Historia

Neon

Pagad Ultimo 5 7 lat temu 8 299 odsłon Czas czytania: ~6 minut

Nie zawsze wychodzę samotnie na miasto, ale jeśli już tak się dzieje, to muszę mieć naprawdę dobry powód. Nuda jest dla mnie wystarczająco dobrym powodem. Błądziłem po mieście, szukając odpowiedniego baru, aż w końcu natrafiłem na właściwą ulicę. Światło neonów oświetlało dokładnie każdy zakątek tego cudownego miejsca. Przeważającym kolorem okazał się róż, jednak po dokładnym przyjrzeniu się można było zobaczyć każdą jaskrawą barwę, jaką człowiek jest w stanie stworzyć. Muzyka grała, jednak nie dało się odróżnić od siebie poszczególnych kawałków. Utwory mieszały się ze sobą, tworząc coś nowego, nadając całemu miejscu pewną oryginalność.

Rozglądałem się wokół, obserwując neonowe napisy i oceniając, gdzie będę bawił się najlepiej. Ludzi było mnóstwo. W środkach barów, jak i na zewnątrz. Widziałem osoby z różnych środowisk, ale wszyscy tutaj byli jednością, bawili się i tańczyli wspólnie, nie patrząc na to, co ich dzieli. Przechadzałem się tą barwną ulicą, gdy mój wzrok natrafił na uliczkę, na końcu której jarzył się wielki, zielony neon z napisem: "SkuLL H0ldEr". Nad nim połyskiwała kolorowa czaszka, której kontury migały naprzemiennie różnymi kolorami. Wtedy już wiedziałem, gdzie spędzę wieczór.

Wszedłem do środka i omiotłem wzrokiem dużą salę. Podłoga była w kształcie kolorowej szachownicy, której każdy segment zmieniał barwę raz na jakiś czas. Przede mną ciągnął się długi bar, za którym stało dwóch barmanów z dziwnymi maskami na twarzach. Te także były opatrzone neonami, które raz po raz błyskały różowawym światłem. Reszta sali była zastawiona stołami w kształcie spodków i prostopadłościennymi taboretami. Nie muszę chyba wspominać, że te także posiadały świecące elementy. W środku było mnóstwo ludzi, pomiędzy którymi przechadzały się wysokie kelnerki w identycznych maskach, jakie posiadali barmani. Miały na sobie obcisłe, jaskrawe spódniczki i migające buty na wysokim obcasie. Przemieszczały się po barze z niebywałą gracją. Nad barem zobaczyłem lożę DJ'a, który, obstawiony odtwarzaczami i samplerami, tworzył niebywałą muzykę, pasującą do każdego aspektu baru. Tak jak wszyscy pracownicy, na twarzy nosił maskę w kształcie neonowej czaszki.

Podszedłem do baru, chcąc zapytać się, jakiego drinka mogę tutaj dostać, lecz zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć jeden z barmanów podstawił mi pod nos kieliszek wypełniony wściekle niebieskim płynem. Bez żadnych pytań podniosłem go do ust i wypiłem. Był N I E S A M O W I T Y. Naprawdę, jak długo żyję nie piłem czegoś podobnego. I nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze wypiję. Chwilę później dostałem kolejnego drinka w podobnym kolorze. Tym razem nie wypiłem całego, złapałem kieliszek i przysiadłem się do najbliższego stolika. Siedziało przy nim dwóch mężczyzn, którzy, wnioskując po wyrazie twarzy, czuli się równie cudownie jak ja.

- Często tu przychodzicie? - zapytałem.

- Często? - odpowiedział jeden z mężczyzn - Ja jestem tutaj po raz pierwszy!

- Ja też! - dodał drugi

- To tak jak ja! - krzyknąłem ucieszony - Nigdy wcześniej nie widziałem tego baru, a tutaj proszę! Drinki są przecudowne, muszę tu przychodzić częściej!

- Przychodzić? Stary, a po co masz stąd wychodzić!? - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałem.

