Historia

Nie bój się

marysu 1 8 lat temu 5 982 odsłon Czas czytania: ~1 minuta

Beata nie mogła zasnąć. Przewracała się w łóżku już trzeci kwadrans i wciąż nie czuła ociężałości powiek, a księżyc za oknem boleśnie raził blaskiem po oczach. Była po seansie kolejnego odcinka serialu o zjawiskach nadprzyrodzonych i nie marzyła o niczym innym, niż o szybkim zapadnięciu w sen. Zaprawdę, bujna wyobraźnia to nie był atut, jeśli chodziło o horrory i za każdym razem powtarzała sobie, że ogląda dreszczowiec po raz ostatni. Zazwyczaj kończyło się tak samo: nie opierała się zaproszeniom znajomych do wspólnego seansu, a po wszystkim spocona jak mysz kuliła się pod kołdrą i najmniejszy szmer przyprawiał ją o palpitacje serca. W nocy nie było przy niej przyjaciół: zostawała tylko ona i jej fantazja. W tej chwili nawet wiszący na drzwiach pokoju samotny czarny płaszcz sprawiał wrażenie milczącej istoty z zaświatów, która tylko wyczekiwała na dogodny do ataku moment, a meble w pokoju rzucały złowieszcze cienie, wyostrzone przez padającą z okna srebrzystą poświatę. Nawet kot gdzieś uciekł, zostawiając Beatę samą z własnymi lękami, tak absurdalnymi w świetle poranka, jak całkowicie racjonalnymi w ciemnościach. W takich chwilach przywoływała słowa swojej babci, która lata temu niezliczone razy uspokajała budzącą się z krzykiem wnuczkę. Staruszka zwykła mówić, że odczuwanie strachu jest cokolwiek niemądrą sprawą, bowiem wabi istoty, które żywią się ludzkimi lękami, a zapach przerażenia przyciąga je mocniej, niż świeża krew wilki.

Teraz babcia nie żyła, któregoś poranka po prostu nie wybudziła się ze snu, a echo jej słów powoli milkło w pamięci.

Beata otrząsnęła się z nieprzyjemnych rozmyślań i powróciła do rzeczywistości. Jutro czekał ją pracowity dzień, a ona zmitrężyła kolejną godzinę na bezproduktywne refleksje. Przekręciła na drugi bok i właśnie sięgała po telefon leżący na szafce przy łóżku, kiedy jej ręka zastygła w bezruchu. Nagła myśl sparaliżowała jej umysł, oblewając zimnym potem jej plecy.

Tej nocy w jej pokoju nie było płaszcza. Nie mogło go tam być, bo tego popołudnia oddała go do pralni chemicznej, kiedy jeden z jej znajomych oblał go drinkiem na bazie soku jagodowego i mango. Znajomy zarzekał się, że zwróci koszta płaszcza, ale ona uznała to za niepotrzebne, kiedy pralnia znajdowała się dwie ulice dalej.

Wzrok Beaty mimowolnie powędrował w kierunku drzwi - były puste.

Nad nogami jej łóżka górował ciemny kształt.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

krótkie, ale nawet ciekawe c: hm.. 8/10 to chyba dobra ocena.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje