Historia

Mgła - wersja ostateczna

maciekzolnowski 2 7 lat temu 993 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Pewnego razu, dawno, dawno temu, wybrał się nasz bohater do doliny Łańskiego Potoku. Pora była jesienno-zimowa i zaczynało się już ściemniać. Było bowiem około czwartej po południu. Pomimo zmęczenia wcześniejszym wałęsaniem się po lesie, a także mimo późnej godziny, postanowił przejść się mało uczęszczaną wiejską uliczką, której nie znał. To znaczy: znał położenie owej drogi względem Łańskiego Potoku oraz umiał ją pokazać na mapie, ale nic ponadto. Kiedy zaczęły pojawiać się pierwsze gospodarstwa, i już na dobre można było rozstać się z knieją, natenczas postanowił, że uda się naprzód na jeden koniec ulicy, a potem zmieni kierunek i powróci do punktu, z którego wyruszył. Jak rzekł, tak zrobił. Idąc, podziwiał stare budownictwo, akurat wyjątkowo dobrze w tej części wsi zachowane. Nie mógł nacieszyć oczu tradycyjną strzechą na dachach domostw czy archaicznymi studniami z elementami drewnianymi: żurawiami do czerpania wody. To musiało być bardzo stare drewno – pomyślał, przyglądając się detalom. I tak brnął w swe myśli oraz w głąb uliczki, a tymczasem widoczność została ograniczona przez brak dziennego światła i w końcu trzeba było turystykę krajobrazu pozostawić na zaś. Zdążył jednakże zauważyć, że latarnie są utrzymane w dawnym, a nawet bardzo dawnym stylu. A kiedy tak szedł i rozmyślał, poczęły jedna po drugiej gasnąć kolejne latarnie. Gasły też stopniowo światła, żarzące się do tej pory w obejściach. Nie wystarczy tylko powiedzieć „kolejne latarnie gasły”, trzeba także dodać „gasły w bardzo specyficzny sposób”. Najpierw pogrążały się w ciemnościach te, które były za nim, potem zaś, gdy zmienił kierunek i zawrócił z dalszej drogi, gasły te, które wcześniej znajdowały się przed nim. I – co ciekawe – gasły najprędzej te, które znajdowały się od niego najdalej, a więc te, które były położone na jednym i na drugim końcu ulicy. On zaś znajdował się jakoś w połowie odległości między oboma końcami. I tak droga stawał się obca i mroczna, prawie nierozpoznawalna jako coś, którędy się idzie. A wraz z nadejściem nocy, zgęstniała również mgła, stopniowo stając się dominującym elementem tego przedgórskiego krajobrazu. Już nie tylko nie zauważało się latarni, ani gruntu, który się ma pod nogami, ale i więcej – nie widać było nawet poszczególnych zagród wraz z opłotkami. Gdy się podchodziło do ogrodzenia, a właściwie... do miejsca, w którym powinno się ono znajdować, ze zdziwieniem, a nawet i z przerażeniem się odkrywało wolną, pustą przestrzeń. Mgła się co prawda cofała, bawiąc się z przybyszem, ale strach było pomyśleć, jak wielką otchłań skrywa i co w niej już przepadło. Można by było zapytać, gdzie są ci wszyscy ludzie, gdzie ich zwierzęta i domy, które stały tu jeszcze przed chwilą? A właśnie! Mówiąc o zwierzętach, nie wolno nam pominąć faktu, iż od samego początku w tej części wsi nic nie muczało, nie miauczało ani nie szczekało, co było zupełnie – a wiem, co mówię – nietypowe i niemożebne dla beskidzkich przedgórzy. Dlaczego wcześniej tej ciszy nie zauważyłem? – pomyślał, idąc na oślep. I tak szedł, szedł, aż w końcu doszedł do jedynego widocznego jeszcze domu, stojącego przy jedynej latarni, która dawała światło, która wciąż jeszcze świeciła. Nie namyślając się zbyt wiele, skierował się ku uchylonym na oścież drzwiom. I w tym właśnie momencie jego wzrok spotkał się ze ślipiami, które go „przywitały” i zahipnotyzowały zza progu, a więc od środka, od strony sieni. Jakaś nieludzko wyglądająca kobieta, stojąca na progu tego posępnego domu, chciała go „tylko” załaskotać, załaskotać na śmierć swoimi kościstymi szponami. Albowiem łaskotanie było najbardziej typową, a jednocześnie na wskroś oryginalną formą aktywności pewnych prastarych, starosłowiańskich istot, do których z całą pewnością zaliczała się i ta stara. I poczuł, że jakaś moc magnetyczna, na siłę, wpycha go do ponurego, posępnego wnętrza, zatrzaskując za nim drzwi. Wnet mgły spowiły kontury chałupy, czyniąc ją zupełnie niewidzialną. I w końcu zgasła ostatnia latarnia.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Dzięki za miłe słowa! Pozdrawiam! :)
Odpowiedz
Przyjemnie się czyta, gratuluję dobrej opowieści :3
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje