Historia
Trzeźwy umysł
Przyglądałem się tej niezaprzeczalnie pięknej kobiecie ledwo powstrzymując gniew. Jej hipnotyzujące, zielone oczy teraz okalała mgiełka nieświadomości- spowodowana podawanymi lekami.
- Tu mnie nie znajdzie- powiedziała uśmiechając się pewnie - to mój azyl.
Tak brzmiało jej powitanie.
Pozżółkła tapicerka od środka wypełniona gąbką,małe zakratowane okienko i cisza, którą była wypełniona przestrzeń izolatki nie kojarzyła mi się z azylem, i sądzę, że nawet po najlepszym towarze jaki można dostać nie zmieniłbym zdania.
Siedzieliśmy naprzeciwko siebie, poopierani o ściany. Do głowy przychodzi mi głupia myśl, proste zabawne pytanie. Ciekawe czy osoba postronna, która przekroczyłaby drzwi potrafiłaby słusznie osądzić kto tu jest szaleńcem?
Pośrodku, na podłodze pomiędzy nami, leżały moje notatki. Niektóre chaotycznie pozapisywane na strzępach papieru, inne schludne i bez pośpiechu drukowane na marnej jakości, ekologicznym papierze.
Anna, wiek dwadzieścia trzy lata. To co najważniejsze, potrzebne do poszukiwań. Czułem się źle, naprawdę, myślałem teraz tylko o suchych faktach z jej ledwie poznanego źycia.
Rozpoczęte studia językowe, nowa praca w miejscowej gazecie i planowana wycieczka do Rzymu.Dobrze wiedziałem, że żadna z tych informacji w rzeczywistości, jednak nie była mi potrzebna.
Zdawałem sobie sprawę, że te błahostki zbierałem i odkładałem w swojej głowie, aby postać przedemną nie stała się kolejnym anonimowym przypadkiem upadku psychicznego.
Statystycznym posunięciem, które wykonuje się na pierwszym miejscu, w badaniu choroby psychicznej jest wywiad rodzinny. Czy przypadki zaburzeń zdrowej jaźni zdarzały się wcześniej w tej rodzinie, czy istnieje możliwość przenesienia tego genami na kolejne pokolenia?
Chociaż wiem, że zabrzmi to fanatycznie lub szatańsko, rodzina Anny byłaby świetnym przykładem do zbadania tej teorii.
Matka, tuż po urodzeniu swego jedynego dziecka popadła w stan ciężkiej depresji poporodowej, próbowała podciąć sobie żyły nożykiem do obierania owoców już drugiego dnia pobytu w szpitalu. Od tego czasu popadała w raz łagodne, innym razem groźniejsze stany depresyjne do czasu, gdy skoczyła z okna- na wieść o zabójstwie swojej siostry, trzy lata wcześniej.
Ojciec był osobnikiem podatnym na opinie innych, presje społeczeństwa. Gdy żona zaszła w ciąże przed ślubem, na jej prośbę ( w domyśle jednak zastanawiam się nad szantażem emocjonalnym, matka Anny choć miała problemy z własną jaźnią, wykazywała kilka cech osobowości despotycznej) przyśpieszył z terminem, aby jego wybranka mogła zachować twarz i uniknąć szydzeń oraz plotek. Po śmieci żony popadał w nałogi, palenie, pracoholizm oraz hazard. Ostatni pokonał go i sprowadził bolesny upadek. Najpierw pozbawił jakichkolwiek środków do życia, zmusił do zaciągnięcia długów a na końcu ,,zawiesił pętle na szyi’’.
Anna, dalej patrzyła przed siebie, wbijając wzrok w choryzonty, które znajdowały się nad moim prawym ramieniem. Przeszył mnie lekki niepokój, nagle uświadomiłem sobie, że nie wiem jak zacząć tą rozmowę.
Zastanowiłem się nad tym i szybko, w myślach, próbowałem odszukać raportu, który napisał pielęgniarz, co samo w sobie było czymś odbiegającym od normy.
Data 23.07.2009
Szpital Św. Mateusza
Raport sporządzony :
Andrzej Sroka
Przypadek młodej kobiety. Dotarła do nas o godzinie 21.09, zawiadomieni przez sąsiadkę policjanci przyjechali na jej miejsce zamieszkania. Kobieta krzyczała i płakała. Cała roztrzęsiona wymawiała słowa : zabierzcie go, nie chcę już tego słuchać. Funkcjonariusze zdawiając się na karb własnej intuicji połączyli sie z naszym ośrodkiem. Kobieta przyjechała do nas,gdzie od razu podano jej lekkie środki uspokojające, gdy mogła funkcjonować bez interwęcji lekarst poddano ją wywiadowi.
A.S : Co było powodem twojej paniki?
Pacjent : On, miałam dość, jego głos i te szepty zdawały mnie niszczyć od środka.
A.S : Brałaś coś ? Środki psychotropowe, chalucynogenne lub narkotyki?
Pacjent : Nie, nic. Chociaż, może to by go uciszyło.
A.S : Kogo ?
Pacjent : Ten byt, chociaż napewno jest mężczyzną, tak, wygląda jak mężczyzna.
A.S : Jak myśliś czemu cię nawiedza?
Pacjent : To ja go wezwałam. Pomagał mi.
A.S : Jak go wezwałaś i w czym ci pomagał?
Pacjent : To było proste, nazbyt. Dawał mi dobre rady, pomagał w pisaniu histori.
A.S : Czy wydaje ci się abyś była pod wpływem czegoś, co przytępia twój umysł, lub burzy racjonalne myślenie?
Pacjent : Nie. Jestem tylko zmęczona.
A.S : Czy on nie daje ci spać?
Pacjent : Na początku przychodził tylko, gdy go prosiłam o radę. Teraz nie daje mi spokoju, potrzebuje snu a on cały czas do mnie szepta, lub budzi tym dziwnym cichym krzykiem.
A.S : Opisz go.
Pacjent : Nie chcę, chce spać.
A.S : Czy tu także przychodzi?
Pacjent : Nie może do mnie dotrzeć,gdy biorę leki. Dzięki temu czuję się bezpieczna.
A.S : Podpiszesz dokumenty dobrowolnego pobytu i obserwacji?
Pacjent : Tak.
Pacjentka po odbyciu wywiadu podpisała stosowne dokumenty i została jednym z mieszkańców ośrodka Św. Mateusza. Na okres próbny umieściliśmy ją w izolatce na trzecim piętrze w głównym budynku.
Dodatkowe informacje : Pacjentka zachowuje racjonalność myślenia. Prawdopodobnie jej prześladowca jest realną postacią, w chwilach odosobnienia jednak pacjentka wizualizuje jego obraz.
Pod względem technicznym raport ten nie ma skazy, podano naważniejsze dane i wyodrębniono problem pacjenta. Tak naprawdę zirytowało mnie jedno potknięcie. Pielęgniarz poradził sobie doskonale wypisując arkusz, niestety jego wnioski były błędne. Pominął istotną informację, istota, która prześladowała tą dziewczynę nie mogła istnieć. Pacjentka wyraźnie wypowiedziała, że to ona ją wezwała.
To było deprymujące. Wszak, osobowość a raczej jej cechy wskazywały schizofremię paranoidalną.
Być może śmierć matki i ojca, tragiczna bo tak niespodziewana, było bodźcem, który obudził uśpione geny choroby psychicznej.
Wpadłem na pomysł, który zdawał się najlepszym wyjściem na chwilę obecną. Spróbowałem poznać ją, w sposób najpardziej błachy na świecie. Poprzez jej hobby.
- Anno- wypowiedziałem serdzecznym głosem wraz z uśmiechem na twarzy- co jest twoją pasją?
Moje słowa widocznie ją ocuciły. Patrzyła teraz na mnie jakby, bardziej trzeźwo.
- Pasja? Coś co porywa ? Myślę, że pisanie, tak pisanie strachu.
Jej dziwna odpowiedź wprowadziła mnie w lekkie zdenerwowanie. Niestety przybrałem uśmiech najbardziej naturalny aby sie nie zdradzić i zadałem jej kolejne pytanie.
- Jak piszesz strach?
- Ubieram go w słowa, i wystawiam. Małe straszne historyjki, mówią na to creppypasta.
Strzał w dziesiątkę. Byłem wniebowzięty, jeżeli moja teoria była słuszna, znalazłem właśnie bodziec, ostatnią kroplę, która przepełniła szklankę.
- Po co prosiłaś go aby ci pomagał?- pytanie zadałem wprost, raport jak prawdziwy stanął mi teraz przed oczyma.
Lekko zadrżała jej warga i objeła się ramionami . Popatrzyła wokoło, to chyba ją uspokoiło.
- Bo to było takie proste, chciałam aby czytelnicy mnie pokochali. Przeczytałam jak przywołać ducha, który dręczył i nienawidził wszystko na świecie, tylko oni mogą nam pomagać.
Pomyślałem, że to pachnie typową straszną historyjką. Wielcy mordercy, potwory i degeneraty świata w roli makabrycznych mistrzów. Nienormalne.
- Zabawne. Za chwilę leki przestaną działać- Powiedziałem spoglądając na zegarek, który mówił, że trzy godziny od ich podania właśnie mijają.
Zielone oczy Anny stały się jeszcze większe. Bałem się teraz tylko jednego. Że jej panika może wywołać atak, którego nie przeżyję.
Jej wzrok utknął na ścianie z okienkiem. Jej oczy wpatrywały się w to miejsce dłuższą chwilę.
- On każe ci przekazać, że powinienieś zmienić swój pogląd Sebastianie.
Zamurowało mnie. Przecież się nie przedstawiałem.
Komentarze