Historia

Władca Czasu

single337 7 7 lat temu 5 490 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Na pewno każdy z was zapoznał się z takim terminem jak „podróż w czasie”. „Wehikuł Czasu” H.G. Walles'a, niezapomniana dla wielu seria filmów „Powrót do przyszłości”, seriale „Star Trek” i „Doctor Who” czy nawet mniej znany film „Efekt motyla” – po ten temat dośyć często sięgali pisarze, twórcy gier komputerowych oraz producenci filmów science-fiction. Każdy z nich potrafił przedstawić to pojęcie inaczej, zupełnie wywracając jego dotychczasowe wyobrażenie przez ludzkość. Rzeczywistość jest jednak zgoła odmienna od tego, co od wielu lat próbują przekazać nam nasi ulubieni autorzy.

Po raz pierwszy zauważyłem go nocą, na jednej z opustoszałych ulic pewnej europejskiej stolicy. Rozpętała się wtedy okropna burza, deszcz lał się strumieniami, a on stał niewzruszony, wpatrując swe oczy w niebo, jak gdyby potrafił odczytywać z niego potajemne wiadomości. Pierwsze co przykuło moją uwagę w jego wyglądzie to nietypowe jak na obecne czasy ubiór oraz uczesanie, bowiem wyglądał jakby pochodził sprzed kilkuset lat.

Spojrzał na mnie, kiedy bacznie mierzyłem go wzrokiem, dziwiąc się jego wyglądem oraz zastanawiając się, co takiego robi. W jednym momencie moje ciało przeszyło setki różnych emocji, od zakłopotania, poprzez wstyd, aż po zdenerwowanie zaistniałą sytuacją. Nieznany jegomość uśmiechnął się delikatnie, spojrzał na swój złoty, kieszonkowy zegarek, który dotychczas trzymał w dłoni i na który do tej pory nie zwróciłem uwagi, a następnie rozpłynął się w powietrzu.

Wiele lat swojego życia poświęciłem, aby dowiedzieć się czegoś więcej o rzekomym mężczyźnie. Przeszukiwałem internet, odwiedzałem archiwa przeróżnych lokalnych gazet, ciekawość zaprowadziła mnie nawet na drugi koniec Europy, gdzie według świadków widziany był ostatni raz, ale nawet to było na nic. Wszystkie moje próby odnalezienia go zakończyły się fiaskiem, przez te kilka lat nie zrobiłem żadnego postępu w śledztwie.

Po raz kolejny nocą wybrałem się na spacer, tym razem pogoda była przyjemna – ciepło, sucho, ani trochę wiatru – był środek lata. Rozmyślałem o moim dochodzeniu, o tym, co udało mi się dotychczas osiągnąć. Poważnie rozważałem poddanie się, wykluczając jakiekolwiek szanse na ponowne spotkanie z potrafiącym pojawiać się i znikać człowiekiem. Z głębokich myśli wyrwała mnie dopiero dwójka rosłych mężczyzn z ogolonymi głowami. Zażądali ode mnie pieniędzy, w razie odmowy współpracy grozili śmiercią poprzez zadanie ciosu nożem.

Nie miałem przy sobie ani grosza, próbowałem ubłagać bandytów o danie mi trochę czasu na wypłacenie pieniędzy z banku, obiecywałem, że oddam im wszystko co mam. Jeden z nich zaczął się obsesyjnie śmiać, zadał mi powalający cios pięścią w brzuch, a następnie skopał kilka razy. Gdy skończył podniósł mnie, przyparł do muru i zwrócił się do stojącego obok niego faceta, aby dokonał mojego żywota nożem. Sam zamknąłem już tylko oczy, modląc się w duchu do Boga, prosiłem o szybką i jak najmniej bolesną śmierć.

W swoim ciele raz za razem czułem ostrze. Osunąłem się na ziemię. Zasnąłem.

Otworzyłem oczy. Znajdowałem się w białym pomieszczeniu, mocno zdezorientowany całą sytuacją. Moje ubranie było całkowicie nienaruszone, a na brzuchu nie znajdowało się ani jedno zadrapanie. Jak to możliwe? Pamiętałem, że zostałem napadnięty, że... zginąłem.

W tym momencie do pokoju wszedł on. Człowiek, którego poszukiwałem przez kilka lat, który na moich oczach zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się, identycznie jak podczas naszego pierwszego spotkania. Przekazał mi, że wiedział o moich poszukiwaniach i przeprosił za brak odzewu, ale nie mógł tego zrobić.

Zaczęło docierać do mnie, że to on uratował mi życie. Tylko w jaki sposób?

Wyjaśnił mi, iż za pomocą złotego, kieszonkowego zegarka, który również zauważyłem podczas naszego poprzedniego spotkania, jest w stanie kontrolować czas. Potrafi też określić, czy konkretna osoba ma pamiętać to, co się z nią działo, zanim zmieni jej przeznaczenie – dlatego właśnie ja pamiętam własną śmierć, ale osoby, które mnie zamordowały nic nie wiedzą o zaistniałej sytuacji.

Miałem tak wiele pytań... z którego stulecia pochodzi? Skąd ma ten zegarek? Czy istnieje więcej ludzi takich jak on?

Nie odpowiedział na żadne postawione przeze mnie pytanie. Powiedział tylko, że nie ma zbyt wiele czasu, a ja nie jestem z nim bezpieczny, ponieważ ma wielu wrogów. Ogłuszył mnie.

Obudziłem się kilka godzin po całym zajściu, leżąc w swoim własnym łóżku. W swoim własnym domu.

To był Władca Czasu.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Słabe, nijakie, do kosza.
Odpowiedz
Już się zacząłem wkręcać, a tu koniec
Odpowiedz
Świetne! Kontynuacja była by super pomysłem :)
Odpowiedz
+ za Władcę czasu i Doctora Who. Historia taka sobie.
Odpowiedz
Sam jesteś taki sobie.
Odpowiedz
Ciekawe
Odpowiedz
Świetne! Zdecydowanie za krótkie. Uwielbiam temat podróży w czasie, oby więcej takich "historii"
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje