Historia
Siniec
Pewnego dnia, kiedy brałam gorący, relaksujący prysznic, zauważyłam na mojej dłoni siniec. Był ciemnobrązowy i był na tyle duży, że zasłaniał moje znamię. Moje znamię było w kształcie serca, zajmowało dosyć dużą część dłoni.
Długo myślałam nad tym, skąd siniec mógł się wziąć. Nie przypomniałam sobie żadnej sytuacji, w której mogłabym mocno uderzyć się w rękę. Siniak praktycznie wziął się znikąd.
Trzymał się co najmniej miesiąc.
Po miesiącu, kiedy siniec znikł, zaczęłam robić różne dziwne rzeczy, nie kontrolowałam tego. Zaczęłam się ciąć, próbowałam popełnić samobójstwo, zabiłam swojego psa, którego kochałam nad życie, w wypadku straciłam dłoń, na której był siniec. Byłam w transie. Pamiętam wszystko, ale nie mogłam nad tym zapanować. Wiedziałam co się dzieje, ale nie mogłam się powstrzymać. Jakbym była marionetką, a ktoś ciągnąłby za sznurki.
Tydzień po tym wszystkim, pojawił się kolejny siniec. Tym razem na nodze. Był jeszcze większy, panował nade mną.
Zaczęłam chodzić na wagary, potrąciło mnie auto i straciłam stopę, skręciłam kostkę na drugiej nodze...
A wiesz, co jest najgorsze? Dwa miesiące później, pojawił się kolejny siniak. Na policzku.
Komentarze