach. Nikt przedtem mu nie powiedział..

"3.07.2015r.

Bruce.

Przepraszam, że ci nie wierzyłam, chyba naprawdę masz rację.

Byłam u ciebie w domu, przeczytałam księgę, o której mówiłeś. To jest naprawdę przerażające. Odwiedzę tego spirytystę, kiedy tylko nadam list. Nie wiem co mam teraz robić, nie dostane się w żaden sposób do Stonehenge, żeby to wszystko sprawdzić. Tam stoi pełno policji, pilnują żeby nikt nawet się do niego nie zbliżył.

Pomóż mi.

Rose."

Kiedy wszedłem do celi Bruce'a, aby dać mu ten list, zauważyłem, że siedział w rogu pod oknem i skrobał ścianę. Myślałem wtedy, że zbzikował do reszty. Miało to chyba jakiś sens. Kiedy podszedłem do niego z kopertą w ręce, tylko podniósł głowę, spojrzał na mnie tępymi oczami i wyciągnął rękę po list. Wyszedłem stamtąd od razu, ponieważ i tak nie był chętny do rozmowy.

Jego kolejny list był przerażający, wtedy naprawdę myślałem, że rozpadł się psychicznie:

"5.07.2015r.

Rose.

Dziękuję, że uwierzyłaś. Rozumiem, że to było trudne, nie gniewam się.

Teraz wszyscy ludzie wiedzą co się dzieje.

Ale ze mną coś jest nie tak. Zacząłem słyszeć.. głosy, wiele głosów. Mówią mi, że są dumne, że mi dziękują, że dobrze zrobiłem, że chcą pomocy bo nie mogą już zabijać. To jest straszne, one nie przestają mówić. Chyba faktycznie jestem chory. Pomóż mi.. * nieczytelne słowa, chyba po łacinie*

Bruce"

Nie powiedziałem o liście przełożonemu, nie chciałem żeby dali mu jeszcze lekarza. I tak miał straszny rygor.

Lecz tego samego dnia Bruce zaczął wrzeszczeć w celi. Kiedy przyszli do niego policjanci i próbowali obezwładnić, chciał uciec. Krzyczał do nich, żeby mu pomogli. Dostał zastrzyk na uspokojenie i zasnął.

Na następny dzień przyjechał do niego lekarz psychiatra. Po rozmowie przepisał mu leki, ale nie można było go przewieść do szpitala, "był zbyt niebezpieczny".

Po diagnozie dałem mu list od Rose.

"6.07.2015r.

Bruce.

Zaczynam się o ciebie bać. Chyba ciebie też chcą dopaść. Nie wiem, jak mam ci pomóc. Staraj się im nie odpowiadać, nie mówić do nich, nie słuchać. To będzie trudne, ale dasz radę, ja w to wierzę.

Życzę ci szczęścia, obyś z tego jakoś wyszedł

Rose."

Faktycznie gdybym wtedy nie wiedział o tym co się naprawdę dzieje w związku ze Stonehenge, to powiadomiłbym kogoś, że Bruce może stworzyć zagrożenie dla siebie i innych. Ale sprawy złożyły się tak, a nie inaczej i uwierzyłem, że Bruce został w jakiś sposób opętany i nikt mu już nie pomoże, więc nie chciałem mu jeszcze dokładać kolejnych ludzi na głowę.

----------------

Ataki na ludzi po obstawieniu Stonehenge ustały, ponieważ nikt nie chciał nawet spojrzeć na ten monolit. Lecz miejsce miała inna tragedia.

08.07 około godziny 13:00 policjanci pilnujący zabytku zaczęli uciekać przed.. Niczym. Niestety mimo zapału służby, to "Nic" dopadło funkcjonariuszy i wszyscy w prawie tym samym momencie padli na ziemię, krzycząc agonalnie. Sposoby mordowania były różne: U części policjantów krew zaczęła wypływać ze wszystkich szczelin, inni wyginali się w różnych niemożliwych kątach, a jeszcze inni robili się cali sini i po prostu rozsadzało ich własne ciśnienie od wewnątrz. Jedno jest pewne: żadna ze śmierci nie była piękna ani przyjemna. Łącznie zostało zamordowanych 23 policjantów. Oficjalna wersja z gazet i telewizji mówiła o ataku na funkcjonariuszy gangu, podobno wszyscy zamachowcy zostali przechwyceni. Każdy jednak wiedział, kto krył się za morderstwami..

Sprawa Stonehenge sparaliżowała całą wyspę.

Wiadomości Wielka Brytania, 8.07.2015r.

"ATAK NA FUNKCJONARIUSZY PILNUJĄCYCH STONEHENGE

Dzisiaj około godziny 13:00 grupa zamachowców napadła na 23 policjantów, którzy pilnowali, aby nikt nie dostał się na teren monolitu. Sprawcy prawdopodobnie chcieli na niego wtargnąć. Wszyscy zabójcy zostali schwytani oraz odizolowani od reszty społeczeństwa."

************

Przez pięć dni Bruce był w celi sam. Oprócz porannych kontroli nikt do niego nie przychodził. Kiedy po tym czasie do niego wstąpiłem, to zachowywał się jak martwy. Leżał i patrzył w górę bez ruchu. Nasza rozmowa wyglądała mniej więcej tak:

-Witaj Bruce. Jak się czujesz?

(brak odpowiedzi)

-Wszystko w porządku?

-Mors immineat.

-Słucham?

-Nikt nie ocaleje, tego nie można uniknąć.

-Bruce, nie chciałbyś porozmawiać z jakimś lekarzem?

-Czy Rose napisała do mnie jakiś list?

-Niestety nie.

-W takim razie co tu robisz?

-Chciałem pog..

-Wyjdź stąd, chce zostać sam.

Opuściłem wtedy jego cele. Nie chciałem być nachalny.

Kilka godzin później inny strażnik przyszedł z kuchni przynieść Bruce'owi jedzenie. Kiedy otwarł drzwi to aż wrzasnął. Zawołał innego policjanta oraz lekarza. Kiedy pobiegłem pod drzwi celi, zaniemówiłem. Bruce leżał na podłodze, nagi. Na ciele w różnych miejscach miał wycięte (!) różne słowa typu "mors immineat" "Gullakh" "blood", reszta była dla mnie nieczytelna (i tak nie miałem wtedy nerwów do czytania czegoś co Bruce wyciął sobie na ciele). Został natychmiast przewieziony do części szpitalnej, w której uzupełniono mu krew i zszyto głębokie rozcięcia.

Lecz najdziwniejsze było to, że nie miał on w celi NICZEGO, czym mógłby zrobić sobie krzywdę. Policjanci sprawdzili jego cele po tym incydencie, przeszukali jego ubrania, nic nie znaleźli. Materacem albo nogą od stołu raczej się nie pociął.. A sam zainteresowany mówił, że nie pamięta kiedy się pociął. Ja mu uwierzyłem, lekarze nie.

Dwa dni po tym incydencie Rose napisała do Bruce'a:

"15.07.2015r.

Bruce.

Jak się czujesz?

Odwiedziłam tego spirytystę, o którym pisałeś. Powiedziałam co wiem. Pytał się o ciebie, czy żyjesz i jak się czujesz. Przestudiował swoje książki i poprosił o ponowną wizytę. Powiedział mi wtedy, że demony które teraz atakują będą próbowały za wszelką cenę zdobyć nowe ofiary. Boi się, że wykorzystają do tego celu ciebie, ponieważ nie mogą już zdobyć ofiary, która będzie chodzić po Stonehenge.

Bruce, strasznie się o ciebie boję. Oni naprawdę mogą ci zrobić krzywdę.

Trzymaj się, uważaj na siebie.

Rose."

Bruce czytając ten list nie wyraził kompletnie żadnych emocji. Jego odpowiedź nie była adekwatna do tego, co się z nim działo. List, który napisał, był bardzo pokreślony.

"16.07.2015r.

Rose.

(Skreślone "Jest") Nie martw się, wszystko w (zamazane słowo, nie do odczytania) porządku. (skreślone całe zdanie, jednym ze słów było "pomóż") Nic mi się nie dzieje. Tutaj w celi mam (kolejne nieczytelne skreślenie) znakomite warunki bytu. Kiedy stąd wyjdę to cię odwiedzę.

Bruce."

O tym liście też nikomu nie mówiłem. Byłem świadomy, że gdyby ktoś się dowiedział, że ukrywam treści listów, to straciłbym pracę. Ale starałem się wtedy pomóc trochę temu facetowi.

Dzisiaj jest 20 lipca, godzina 18:00. Wczoraj Bruce rozgryzł tętnice szyjną policjantowi, który przyniósł mu jedzenie. Prawie niczego to nie zmieniło, bo i tak miał duży rygor. Jedyne co mu dołożono to kompletną izolację i małą szparę w drzwiach na jedzenie. Już go nie będę odwiedzał, ale.. Dzisiaj mam nocną zmianę, za dwie godziny wychodzę. Nie wiem dlaczego, ale boje się tam iść. Kiedy to opublikuje to pewnie będzie około godziny 20. Nie wiem czego mogę się spodziewać po nim. Jeśli przeczyta to ktoś, kto zna Rose Parker, niech jej przekaże, że z Bruce'em jest źle. Ja napiszę do niej dzisiaj list, ale wątpię żeby wzięła sobie do serca coś, co napisał marny ochroniarz.

----------------

Wiadomości Wielka Brytania, 21.07.2015r.

"Dziś w nocy z więzienia zbiegł Bruce B., mężczyzna zamieszany w ataki na terenie Stonehenge. Mężczyzna zabił ochroniarza na nocnej zmianie oraz czterech policjantów próbujących go obezwładnić. Policja rozpoczęła poszukiwania. W przypadku zauważenia zbiega, należy natychmiast zawiadomić służby. Mężczyzna jest groźny i niebezpieczny."

Po ucieczce mężczyzny ludzie na całej wyspie są przerażeni, nikt nie wie do czego będzie on zdolny.

Mors immineat - (łac.) śmierć jest nieunikniona.

Ouillu odżyło na nowo..

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać
Dokonaj zmian: Edytuj

Komentarze

Ta druga część się chyba nie spodobała moderatorom, więc wychodzi na to że dokończę tą serię w poczekalni xD no cóż, to zabieram się za ostatnią, trzecią część ^^
Odpowiedz
Szkoda że jednak nie napisałeś części 3 :(
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje