Historia
Pracowałem w domu dziecka.
Nigdy w życiu tak nie płakałem.Moja żona z poderżniętym gardłem leżała w kuchni, bałem się zajrzeć do pokoju naszej córki.
***
Lubiłem swoją prace.Wychowankowie czasem zwierzali mi się ze swoich problemów i przemyśleń.Zaadoptowałem nawet 1.Moja żona pozwoliła mi to zrobić bo wiedziała że ja uwielbiam swoją prace.
Był to chłopiec o imieniu Piotrek.Rok póżniej urodziła nam się córka Emilia.Byliśmy szczęśliwą rodziną.Pewnego dnia dyrektor placówki wezwał mnie do siebie.Zwykle tak robił kiedy były jakieś grubsze sprawy.
-Zostajesz przeniesiony na piętro czwarte.-powiedział popijając kawę.
W placówce jest około 700 wychowanków.I 4 piętra budynku.Na 2 piętrach znajdują się stołówki.Na każdym piętrze mieszkało około 200 dzieci.Nikt nie schodzi na wyższe lub niższe piętro bez zgody nauczyciela.Wyjątkiem jest pójście na obiad i do tej naszej "szkoły" było to całe 3 piętro w którym odbyły się lekcje.
Polubiłem dzieciaki z 2 piętra.Więc 4 piętro były zmianą niezbyt pasującą.DO rzeczy .Spakowałem wszystko co zostawiłem w swoim "pokoju nauczyciela" i szedłem na 4 piętro.Wszystkie dzieci żegnały mnie ze smutkiem.
***
Dzieci biegały z radością po korytarzu i krzyczały jak na wszystkich piętrach.2 inne nauczycielki zbierały dzieci do pokoju zebrań.Wszystkie a było ich około 50-100 usiadły na dywanie.Usiadłem na krześle.Taka była tradycja nowy nauczyciel.Tak my którzy tu pracowaliśmy dostaliśmy nazwę.
-Dzień dobry mam na imię Jan i będę nowym nauczycielem na tym piętrze.-powiedziałem
-Dzień dobry -krzyknęli równocześnie
Od razu moją uwagę przykuła 12 latka siedząca z tyłu.Miała na sobie fioletową sukienkę.Jej bujne blond włosy były zaplecione w 2 warkocze.Robiła minę taką kiedy ja rozmawiam z dzieckiem które właśnie pobiło się z kolegą.Po prostu siedziała i się patrzyła.
Wyjaśniłem dzieci co będę robił i kim jestem.Potem wszyscy rozbiegli się w swoją stronę.
***
Wszedłem do swojego pokoju i rozpakowałem się.Zapukałem i wszedłem do pokoju obok.Byłem ciekaw jakie dziecko będzie moim sąsiadem.Była to ta dziewczynka.Siedziała i się patrzyła na mnie swoimi niebieskimi oczami.
-Jak masz na imię?
-Ja nie mam imienia.
Zdziwiony wyszedłem z jej pokoju i skierowałem się do pokoju dla nauczycieli.Spytałem o co chodzi z tą dziewczyną.
-Znaleźliśmy ją na ulicy 5 dni temu ,była ubrana w podarte żółte ubrania i nie chciała powiedzieć jak się nazywa.W papierach napisaliśmy że Beata.Podobało mi się to imię-opowiedziała jedna.
C.D.N
Komentarze