Historia

Dom inny niż wszystkie

pennywise 1 8 lat temu 1 278 odsłon Czas czytania: ~4 minuty

- Dziś w nocy? - na twarzy Piotrka malowała się niecierpliwość.

- Jak dla mnie, może być. - powiedziałem to od niechcenia, ale również z trudem ukrywałem podniecenie.

- Arek? - Piotrek spojrzał na najwyższego, oraz najchudszego z nas nastolatka.

- No nie wiem - Arek wyjąkał niepewnie - co ciekawego może być w opuszczonym domu?

- Kurde, stary nie pękaj - powiedziałem - wbijemy do środka w trójkę, porobimy jakieś zdjęcia, pokażemy dziewczynom, może Julka w końcu coś w tobie zobaczy?

- Zamknij się. - powiedział Arek, lecz po jego lekkim uśmiechu i pewniejszym spojrzeniu widziałem, że mamy go po swojej stronie.

Musieliśmy śmiesznie wyglądać - trójka pryszczatych nastolatków, jarających się planowaniem zwiedzenia opuszczonego domu w lesie. Nikt z nas nie wiedział wtedy, że popełniamy największy błąd w naszym życiu.

- No dobra - Piotrek był zdecydowanie najbardziej napalony na tę wyprawę - punkt jedenasta widzimy się przy pętli autobusowej. Weźcie latarki, jakieś żarcie i komórki, na wypadek jakby jakieś deski zwaliły się nam na głowę.

Tak też zrobiliśmy.

O jedenastej byliśmy wszyscy przy pętli. W oddali było widać już las, w głębi którego mieścił się ten przeklęty dom. Piotrek mieszkał wraz z ojcem, którego poczęstował sporym kuflem piwa ze środkiem nasennym. Moi rodzice wyjechali w delegacji, ale w domu była jeszcze moja ośmioletnia siostra. Wolałem nie myśleć co się stanie, gdy obudzi się w środku nocy i zobaczy, że mnie nie ma. Co do Arka, to nie mam pojęcia jak wydostał się ze swojego domu, lecz szczerze mówiąc, mało mnie to obchodziło. Byłem mocno napalony na ten dom. Miał złą reputację i w jakiś sposób przyciągał takich kretynów jak my. Po kilkunastu minutach spaceru po niesamowitym, nocnym lesie, stanęliśmy na przeciwko domu.

Był niewielki, w kolorze spłowiałej cegły. Miał wybite okna i był cały w grzybie, lecz to normalne w opuszczonych rezydencjach.

Piotrek położył rękę na zbutwiałej klamce drzwi frontowych.

- Panowie, zapraszam was na przygodę waszego życia! - krzyknął entuzjastycznie.

Owszem, była to przygoda, lecz raczej naszej śmierci niż życia.

Otworzył drzwi, włączyliśmy latarki i weszliśmy do środka.

Z tym domem było coś nie tak, ale za cholerę nie dało się określić co. Niewiele było mebli w środku - stary stół, jakieś szafki, zagrzybiała wanna w łazience. Ale dom powodował, że czułem się fizycznie chory. Ściany wydawały się za krótkie, lub za długie by można było to znieść, kąty nie były ostre, a koła nie były kuliste. Gdy szliśmy przez dom, odkrywając kolejne pomieszczenia, czuliśmy się jakbyśmy brodzili w błocie. Dom śmierdział inaczej niż inne opuszczone domy - do zapachu stęchlizny i starości dołączał zapach czegoś złowieszczego i nieokreślonego. Wkrótce głowa zaczęła łupać mnie ostrym bólem. Byłem wyczerpany i spocony. Moi towarzysze wyglądali tak samo.

W końcu dobrnęliśmy do drzwi kuchennych. Nagle usłyszałem głos Piotrka.

- Patrzcie, tu jest magnetofon!

Owszem, był to stary i zakurzony model; stał w najciemniejszym miejscu kuchni. Nachyliliśmy się wraz z Arkiem.

- Tu jest jakaś taśma. - zauważyłem

- Puścimy? - spytał Piotrek.

- Ja bym raczej stąd spadał. - Arek wyglądał na przerażonego - ten dom jest popieprzony,

Piotrek przewrócił oczami i wcisnął klawisz ,,play''

Z magnetofonu bez żadnego ostrzeżenia, bluznął zimny, nieludzki głos.

- ŚMIERĆ WAS POŻRE, ŚMIERĆ WAS POŻRE, ŚMIERĆ WAS POŻRE, ŚMIERĆ WAS PO...

Tego było dla mnie za dużo. Rzuciłem się do drzwi kuchennych. Zacząłem za nie szarpać, ale stało się jak w większości niskobudżetowych horrorów - drzwi ani drgnęły. Arek i Piorek siedzieli na brudnej podłodze i patrzyli się w mrok. Z mroku coś wychodziło. Nie wiedziałem co to jest i nie chciałem się dowiedzieć. Jednego byłem pewien - to nie miało nic wspólnego z człowieczeństwem. Rozbiłem okno i zacząłem przez nie wychodzić. Poruszałem się wolno, jak nurek w wodzie; dom nie chciał mnie wypuścić. Myślałem, że to koszmar, z którego zaraz się obudzę. Jakoś udało mi się wydostać z domu, słuchając krzyków moich przyjaciół, pożeranych przez ten nieludzki, obrzydliwy organizm..

Nie wiem, jak udało mi się dojść z powrotem na pętle. Byłem w jakiś dziwny sposób spokojny. Chciałem sprawdzić która godzina, lecz przypomniałem sobie, że cały mój dobytek został w domu w głębi lasu. To przeważyło szalę. Rozpłakałem się i ryczałem bardzo długo. Potem podniosłem się i zacząłem kuśtykać w kierunku mojego domu. Pewien jestem jednego - ten dom nie był nawiedzony. Nie było w nim żadnych duchów. Ten dom był po prostu obrzydlwie, kurewsko zły.

Gdy dotarłem do mojego domu, cztery razy próbowałem zanim udało mi otworzyć drzwi. Gdy zdjąłem kurtkę i buty, wszedłem do salonu i oniemiałem - siedziała tam moja siostra, Karolina.

- Gdzie byłeś? - spytała.

- Długo by tłumaczyć. - powiedziałem i wybuchnąłem histerycznym śmiechem. Po chwili się opanowałam. - dlaczego siedzisz po ciemku?

- Martwiłam się o ciebie. - jej głos był jakiś dziwny. Kojarzył mi się z automatyczną sekretarką, był zimny i wyprany z uczuć. Uznałem, że mi się wydaje, bo miałem noc pełną wrażeń. Powstrzymałem się przed kolejnym wybuchem wariackiego śmiechu.

- Przytulisz mnie? - spytałem.

Karola pokiwała głową i zarzuciła mi ręce na szyję. Serce mi stanęło. Jej ręce były lodowato zimne i śmierdziały tak samo jak ten cholerny dom.

- Coś się stało braciszku ?! - usłyszałem zaspany głos mojej siostry. Dochodził z jej pokoju.

- Kurwa... - chciałem uciekać, lecz ręce istoty która udawała moją siostrę trzymały mnie w mocnym uścisku. Istota nachyliła się i wyszeptała mi do ucha nieludzkim głosem :

- Słodkich snów.

,,Chyba odpadam z gry'' - pomyślałem i zamknąłem oczy.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Chociaż takich historii było już tutaj kilkanaście to ta dziwnym trafem spodobała mi się. Chyba przekonał mnie dobór słów. 8/10
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje