Historia

Jak to jest? cz. I

soundfex 0 8 lat temu 815 odsłon Czas czytania: ~5 minut

Jak to jest?

Jak to było, gdy moje życie było monotonnie nudne?

Tak sobie teraz myślę, że nie zamieniłabym je na nic innego.

Byłam zwyczajnym dzieckiem, chodziłam do najlepszego technikum w województwie, miałam kochającą mamę, która od czasu do czasu krzyczała na mnie bez powodu, wspaniałych przyjaciół i małego słodkiego pieska.

To wszystko to przeszłość, teraz jest inaczej.

Jak się tu znalazłam? Pamiętam tylko, że błagałam, żeby moje życie się zmieniło, chciałam, aby spotkało mnie coś ciekawego.

Jak widać, marzenie się spełniło. ŻAŁUJĘ! Do końca życia będę żałować.

Jest jednak coś czego nigdy nie pożałuje. Coś od czego wszystko się zaczęło.

Kontrakt.

W zamian za duszę jednej osoby, Szatan spełnił moje życzenie. Osobę miałam wybrać sama, umierałaby w ogromnych cierpieniach. Tego jej życzyłam. I NIE ŻAŁUJĘ, ŻE SPRAWIŁAM TEJ SUCE TYLE BÓLU.

Ciekawe czy zabolało ją tak samo jak mnie, gdy dała mi małe kulki ryżowe. Wiedziała, że nie odmówię, ponieważ mimo, że to banalna potrawa to bardzo lubię je jeść. Były ich 3.

Cholera!

Musiałam wziąć akurat tą, w której były 3 igły.

Wbiły się tak głęboko w podniebienie, że z bólu straciłam przytomność, ledwo świadoma słyszałam tylko jej paskudny

śmiech.

Wtedy, gdy ogarnęła mnie ciemność, pojawił się.

Przedstawił mi warunki kontraktu.

Zjawił się, bo wyczuł u mnie niewiarygodnie silne uczucie zemsty.

Nawet się nie zawahałam.

Wyznaczyłam osobę, którą mógł zabrać. Widziałam to, jak łamiąc jej wszystkie kości pożerał duszę. Do tej pory to słyszę, jej pełen bólu krzyk.

Teraz moja kolej, HAHAHAHAHAHAHAHAHA.

Niestety, jedyny minus tej sytuacji to fakt, że moje życie zmieniło się AŻ za bardzo.

Straciłam rodzinę, przyjaciół, dom, psa, szkołę.

Przeniesiono mnie.

Do innego świata. To smutne.

Muszę uciekać przed "Nim".

Nie chcę uciekać.

Czuję się jakbym spała, jakby to był sen. W tym świecie rzeczy niemożliwe stają się możliwe do wykonania. To przerażające, boję się.

Jestem uwięziona w akademiku. Ludzie to zwykłe NPC, z którymi można porozmawiać, ale nie są w stanie okazywać uczuć. Przynajmniej nie ma tu czasu na nudę.

Za dnia jest tu miło, świeci słońce, nie ma ani jednej chmury na niebie, słychać ćwierkanie ptaków, gdy jest w miarę cicho. Tylko ten las, który widać od zachodniej strony. Od samego patrzenia na niego boli mnie żołądek. Jestem na sto procent przekonana, że w jego głębi stało się coś okropnego. Coś tak przerażającego, czego bym sobie nigdy nie wyobraziła.

Po co gadam o tym lesie, skoro nie mogę wyjść z budynku?

Wszystkie wyjścia na zewnątrz zostały zapieczętowane.

Coś nie pozwala mi przekroczyć progu. Nie tylko mi. Innym też.

Szkoda mi tylko tych NPC'tów. Wyglądają jak ludzie, ale nie posiadają własnej świadomości. Niestety, z dnia na dzień jest ich coraz mniej. ON ich zabija. Nie są tego świadomi więc nie uciekają. Dlaczego nie uciekają? Zacznijcie się chować...

Są tylko dla tła. Szkoda.

Zabici nie wracają.

Zaraz nastanie zmierzch. Czuję, że coś się zmieni. Ta noc będzie przesądzona.

Ciemno. Czas znaleźć jakąś kryjówkę.

Muszę się przed nim schować. Zawsze boli mnie serce, gdy go widzę.

Nie, nie, nie...

Słyszę jego kroki. Cholera, czemu akurat wbiegłam do stołówki?!

Schowam się pod pierwszym lepszym stołem.

Na zegarku nie ma jeszcze 22.

Czemu wyszedł tak wcześnie?

Jest coraz bliżej. Dobrze, że za oknem jest noc. Coś jednak jest z nią nie tak. Jeszcze nigdy nie była taka ciemna.

Wszedł tu. Widzę jego buty. Widzę jego ciasne dziurawe jeansy.

Zamarłam ze strachu. Spojrzałam się na ciągnący się za nim łańcuch. Cały we krwi. Przerażające.

Na swój sposób piękne.

