Historia
Prima Aprilis
Jakoś w pod koniec marca oglądałam horror, a mianowicie Ring. Zawsze coś o nim słyszałam ale jakoś nie składało się aby obejrzeć. Oczywiście nie oglądałam sama tylko z przyjaciółmi. Gdy wyszli, zadzwonił telefon. Odebrałam tak normalnie, bez strachu, lecz gdy usłyszałam głos w słuchawce mówiący o tym ze mam siedem dni to nie wiedziałam co o tym myśleć. W końcu pomyślałam że to któryś z moich kumpli robi mi takie kawały więc zadzwoniłam do Wiktorii. Ona nie odbierała telefonu stacjonarnego więc zadzwoniłam na jej komórkę.
-- Co sie stało ze domowego nie odbierasz ? -- zapytałam.
-- No bo...ty mi nie uwierzysz -- wybąkała. Wiedziałam już o co chodzi.
-- Ktoś też do ciebie zadzwonił mówiąc ze masz siedem dni?
-- Też? -- Wiktoria była zdziwiona.-- myślałam że ktoś z was robi sobie durny kawał-- dodała po chwili.
-- Może rzeczywiście ktoś robi sobie głupie kawały, może Marcin, z niego to niezły dowcipniś -- powiedziałam ostatnie słowo z sarkazmem. Po chwili dłuższej rozmowy umówiłyśmy się na kolejny dzień, aby wybadać który z moich przyjaciół, czy Marcin,czy Adrian, a może Beata robią takie niezbyt śmieszne kawały. Umówiłam się z Wiktorią o dwunastej w południe i poszłyśmy do Adriana bo mieszkał najbliżej. Otworzyła jego mała siostra Basia, która powiedziała że Adrian nocuje u Marcina. Uznałyśmy z Wiki ze to bardzo dobrze dwie pieczenie pójdą od razu na jednym ogniu ale przedtem wstąpimy do Beaty. Gdy nam otworzyła od razu się spytałyśmy czy to ona i żeby mówiła prawdę. Ona spojrzała na nas ze zdziwieniem i powiedziała ze ona tez dostała ten dziwny telefon... Postanowiłyśmy we trzy iść do chłopaków aby sie czegoś dowiedzieć. Gdy już byłyśmy w pokoju Marcina spytałam się ich czy robią sobie z nas idiotki. Oni zaprzeczyli i powiedzieli ze tez dostali taki telefon. Uznałam ze ktos musi kłamać. Teraz podejrzewałam każdego. Marcin spojrzał na mnie.
-- A może to twoja sprawka? ty zaczęłaś to śledztwo -- spojrzałam na niego spode łba i wysłałam mu najbardziej zeźlone spojrzenie jakie mogłam tylko zrobić. On tylko zrobił ręce w geście poddania i zaczął się śmiać. Zaczęliśmy się obwiniać. W końcu nastał siódmy dzień od tego bądź co bądź tajemniczego telefonu. Oczywiście pomimo obwiniania się wszyscy przyszli do mnie około godziny 16:00 bo o 18:00 zaczęliśmy oglądać film. Zaczęliśmy spekulować kto robi nam takie beznadziejne kawały. Gdy tak rozmawialiśmy Beata poszła na dół tylko do toalety ale długo nie wracała. W końcu uświadomiłam sobie że na dole w salonie jest kino domowe..... cała nasza czwórka zaczęła schodzić na dół. Telewizor śnieżył i nagle pojawił się obraz. Na ekranie widniała studnia.....ta sama co w horrorze. -- O ja pierdole co to kurwa ma być ogarnij się idiotko. Gdzie jesteś ? -- zaczął Adrian. Oczywiście wołał Beatę której z nami nie było.
-- Przestań -- skarciła go Wiktoria cichym przerażonym głosem. Poszłam do kuchni, a przyjaciele poszli moim śladem. Nie było jej tam. Rodzice wracali za jakieś dwie godziny. Jak wróciliśmy do salonu Marcin stał jak zahipnotyzowany i patrzył sie na telewizor. Gdy podeszliśmy zobaczyliśmy idącą Samarę i jak sie już zbliżała nagle wysiadł prąd i wraz ze zniknięciem prądu zniknęła Samarka. Byłam zła na siebie że uwierzyłam w takie brednie. Powiedziałam że idę poszukać Beaty, ale jej nigdzie nie było. Jak poszłam sama sprawdzić korki do piwnicy, zobaczyłam ją siedzącą do mnie tyłem na małym krześle. Zawołałam ja po imieniu ale nie odpowiadała. Pobiegłam szybko na górę po resztę osób ale nie było ich u mnie w pokoju ani w salonie ani w kuchni ani w sypialni rodziców.... Pomyślałam ze wyszli, zadzwoniłam do Wiktorii ale nie odebrała tak jak Adrian i Marcin. Zadzwoniłam do rodziców i powiedzieli ze będą trochę później.... co mnie jeszcze bardziej zdołowało bo co to wszytko ma znaczyć? To całe straszenie z tym znikaniem i z Beatą w piwnicy.... O matko.... Nie miałam zamiaru schodzić tam znowu więc zamierzałam wyjść z domu. Nagle usłyszałam brzęk w kuchni a ja byłam na przedpokoju. Zaczęłam na nich krzyczeć żeby sie nie wygłupiali ale to było na nic. Gdy mijałam kalendarz zobaczyłam który był wtedy... był pierwszy kwietnia. Roześmiałam sie i krzyknęłam :
-- Dobra nabraliście mnie! -- po chwili wyszli z ukrycia i krzyknęli chórem "Prima Aprilis". Zobaczyłam że nie ma wśród nich Beaty więc spytałam się ich gdzie ona jest.
-- Miała iść do piwnicy wykręcić korki -- powiedział Marcin.
-- Dziwne ze do nas nie przyszła od razu po wyłączeniu prądu -- powiedziała Wiktoria.
-- Znowu sobie jaja robicie? -- zapytałam wkurzona pamiętając jak siedziała na krześle w piwnicy tyłem do mnie. Gdy powiedzieli że "nie", opowiedziałam im o tym co widziałam. Wszyscy zeszliśmy na dół. Siedziała tam tak jak wcześniej. Marcin i Adrian podeszli do niej. Była martwa .... ktoś ją udusił. Gdy wchodziliśmy na góre zadzwonili moi rodzice mówiąc, że w okolicy grasuje morderca. Zabił juz dzisiaj dwie nastolatki u siebie w domu......Tak to dzień który miał przestraszyć mnie na śmierć, zabił moją przyjaciółkę.
Komentarze