Historia
Ostatni
Szansa na istnienie innej planety była jak jeden do miliona. A jednak się udało. Lecz co mi z tego, jeśli i tak ja, ostatni członek swojej rasy, umrę z braku tlenu?
Zostało mi może dziesięć minut życia. Wskaźnik oksygenu w butli niebezpiecznie zbliża się do zera. Widzę z okna swojej kabiny planetę. Ziemia, tak ją nazywacie? Odebraliśmy wasz przekaz. Wasza planeta jest prawie identyczna jak nasza. Jednak na waszej da się żyć. Uciekliśmy z tego piekła.
Statek, na którym właśnie się znajduję to „Nadzieja”. Nazwaliśmy ją tak, bo mieliśmy nadzieję na odnalezienie nowego domu. I znaleźliśmy. Nasz dom zniszczyła wojna, głód oraz w dużej mierze – wojna atomowa. Kto wie? Może na naszej planecie nadal są jacyś ludzie. Mogą się ukrywać na post-nuklearnych pustkowiach. My uciekliśmy. Blisko tysiąc ocaleńców. Lot do was zajął nam prawie całe nasze życie. Cała wyprawa była bardzo ryzykowna. W końcu lecieliśmy tu z prędkością światła, dosłownie. Niewiele brakowało, a byśmy ją przekroczyli. Niewiele brakowało, a by nas wszystkich zgniotło. Niesprawdzona technologia. Ale mieliśmy do wyboru to, albo życie na pustyni. Gdzie cały czas by na nas polowali. Z dwojga złego, lepiej w tę stronę.
40 lat. 40 lat zajęło nam, aby tu dotrzeć. Tak jak wasz Mojżesz prowadził lud przez pustynię, my podróżowaliśmy przez kosmiczną przestrzeń. Jednakże jemu udało się doprowadzić lud do ziemi obiecanej. Nam nie.
Zastanawiacie się, skąd to wiem? Wbrew pozorom znamy wasz świat. O ile pamiętam, wasza święta księga jest przetłumaczona na wszystkie języki świata. My mamy tylko jeden język. Na waszej planecie od zawsze były wojny religijne, prawda? Nigdy tego nie mogłem zrozumieć. U nas nie było religii. Rozwijaliśmy naukę. Nie było też wojen. Do czasu.
Zaczyna mi być duszno. Muszę się śpieszyć.
Jakiś rok temu odkryliśmy wasz przekaz. Kapsułę. Zawarte było wszystko co teraz o was wiem. Wasze języki, skład planety, religie, ważne wydarzenia. Ciężko było nam je odszyfrować, nie przeczę. Widać mimo tylu lat rozwoju nauki, nadal jesteśmy (a w zasadzie byliśmy) nie wystarczająco mądrzy. Dostęp do bibliotek Szaraków bardzo nam się przydał. Chyba każdy we wszechświecie ich tak nazywa. „Szaraki”. Ci to mają opinię, nie ma co. Ale trzeba im przyznać, mają takie zbiory informacji, o jakich nikomu się nie śniło. Z tego co wiem, bywali na waszej planecie. Nie są oni jednak jedyną obcą rasą. W całym kosmosie jest mnóstwo innych. Każda istota myśląca to dla przyrody anomalia, pomyłka, błąd. Widać matka natura popełniła ich wiele. Póki co, odkryliśmy ich około setki. Kontakt mieliśmy jedynie z szarakami. Jedyna rasa, na którą tlen nie działał toksycznie. Długo u nas nie zagościli, jednak pomoc ofiarowana nam była przeogromna. Między innymi właśnie dzięki dostępowi do części ich bibliotek, teraz tu jestem i to piszę.
Na prawdę jest mi ciężko oddychać.
Po 40 latach tułaczki zobaczyliśmy waszą planetę. Odzyskaliśmy wiarę, że nasze dzieci będą mogły żyć, że nasz gatunek przetrwa. No cóż, tak kolorowo nie było. Przedwczoraj padły silniki. Potem komputery. Na koniec, tlen. Większość się podusiła. Ci którzy dobiegli do butli z powietrzem, także nie żyją. Części odbiło, część wpadła w panikę. Nigdy tego nie zapomnę. Czyli jeszcze jakieś 3 minuty.
Biegali po statku. Gryźli, drapali, rzucali w siebie przedmiotami. Udało mi się zamknąć się od środka w kabinie, w której siedzę już jakieś pięć godzin. Ostatni z szaleńców wykrwawił się tuż przed drzwiami do pomieszczenia w którym siedzę. A pomyśleć, że gdyby nie to, prawdopodobnie w tym momencie witalibyśmy się z wami, a wy ze zdziwieniem patrzylibyście się na „kosmitów”.
Wasze sondy i teleskopy na pewno już wykryły „Nadzieję”. Pewnie trwają dyskusje co zrobić. Lecieć tu czy może zestrzelić statek? Może nawet jest już szykowana rakieta.
Nie uda mi się was zobaczyć. Nie dotrwam. Kręci mi się w głowie. Ledwo to piszę. Zapamiętajcie co napisałem. Was też to czeka. Wojna, która dotknęła nas, dotknie także i waszą planetę. Nie wszystkie rasy we wszechświecie są przyjazne. Nie wszystkie także boją się tlenu. Istnieje prawdopodobieństwo, że za nami lecieli. Przyszykujcie się na inwazję.
Komentarze