- Tym razem nie uciekniesz!

...

Ma rację.

Zginę. Czuję to. Gdy się oddalił przeskoczyłam przez okienko do serwowania dań i wylądowałam w kuchni. Szukam czegoś czym mogłabym się bronić.

Zabici Nie wracają.

On nie jest nieśmiertelny.

To człowiek, taki jak ja. Bóg wie przez kogo zmuszany do mordowania ludzi.

Jestem tu drugą noc. Pierwszą udało mi się cudem przeżyć. Uciekłam.

Gdy biegłam długim korytarzem obejrzałam się za siebie.

Leżał przygnieciony przez kawał zawalonego sufitu.

Nie zapomnę widoku jego twarzy. Nigdy.

Jego kruczo-czarne włosy były moim marzeniem. Marzeniem przerażonej brunetki.

Cierpiał.

Płakał.

Serce mi tak zabolało na ten widok, że stanęłam i zaczęłam się do niego zbliżać.

Tak bardzo chciałam mu pomóc..

Jedyne co usłyszałam to to, że musi mnie zabić.

Zaczęłam uciekać.

Również miałam łzy w oczach.

Coś mnie do niego przyciąga.

Przypominając sobie wydarzenia zeszłej nocy, w jednej szafce znalazłam... katanę?

Rozśmieszyło mnie to.

Powalony świat.

Usłyszał mnie.

Ta sama sytuacja.

Wybiegłam na korytarz. Szarpnął swoim łańcuchem i oberwałam po nogach. Teraz to ja leżałam.

Z bólem na twarzy podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy.

- Pomóż. Nie chcę tego robić. Uwolnij mnie. Musisz się dostać do lasu!

Walnął mnie w głowę.

Jest do tego zmuszany.

Muszę pobiec do lasu.

Nie mogę.

Ogarnia mnie mrok. Moje ciało nie wytrzyma konsekwencji kolejnych uderzeń.

Zamknęłam oczy.

W dłoni ściskałam rączkę miecza.

Uratuję go!

W trybie natychmiastowym podniosłam się i odskoczyłam w tył.

Śmierć dodała mi siły.

Dodała mi jej, ponieważ przypomniała mi, jak cenne jest życie.

- Przestań nas krzywdzić! Pomogę ci, tylko odłóż ten cholerny łańcuch!

- Nie mogę! - wydarł się jak bezbronne zwierzę. Faktycznie nie mógł. Łańcuch miał wbity i przyszyty do ręki. Wył jak dziecko. Wyczuł chwilę i dostałam nim po brzuchu.

Bolało.

- Zanim umrę, chcę ci coś powiedzieć.

Unikając uderzeń musiałam się bardzo skupić, aby powiedzieć cokolwiek.

Nie płacz. To boli jeszcze bardziej niż ból fizyczny, który mi zadajesz...

Stanął w miejscu.

Przeraził mnie. Krzyczał.

Krzycząc, dosłownie zdzierał sobie skórę z twarzy.

- Nie wiem czemu się tu dostałam, ale musisz wiedzieć, że nie jest mi tu wcale tak źle. Boję się ciebie. Nie wiem czego się spodziewać. Chcę ci pomóc. Chcę dowiedzieć się o co chodzi, uda mi się. Uwolnię cię od tego wymuszonego okrucieństwa.

- Kocham cię!!!!

Jego całe ciało przestało się ruszać. Podeszłam bliżej. Ze łzami w oczach spoglądał w sufit.

- Kocham - nie wiem co wygaduję. Tak bardzo chcę mu pomóc - Cię. Muszę go przytulić.

Póki jest spokojny.

Jeśli mam umrzeć to tylko z jego ręki.

Szłam w jego stronę. Byłam coraz bliżej.

Uśmiechałam się. Bardzo.

Mogę go dotknąć. Chce go pogłaskać po głowie.

Dzieliły nas teraz tylko 2,5 metra odległości. Zaczęłam przyspieszać, spojrzał się na mnie. Wyciągnął ręce.

Zapomniałam, że trzymam w rękach katanę.

Przeszył go strach.

Jego przerażenie w oczach było większe niż u bitego psa.

Zaczął się cofać.

Wtedy ktoś mocno popchnął mnie w jego stronę.

Wszystko działo się tak szybko.

Nie zauważyłam kiedy wbiłam mu miecz w klatkę piersiową.

Ogarnęło mnie przerażenie, gdy doszłam do wniosku, że trafiłam serce.

Upadając, resztką sił mnie objął.

Szepnął:

- Dziękuję, nikt nigdy mnie jeszcze nie pokochał.

Co.

Dlaczego.

Odszedł.

Obejrzałam się za siebie. Pusto.

Popchnął mnie człowiek. Jestem pewna.

Nienawidzę go.

Cała obolała, we krwi i ze łzami w oczach wyjęłam katanę z ciała chłopaka.

Zaczęłam biec w stronę zachodniego wyjścia.

Do lasu.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje