Historia
Kod
Śnieg uderzał w okno z cichutkimi stukotem, lecz to był jedyny dźwięk, jaki docierał do moich uszu. W domu panowała przyjemna, niemal doskonała cisza, zjawisko bardzo rzadkie w mieszkaniu w bloku i wbrew temu, co próbują nam wcisnąć twórcy tanich powieści grozy- nie było w niej nic złowieszczego.
Przynajmniej tak wtedy sądziłam. Z obecnej perspektywy...cóż, zastanawiam się, czy przypadkiem nie mają odrobiny racji.
Wówczas jednak, kiedy siedziałam rozparta przed laptopem z kubkiem kakao, nigdy bym nie uwierzyła w to, co miało miejsce później. Przeglądałam po prostu różne strony, albo oglądałam filmy na Youtube, nawet nie bardzo się w nie angażując. To odprężające, ogłupiające zajęcie niczym medytacja pozwalało mi oczyścić umysł ze zbędnych (i nie tylko) myśli. W pewnej chwili natrafiłam na jedną z wielu stron z krótkimi, strasznymi opowiadaniami, dość często przeze mnie odwiedzaną. Kliknęłam i pospiesznie przyjrzałam się ostatnio wrzuconym historiom, lecz jakoś nie chciało mi się żadnej czytać. Zajrzałam do „poczekalni”, licząc może na coś krótszego- i nie zawiodłam się. Jako pierwszy był niedługi fragment artykułu prasowego, dodany przez użytkownika „1234”.
- Ale nick- mruknęłam do siebie i przeleciałam materiał wzrokiem. Bla, bla, bla, było to coś o matce, która straciła zdrowie psychiczne po śmierci dziecka- ani to straszne, ani wstrząsające, być może trochę smutne. Wróciłam do poczekalni. Zaraz pod spodem natrafiłam na opowiadanie, dodane przez tę samą osobę- i do niego również zajrzałam.
„I tak mi nie uwierzycie. Jednak to tylko i wyłącznie wasz problem. Skończycie fatalnie, mogę wam to zagwarantować.”, zaczynało się opowiadanie, na co prychnęłam z rozbawieniem. Wiele tu było historii mających brzmieć autentycznie i zwykle mi to nie przeszkadzało, lecz w tym tutaj, moim skromnym zdaniem, autor nieco przesadzał. Ponadto nie rozumiałam, po co na siłę pcha się na tę stronę.
„Pewnie zastanawiasz się, dlaczego wrzucam to w takim razie właśnie tutaj, gdzie celem jest tylko i wyłącznie straszenie. Właśnie dlatego, czytelniku. Bo nie mam powodu, dla którego miałoby mi na tobie zależeć- przeciwnie, chcę to przekazać dalej- i wiem, że czegokolwiek bym tu nie napisał, i tak nikt nie potraktuje tego na poważnie. To duża ulga, móc w końcu przekazać komuś szczegóły i pozbyć się Jej.”
Cóż, powiem szczerze, że opowiadanie zaczynało mi się wydawać całkiem niezłe, mimo idiotycznego wstępu.
„Kod: 09274866084366674565395905666^_”''?>606^ffflljwuhnkmShe-kkhrtui7966handjhgfjtksnykb'over-24699974498.
Moje dłonie są zbyt duże, ale to nic, bo ona jest teraz z tobą. W końcu odzyska to, co straciła- a raczej jedno z dwojga.
09274866084366674565395905666^_”''?>606^ffflljwuhnkmShe-kkhrtui7966handjhgfjtksnykb'over-24699974498. 0927486608436749565395905666^_”''?>606^ffflljwuhnkmShe-kkhrtui7966handjhgfjtksnykb'over-24699974498.
Patrz na to, przyjrzyj się tym ciągom liter, cyfr i znaków. Możesz dopatrywać się znaczenia- to nawet dobrze, póki patrzysz. Przyjrzyj się, przyglądaj się tak długo, aż będziesz miał ochotę odwrócić się za siebie. Aż usłyszysz pierwszy dźwięk z innego pokoju, zmarzną ci dłonie, zacznie mrowić cię kark. Udowodnij sam sobie, że mi nie wierzysz.
Przyglądaj się.
Ona jest już z tobą. Niedługo ją zobaczysz”.
Wzdrygnęłam się i uśmiechnęłam do siebie. Nie takie złe, chociaż raczej na główną nie trafi- zbyt chaotyczne, w sumie brak fabuły. Wróciłam do czytania innych strasznych historii.
Tej nocy nie spałam spokojnie. Miałam dziwne sny, w których ktoś szeptał mi na okrągło do ucha jedno słowo: „daj”. Momentami budziłam się, by za moment znów zasnąć, gubiąc się w tym, co mi się śni, a co dzieje naprawdę, jakbym znów była małym dzieckiem, które obejrzało film nieco straszniejszy od bajek Disneya i nie do końca dla niego przeznaczony.
Możecie nazwać mnie głupią, ale w ogóle nie łączyłam tamtej historii z owymi koszmarami- w końcu, to nie była jedyna, jaką wtedy czytałam, ani nie pierwsza w moim życiu.
Rano obudziłam się pół godziny później niż zwykle, najwyraźniej przez to wszystko przesypiając budzik. Chyba wszyscy znamy ten moment, kiedy budzimy się o poranku, próbując zorientować się, co to za dzień tygodnia. Gdy nam się wreszcie uda, łapiemy zegarek czy telefon, zaspanymi oczyma usiłujemy zarejestrować godzinę- i zaczyna się panika.
- Mamo!- wołam- Czemu mnie nie obudziłaś?
Cisza. Matka była już w pracy, ale ja i tak szukałam winnego. Zaczęłam rozpaczliwie miotać się po pokoju, szukając ubrań, książek i dokumentów.
Jak na złość, nigdzie ich nie było. W pośpiechu zaczęłam przetrząsać pokój, kiedy nagle dopadło mnie dziwne wrażenie. Zarzuciłam poszukiwania. Otóż, zdawało mi się, że ktoś poprzestawiał mi rzeczy w pokoju. Rodzice..? Ale w nocy..? Czy też ja sama, przed chwilą, aż tak wszystko przekonfigurowałam? Wydawało mi się, (właściwie byłam pewna) że nie. Czując nagłą suchość w ustach, jak najszybciej ubrałam pierwsze lepsze ciuchy, złapałam plecak i wybiegłam z domu.
Następna noc jednak miała dostarczyć mi znacznie ciekawszych wrażeń.
Przed snem wywietrzyłam pokój, zmieniłam pościel, zrobiłam sobie ciepłe kakao i przygotowałam książkę, w nadziei, że to pomoże mi się tym razem porządnie wyspać. Rzeczywiście- w sen zapadłam z łatwością.
Lecz w środku nocy coś mi go przerwało. Najpierw jakby poczułam na sobie czyjś wzrok, a mój oępiały umysł nie był pewien, czy to nie kolejny koszmar.
- Hmm?- wymamrotałam, nie otwierając oczu.
I wtedy poczułam na ramieniu coś przerażająco realnego. Dłoń. Delikatną, chłodną dłoń.
- Daj- usłyszałam wysoki, damski głos, pełen chciwego pożądania.
- Co mam...- otworzyłam oczy. I zamarłam, nie będąc w stanie wykrztusić już ani słowa.
Nade mną stała wysoka,jakby pozbawiona pełnej ostrości kobieta, o twarzy pozbawionej wyrazu. Nie była ubrana w jakieś tam zwiewne szaty, wręcz przeciwnie, miała podarte, brudne ubrania, zapadnięte policzki i oczy niczym ze szkła. Jej oblicze pokrywały ślady po ospie, z lekko rozwartych ust ciekła czarna ślina.
- Daj- powtórzyła.- Daj mi kawałki.
Nagle jej usta wykrzywił chciwy uśmiech.
- Trochę siebie.
Jej dłoń nadal spoczywała na moim ramieniu. Zerknęłam na nią i z obrzydzeniem dostrzegłam, że jest pozbawiona palców, lecz mój mózg zarejestrował to dziwnie ospale, jakbym po prostu oglądała film. Nagle jednak kobieta zdjęła ze mnie rękę, i uniosła drugą, w której trzymała małe pudełko. Postawiła je na mojej szafce, przekręciła głowę, uśmiechając się i śliniąc czarną substancją, niczym jakaś groteskowa parodia małego dziecka- po czym postąpiła krok w tył i jakby wtopiła się w ciemność. Już jej nie widziałam, ale miałam świadomość, że gdzieś tam jest- czeka- i z całą pewnością nie wolno mi wołać o pomoc.
***
Kiedy później zajrzałam na tą samą stronę, nie było już ani opowiadania, ani artykułu. Ten ostatni jednak udało mi się, po tytule, znaleźć gdzieś w sieci. Gdy się w niego wczytałam, zauważyłam, że pod koniec- który pominęłam- opisywane jest, jak owa nieszczęśliwa matka porywała dzieci, by pozbawić je życia i usiłować z ich kawałków zszyć nowego człowieka, na wzór doktora Frankensteina. Kiedy to się nie udało, odebrała sobie życie.
Na mojej szafce zaś pojawiają się kolejne pudełka, każde z napisem.
„Skóra”, „Włosy”, „Palce”, „Kości”, „Krew”.
Samobójcy wcale się nie poddają. A ja niebawem jej ulegnę, jest coraz bardziej natarczywa. Niszczy moje rzeczy, budzi mnie w nocy, szepcze do mnie. Słyszę ją cały czas.
Wcześniej nie chciałam przekazywać tego dalej. To chyba... było poczucie przyzwoitości. Ale teraz szepty są zbyt wściekłe, pudełek jest zbyt dużo - przestaną się pojawiać, kiedy oddam tę klątwę.
Śmiejecie się z głupoty i niewiary postaci z horrorów.
09274866084366674565395905666^_”''?>606^ffflljwuhnkmShe-kkhrtui7966handjhgfjtksnykb'over-24699974498.
Czy wiecie, co właśnie zrobiliście?
09274866084366674565395905666^_”''?>606^ffflljwuhnkmShe-kkhrtui7966handjhgfjtksnykb'over-24699974498.
Komentarze