- Masz cholerną rację! Dałbym się zabić dla takich drinków jak tu!

Opróżniłem kieliszek i odstawiłem go na stół, kiedy obok mnie przeszła kelnerka, podając mi kolejny.

- Tutaj się w ogóle za coś płaci? - zapytałem

- Nie mam zielonego pojęcia! - odpowiedział jeden z mężczyzn śmiejąc się - I szczerze nie obchodzi mnie to! Oddałbym majątek, żeby móc tu być! - Uderzył ręką w stół.

Przeraźliwie niebieskie, jaskrawe żyły były dokładnie widoczne przez jego skórę. Zauważyłem to dopiero teraz. Kolorowe linie znaczyły całe jego ramiona. Spojrzałem na drugiego mężczyznę, którego ręce wyglądały podobnie. Zrobiło mi się niedobrze, więc zapytałem się, gdzie jest toaleta.

- Toaleta? Chryste, tak dawno nie byłem w toalecie! Nawet nie czułem, jak bardzo chce mi się lać! - powiedział, parskając śmiechem - Chodź, zapytamy barmana!

Wstaliśmy i podeszliśmy do baru. Barman wskazał tylko palcem na drzwi, znajdujące się po drugiej stronie sali. Kiedy przeszedłem przez próg moje oczy zostały uwolnione od jaskrawego światła baru. Zamknąłem je na chwilę, pławiąc się chwilową przerwą. Kiedy byłem na sali, nie czułem, jak bardzo jestem zmęczony.

Toaleta nie wyróżniała się niczym szczególnym od innych barowych toalet, może za wyjątkiem tego, że była czystsza niż przeciętna ubikacja. Podszedłem do zlewu i obmyłem sobie twarz chłodną wodą. Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze i zaniepokoiłem się. Na moim prawym barku dostrzegałem niewielkie, jaskrawe linki biegnące wzdłuż ramienia. Były mniej widoczne niż te, które widziałem wcześniej, ale mimo wszystko nie wróżyło to niczego dobrego. W tym samym czasie mój barowy znajomy wyszedł z kabiny i umył ręce. Spojrzał na swoje odbicie w lustrze, ale nie wyglądał, jakby cokolwiek zauważył. Odwrócił się do mnie i popatrzył mi prosto w oczy, a ja popatrzyłem w jego. W jego niebieskie, jaskrawe oczy.

- To co? Wracamy na salę? - zapytał zadowolony.

- Tak. - odparłem, starając się nie okazywać zdenerwowania - Idź, zaraz cię dogonię.

Nie trzeba mu było dwa razy powtarzać. Raźnym krokiem opuścił pomieszczenie i wrócił na salę. Zaraz po przejściu przez próg jedna z kelnerek podała mu kolorowego drinka. Zebrało mi się na wymioty. Złapałem się zlewu i pochyliłem nad nim, miotany okropnymi konwulsjami. Po chwili przeszło.

Sięgnąłem do kieszeni i wyciągnąłem telefon. Postanowiłem zadzwonić do któregoś z moich przyjaciół. Niestety nie było zasięgu. Podniosłem urządzenie i zacząłem chodzić po toalecie, szukając miejsca, w którym mógłbym wykonać połączenie. W końcu, w rogu jednej z kabin udało mi się złapać jedną, nikłą kreskę.

Mój telefon oszalał. Powiadomienia przychodziły jedno po drugim, sprzęt wibrował i wydawał rozmaite dźwięki, bardziej przypominające przestery niż powiadomienia. 27 nieodebranych połączeń, 34 niewyświetlone Sms'y, 84 nieodczytane wiadomości z Messengera, dwa tuziny powiadomień.

Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Stałem z otwartymi ustami, czytając wiadomości i wertując notyfikacje.

"Gdzie jesteś?"

"Wszystko w porządku?"

"Martwię się."

"Halo."

"Odpisz."

To tylko nieliczne z powtarzających się słów, jakie otrzymywałem od znajomych i rodziny. Martwili się o mnie. Mimo wszystko nie byłem w stanie pojąć całej grozy sytuacji. Spojrzałem na dzisiejszą datę i zdałem sobie sprawę, że jest przesunięta o jeden dzień. Czy to oznaczało, że... Nie, odrzuciłem od siebie takie prawdopodobieństwo. Starałem się myśleć racjonalnie, ale nie potrafiłem. Wybiegłem z toalety, po drodze odrzucając zaproponowanego mi drinka i z całej siły wleciałem w drzwi wyjściowe. Siła uderzenia odepchnęła mnie, przez co wylądowałem na ziemi. Cała sala patrzyła się na moje działania, ale nie obchodziło mnie to. Wstałem i pchnąłem drzwi, ale nie dały się otworzyć. Zacząłem szarpać, ale to także nic nie dało.

Muzyka przestała grać. Po chwili poczułem ciężką rękę na moim ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem barmana, z maską przypominającą czaszkę. I wtedy zdałem sobie z tego sprawę.

To nie była maska w kształcie czaszki.

To była czaszka.

***

Kiedy przechodnie znaleźli mnie, leżącego w ciemnej uliczce, prawie całkowicie sparaliżowanego, z jaskrawą cieczą przepływającą w żyłach, byłem pewien, że mi się nie uda. Że zginę, z powodu odniesionych obrażeń. Ale udało się. Przyjechała pomoc, zabrali mnie do szpitala i spróbowali mi pomóc. Niestety nie byli w stanie.

Policja wciąż szuka sprawcy, ale wiem, że nie uda im się go znaleźć. Kiedy obudziłem się w ciemnej uliczce, gdzie kiedyś zaprowadził mnie neon z czaszką, baru już nie było. Były tylko pytania, które nigdy nie otrzymają odpowiedzi.

Zastanawiacie się pewnie, co się stało. Ja też czasami się nad tym zastanawiam, ale głównie zadaję sobie pytanie, czy dobrze wybrałem. Otóż, otrzymałem wybór.

Mogłem zostać w barze, nieświadomy, siedząc przy stoliku i pijąc jaskrawą ciecz, będąc szczęśliwym, nie mając żadnych zmartwień. Mogłem też się wydostać, nie było to jednak takie proste. Jak się dowiedziałem od jednego z nich, jednego z czaszką okrytą neonami, jestem jedną z niewielu osób, które postanowiły zapłacić okrutną cenę wolności. Zapoznałem się ze szczegółami mojego dalszego życia, które będzie ograniczone wózkiem i wybrałem to, co uznałem za najstosowniejsze.

Amputacja obu nóg. Psychalgia. Schizofrenia. Katatonia. Ropienie. Wrzody. Rak krtani i płuc. Jest ich wiele. Każdy najmniejszy ruch sprawia mi ból, każda myśl jest przerywana przez zaburzenia i ataki. Z każdym dniem jest coraz gorzej, ale nie jestem w stanie umrzeć tak szybko, jakbym tego chciał.

Niebieska substancja, która nie chce opuścić moich żył utrzymuje mnie w tym stanie, a ja wciąż zadaję sobie jedno pytanie.

Czy wybrałem właściwie?

_________________________________________________________________

Jeżeli jesteś zainteresowany moją dalszą twórczością, bądź chcesz być na bieżąco ze wszystkimi nowymi materiałami odwiedź mój Fanapge:

https://www.facebook.com/mrdonut064?fref=ts

______________________________________________________________

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Percy Jackson dla dorosłych, ale pomysł fajny
Odpowiedz
Naprawdę fajny pomysł. Jednak w historię ciężko jest się wczuć. Możliwe, że to kwestia stylu który tutaj jest boleśnie opisowy. Jest też kilka zwrotów, które nie brzmią tak jak powinny, ale całokształt prezentuje się naprwdę nieźle.
Odpowiedz
Idę szukać tego baru :P
Odpowiedz
Hmmm. Czyżby hotel Lotos w wersji creepy?
Odpowiedz
Ciekawy pomysł i miły dla oczu styl. Świetne opowiadanie ;)
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje