Historia

Pan długostopy

Użytkownik usunięty 0 8 lat temu 763 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Może i tak jest. Nie twierdzę że jestem typem imprezowicza, czy duszy towarzystwa. Jednak stwierdzenie "aspołeczny" jest chyba nieco przesadzone.

Mawiają tak dlatego, że nie lubię spotykać się z moją rodziną. Szczególny wstręt odczuwam podczas spotkań z rodzicami. Czuje wtedy wstyd i zgorszenie.

Wiem że powinienem być lepszym człowiekiem, że oni by tego chcieli. Że w zasadzie od zawsze uważali mnie za dzieło niedokończone.

To trochę smutne jak się o tym pomyśli ale, trzeba przecież jakoś żyć.

Niedawno jednak zaczęły mnie denerwować komentarze innych na temat mojego problemu z kontaktem z ludźmi. Chciałem im udowodnić że się mylą. Więc udałem się do lokalnego psychiatry. Nic szczególnego. Najtańszy w mieście. W końcu nie szedłem tam dla siebie, tylko żeby głosy plotkujących ucichły.

Przy okazji dowiedziałem się parę ciekawych rzeczy o sobie. Z racji że, jak wspominałem był to najtańszy i najbliższy psychiatra jakiego znalazłem, nie można było się po nim spodziewać czegoś szczególnego. Jak chyba każdy wypytywał mnie miedzy innymi o moje dzieciństwo i wysnuwał teorie o jego wpływie na moje obecne postrzeganie świata.

Opowiadałem mu rożne moje perypetie i przygody z dzieciństwa. Często wspominałem o różnorakich zabawach z rodzicami, do momentu skończenia pięciu lat. To właśnie wtedy mniej więcej zacząłem się od nich oddalać. Próbował dociec co było tego powodem, ale za nic mu się to nie udawało. Do momentu gdy spytał mnie o moich przyjaciół. Opowiadałem mu o rożnych chłopakach ze szkoły i nawet paru koleżankach które dażyłem nieco większą sympatią. Jednak przez długi czas nie przyszło mi do głowy wspomnieć mu o panu długostopym. Po prostu nie wydawało mi się to jakoś szczególnie istotne.

Jednak pewnego dnia zdecydowałem się opowiedzieć mu krótką historię o moim wymyślonym przyjacielu z dzieciństwa.

Leżałem akurat na jego niewygodnej, staromodnej kanapie, kiedy w myślach przyszedł do mnie pan długostopy. Natychmiast zapomniałem o czym właśnie rozmawialiśmy i po prostu zacząłem mowić o nim. Z początku wydawał się być nawet zainteresowany ale pózniej wyraźnie mu przeszło.

"I miał takie strasznie długie stopy" - opowiadałem. "które przyodziane były długimi na jakieś 60 centymetrów czerwonymi butami. W sumie to przypominał trochę klauna. Ale zastanawia mnie czemu mój wymyślony przyjaciel w odróżnieniu od tych zazwyczaj spotykanych nie był uosobieniem pozytywnych emocji. Mimo iż cały czas bardzo szeroko się uśmiechał, wyglądał na smutnego, lub podstępnego. W jego uśmiechu było coś sarkastycznego, wyśmiewającego moją osobę".

Aby spotkać się z panem długostopym, trzeba było pójść do piwnicy mojego domu i wejść do zsypu na węgiel. Lubił tam przebywać. Ciekawe dlaczego. Jednak mój tata zazwyczaj nie pozwalał mi tam wchodzić, pewnie dlatego że okropnie się brudziłem.

Mimo tego lubiłem pana długostopego. Był osobą która zdradzała mi rożne sekrety. Niewiele ludzi zdradzało mi swoje sekrety. Co innego pan długostopy.

Opowiadał mi na przykład o mnie i o moich rodzicach. Mówił że tata nie pozwala mi do niego schodzić ponieważ nie chce żebym miał przyjaciół. Ponieważ mnie nie kocha. Że moja mama płacze w nocy właśnie przeze mnie. Ufałem panu długostopemu. Nie było powodu żebym tego nie robił. Był w końcu moim najlepszym przyjacielem.

Pewnego dnia kiedy tata uderzył mamę, trochę się przestraszyłem. Udałem się do pana długostopego, żeby mu o tym opowiedzieć. Zdziwiło mnie że już o wszystkim wiedział. Powiedział mi że tata zrobił to za karę. Za to że mnie urodziła. Mówił że wcale mnie nie chcą. Ale nie martwiło mnie do dopóki miałem jego.

Z czasem przestałem potrzebować rodziców, usamodzielniłem się i wyprowadziłem się z domu. O panu długostopym z biegiem czasu też zapomniałem. Jedyną pozostałością z tamtych lat jest moja niechęć do rodziców. Tak przynajmniej mówił psychiatra.

To mi jednak nie pomagało. Jedynie przypomniało mi, że miałem w młodości nietypowego wymyślonego przyjaciela. Nie tłumaczyło kompletnie dlaczego umysł małego dzieciaka wytworzył stwora, który zniechęca go do własnej rodziny. Lekarz polecił mi zatem żebym zaczął oswajać się z rodzicami na nowo. Postanowiłem więc odwiedzić ich w następny weekend. Nie zwracając uwagi na głos w głowie, który mówił mi, żeby tego nie robić.

Ucieszyli się. Albo udawali, zawsze tak robią. Zjedliśmy razem kolację po czym tata powiedział że uda się po niespodziankę dla mnie. "Nie zgadniesz co znaleźliśmy" mówił podniecony. Uciąłem sobie krótka pogawędkę z mamą. Jak się za pewne można domyślić, nie była zbyt przyjemna.

Po chwili wrócił tata, trzymając ręce za plecami. Z dziwnym uśmiechem i nieukrywanym zdziwieniem pochwalił się co znalazł sprzątając ostatnio w piwnicy.

Były to ubrudzone czarnymi plamami długie czerwone buty. Takie jakie noszą klauni.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać
Dokonaj zmian: Edytuj

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje