Historia
Siedziałem przed ekranem komputera, co jakiś czas sięgając po kubek z nieco już ostygłą herbatą. Zegar na monitorze wskazywał pierwszą w nocy i dźwięk odstawianego naczynia wydawał się budzić wszystkich mieszkańców bloku wokół mnie. Ciszę przerywał jedynie z rzadka przejeżdżający samochód.
Nie mam ochoty iść spać. Odkąd pamiętam, miałem kłopoty ze snem, aż w końcu zdiagnozowano u mnie parasomię- konkretnie zaburzenia wybudzania, a tłumacząc na polski: częste koszmary senne oraz somnambulizm. Codziennością były dla mnie „fałszywe przebudzenia”, dziwaczne, niepokojące sny w zasadzie o niczym, nabijanie sobie siniaków przez sen, czy też mamrotanie. Zazwyczaj ze znajomymi z tego żartowaliśmy („ podobno jakiś facet nagrał album przez sen, a Alan potrafi uderzyć się w nóżkę!”), co nie zmienia faktu, że przeglądanie sieci było o wiele lepszą, jak dla mnie, alternatywą dla snu.
Aż w końcu wręcz przysnąłem na krześle. Przebudziłem się, godzinę później, nawet niespecjalnie obolały, lecz przekonany, iż (wreszcie) zdecydowanie pora spać. Przede mną włączona była moja skrzynka mailowa. Potrząsnąłem głową i pociągnąłem łyk zimnej herbaty- definitywnie czas do łóżka, nawet nie pamiętałem, żebym ją sprawdzał.
Lecz g-mail wyświetlał mi jedną nieodebraną wiadomość. Uniosłem brwi. O tej porze?
Mail zawierał jedynie załącznik. Nie było w nim treści ani tematu, tylko jakiś filmik. Nadesłano od osoby o imieniu i nazwisku Nala Druga. Spam..?
Mimo wszystko kliknąłem. I to był błąd.
Moim oczom ukazała się postać, owinięta jakąś tkaniną, z białą maską na twarzy.
- Alan- wymamrotała stłumionym, powolnym głosem. Dreszcz przeszedł mi po plecach. Dziwny człowiek filmował w ciemnym pokoju, wyraźnie widać było jedynie białą, uśmiechniętą maskę.- Nie możesz spać, co? A może i możesz...- mówiła wolno i nieskładnie, niczym pod wpływem substancji odurzających, a zarazem zdawała się rozbawiona.- Nie zawiadamiaj nikogo...inaczej zginiesz. Tak. Twoja sąsiadka. Ta pani, podobna do kobiety z reklamy. Umrze. Ona umrze.
Kamera zatrzęsła się i wyłączyła. Koniec filmu.
Siedziałem na moim wygodnym krześle, oszołomiony. Co niby ma oznaczać ta chaotyczna przemowa? Wzmianka o pani z reklamy? Czy to miał być żart, a jeśli tak, to co w tym zabawnego? Biorę głęboki wdech, uspokajając się nieco. Może moi znajomi chcieli mnie nabrać, może byli zjarani, może ta wypowiedź jest tak dziwna, żebym wiedział, że to żart.
Mogłem zawiadomić policję, ale jakoś nie miałem ochoty robić zamieszania. Nieco zaniepokojony, po prostu poszedłem spać.
***
- Wiesz, czytałem ostatnio artykuł o głosie człowieka- zdania mojego kolegi z pracy, Kornela, docierały do mnie jak przez mgłę, kiedy wracaliśmy razem do domu autobusem. Byłem dziś ekstremalnie niewyspany nawet, jak na mnie. Dziwny filmik mimo wszystko mnie niepokoił, ale, sam nie wiedząc, dlaczego, nie miałem ochoty o nim z nikim rozmawiać. Cały czas tłumaczyłem sobie, że groźba w nim zawarta nie może mieć pokrycia.
- Podobno nie słyszymy sami swojego głosu tak, jak nas słyszą inni- gadał dalej.- Dopiero jak zatkamy lewe ucho, bo nam samym nasz głos wydaje się przeważnie nieco niższy. Kojarzysz taką reklamę, gdzie facet mówi o jakimś batonie takim basem- uniosłem nagle wzrok- ciekawe, jak on siebie słyszy. Ale ty znowu masz te kłopoty ze snem, tak? Widać, wiesz, stary?.
Reklamy. Wie o problemach ze snem. Zna moje imię, podpowiadał mi szeptem mózg. Daj spokój, to paranoja.
I wtedy dostrzegłem coś, co nagle przewróciło mój umysł do góry nogami. Złapałem się oparcia fotela, zacząłem tracić oddech.
- Alan?!- wykrzyknął Kornel, zaskoczony.
Na pierwszej stronie gazety, trzymanej przez jakiegoś mężczyznę, widniało zdjęcie mojej martwej sąsiadki i wielki, agresywny nagłówek „MORDERSTWO RYTUALNE?!”
***
Wróciłem do domu, zszokowany. Pod blokiem kręciła się policja. Boże, wybacz, bałem się im powiedzieć, bałem się im pokazać filmiku. To takie egocentryczne, lecz po prostu poszedłem do mieszkania, wiedząc, że prędzej czy później będą musieli zadać mi parę pytań. Na tę myśl aż przechodził mnie dreszcz.
Znużony, po raz pierwszy od dłuższego czasu miałem ochotę po prostu się położyć. I to nie na dole, tylko na strychu, gdzie rzadko bywam, ale gdzie znajdę idealną ciszę i przyjemne wyobcowanie. Może zastanawialiście się, czy człowiek jest w stanie zasnąć, czując się zarazem jak kompletny sukinsyn, żałosny frajer i zastraszona ofiara? Otóż bardzo zmęczony człowiek- może. Na strychu jednak zastałem straszny bałagan- aż dziwne, bo naprawdę dawno mnie tu nie było. Na podłodze leżały wyrzucone z szafki prześcieradła, koce i zasłony- jakiś czas temu musiałem czegoś bardzo dynamicznie szukać. Podniosłem zasłonę z ziemi, i wtedy coś uderzyło o podłogę. Biała maska.
Przez chwilę moje oczy po prostu nie akceptowały tego, co widzą, aż oporny komunikat dotarł wreszcie do mózgu, gdzie został przetworzony. On. Był. Tutaj. Morderca, prawdopodobnie wariat i psychopata, był w moim własnym domu, do niedawna oazie bezpieczeństwa! Mógł robić, co chciał, mógł przejrzeć moje rzeczy, poznać moje nazwisko. Wiedział, że źle śpię- nie wiem skąd, ale wiedział- i że się nie obudzę, mógł więc tutaj nagrać swoje chore filmiki. Ale jaki miał w tym cel? Przed oczami staje mi zmasakrowane ciało sąsiadki, twarz rozciapkana niczym owoce w dżemie, nierozpoznawalne rysy twarzy. I on był tu. Nie zabił mnie. Tylko zastraszał, zatem o coś mu musi chodzić, prawda? Wariowałem z przerażenia, miałem ochotę pierwszy się zabić, nim on zdąży to uczynić, lecz głosik w mojej głowie nadal szeptał: żadnej policji. Osunąłem się na kanapę i po prostu straciłem świadomość.
Obudził mnie potężny cios. Upadłem na podłogę, ale nie byłem u siebie w domu, była noc. Otaczali mnie ludzie. Policjanci, mnóstwo policjantów o tak przerażonych wyrazach twarzy, jakby zobaczyli co najmniej gotowane noworodki. Moja głowa pulsowała bólem, koszmarnym bólem, miałem na sobie jakieś dziwne materiały. Najdziwniejsze było to, że nie znajdowałem u siebie na strychu, a przede mną klęczała zalękniona kobieta, z włosami powyrywanymi kępkami, ustami we krwi i jej własnymi zębami leżącymi przed nią na podłodze. Skomlała niczym zwierzę, a policjanci natychmiast rzucili się na mnie, choć niewiele widziałem spod maski. Chciałem protestować, powiedzieć, że...po prostu spałem, lecz nim straciłem przytomność, zdążyły dotrzeć do mnie dwie tylko sprawy: „Nala” to Alan od tyłu, Alan drugi, drugi Alan. I że somnambulizm jest bardzo, bardzo niebezpieczny.
Komentarze