Historia

"Wiem, że wiesz kim jestem"

sweetsuprise 18 11 lat temu 9 713 odsłon Czas czytania: ~2 minuty

- Chyba będę chora... - rzuciłam krótko, po czym wylądowałam na kanapie z pilotem w ręce.

- Skąd wiesz? - moja młodsza o pięć lat siostra zawsze miała na coś pytanie.

- Czuję się źle do tego stopnia, że chce mi się pić, przyniesiesz?

- Wow! No jasne!

Miała siedem lat, uwielbiałam ją wykorzystywać. Często zostawałyśmy same w domu, muszę jej wtedy pilnować. Jest małym dzieckiem, ma wielką wyobraźnię i jest niezwykle kreatywna.

- Masz, i zdrowiej! - z uśmiechem podała mi szklankę ciepłego mleka.

- Dziękuję!

Ale naprawdę, czułam się jakby potrącił mnie tir.

Pomyślałam, że warto zmierzyć temperaturę. Niespodziewanie, z moich głębokich zamyśleń wyrwała mnie moja siostrzyczka...

- Podaj mi rękę. - szepnęła z dziwnym błyskiem w oku.

Nie rzadko nawzajem się wkręcałyśmy w jakieś durne dowcipy, więc z uśmiechem podałam prawą rękę.

- Podaj mi też drugą rękę. - wyszeptała tajemniczo.

Wykonałam polecenie. Zaczęła bredzić coś pod nosem, więc gwałtownie wyrwałam się z (dość mocnego jak na jej siłę) uścisku.

- Co ty robisz?! - krzyknęła niskim głosem.

Zerwałam się na równe nogi.

- Jak ty to...? - nie dokończyłam.

Jane ponownie (tym razem o wiele mocniej) złapała mnie za ręce, po czym znów zaczęła mówić coś pod nosem.

Upłynęło jakieś dwadzieścia sekund. Puściła mnie, i upadła bezwładnie na podłogę.

Kilka sekund później, po tym, jak się ocknęłam, zorientowałam się, co się stało; Sprawdziłam jej puls, a raczej jego brak. Nie oddychała. Serce przestało bić. Pot lał się ze mnie strumieniami. Najszybciej jak potrafiłam sięgnęłam po komórkę. Rozładowana. Jeszcze bardziej przerażona pobiegłam na górę w poszukiwaniu czegoś do komunikowania się ze światem. W pośpiechu zahaczyłam nogą o komputer, w wyniku czego włączył się. Mój wzrok ujrzał masę powiadomień.

"Mama jest dostępny" "Tata jest dostępny" "Ania Kowalska jest dostępna" - I wiele innych osób.

Najpierw próbowałam połączyć się z mamą. Była w pracy, pojawiło się ryzyko, że nie odbierze. Te kilka, prostych sygnałów trwały dla mnie wieczność.

- Cześć, Sam, co robisz? - nie, to nie była mama. W drzwiach stanęła Jane!

- Jane!!! Ty żyjesz!

- A dlaczego miałabym nie ... żyć? - w jej wypowiedzi było słychać nutkę niepewności. - Poprosiłaś mnie, żebym chwyciła twoje ręce, później zaczęłaś mamrotać coś pod nosem i pobiegłaś na górę. Trochę się przestraszyłam. Kiedy tu do ciebie biegłam, rozlałam to mleko, o które mnie poprosiłaś.

Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszałam.

- Co dokładnie mówiłam? - moje usta odruchowo się otworzyły.

- Brzmiało to jak jakiś inny język. - nieśmiało opuściła głowę. - Słyszałam tylko jeden fragment... Naf li inti taf min jien.

Zdziwiłam się. Nie wiedziałam, co to może znaczyć.

"Skoro komputer jest już włączony, sprawdzę to." - pomyślałam.

Na tłumaczu wpisałam podyktowane przez Jane słowa.

"Wiem, że wiesz kim jestem."

- Jane, wiesz może o co tu chodzi?

Siostra zrobiła się blada. Jej białka zrobiły się żółte...

- Samanto... Ostatnio mama czytała mi historię pewnego miasteczka. Mieszkańcy wierzyli, że było ono nawiedzone. Ludzie uciekali w popłochu, w strachu. Jeden z nich zatrzymał się na granicy, przy znaku z nazwą wsi. Jakaś siła zaczęła go wciągać z powrotem. O jedno z drzew opierał się jakiś mężczyzna, szeptał coś pod nosem. Jednym z jego zdań było właśnie to... "Naf li inti taf min jien.".

- Strzał w dziesiątkę... - w drzwiach stał młody, zakapturzony mężczyzna...

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Ale słabizna.
Odpowiedz
Czy mi się zdaje czy była zmiana narratora
Odpowiedz
gdyby ktoś zechciał mi troszeczkę wyjaśnić sens tej historii...będę wdzięczna..
Odpowiedz
trochę to chaotyczne ale coś w tym jest
Odpowiedz
Kurde jaka ta creepypasta jest zajebista, przyznam ze za pierwszym razem czytajac to, nie podlapalam sensu, ale juz za drugim bardziej skupiajac sie na koncowce nabralo to sensu i ogolnie strasznie fajnie jest napisane :)
Odpowiedz
Ja calego tego opowiadania nie ogarniam ;_;
Odpowiedz
Nie ogar tego ...
Odpowiedz
Jedna poszła do drugiej ale sie nie spotkały = "
Odpowiedz
Nie ogarniacie? To coś w kapturze to śmierć.
Odpowiedz
ja nie rozumiem końcówki O.o
Odpowiedz
Dopiero gdy przeczytałam końcówkę 3 raz, zrozumiałam. Ale reszta super :)
Odpowiedz
Nie ogarniam... O.o
Odpowiedz
Końcoweczka ni z gruchy ni z pietruchy...du*y nie urywa i nie bardzo wiem jak to skomentować. W skrócie. To tak jakbym: jadł kanapkę z serem żółtym i majonezem, a po chwili kumpel się pyta czy chcę jeszcze ketchupu na kanapkę i nagle zdaję sobie sprawę,że nie mam majonezu na kanapce lecz katchup! :( ;( :D Ba dum tsss...:D
Odpowiedz
dziwne ale ciekawe, można było bardziej rozwinąć
Odpowiedz
do chrzanu, nie buduje atmosfery, zakończenie nie przyśpiesza bicia serca. Słabe...
Odpowiedz
Całkiem ciekawe tylko końca też trochę nie ogarniam. Ale chistoria jest fajna.^.^
Odpowiedz
nono , interesujace : ) .
Odpowiedz
Ciekawe, choć chyba nie bardzo ogarnąłem końcówke.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje