Historia

Eksperyment

Pagad Ultimo 7 6 lat temu 17 843 odsłon Czas czytania: ~4 minuty

Każdy człowiek ma jakieś pasje. Jedni lubią książki, cytaty i teksty piosenek, inni uwielbiają obserwację ptaków i motyli, jeszcze innych interesuje życie glonów i rozmnażanie się ryb. Artura zaś cechowało niezwykłe zainteresowanie wszelkimi doświadczeniami. Nieistotne, na jakiej płaszczyźnie dane eksperymenty działały, liczyła się sama idea przeprowadzenia testu, który ma coś udowodnić, pokazać.

Mój wierny przyjaciel, Artur, był, w rzeczy samej, wspaniałym człowiekiem. Zawsze chciał wszystko badać, sprawdzać, testować. Nigdy nie rozumiałem, dlaczego to robił, ale starałem się go w tym wspierać. W końcu tak powinni postępować przyjaciele. Nie raz dzwonił do mnie wieczorem i opowiadał o jakimś nowym, niezwykłym eksperymencie, dzięki któremu miało się zadziać coś nadzwyczajnego. A ja, oczywiście, jak na przyjaciela przystało, gratulowałem mu, bez względu na moje własne poglądy, później zaś pomagałem w przedsięwzięciu. Mijały lata, a nasza przyjaźń rosła razem z nami.

Wraz z czasem horyzonty Artura stawały się coraz szersze. Jego eksperymenty zaczęły dotykać nowych dziedzin, a i wraz z wiekiem możliwości rosły. W głębi duszy zdawałem sobie sprawę, że pasja mojego przyjaciela doprowadzi go kiedyś do upadku, nie spodziewałem się jednak, że wszystko to będzie spowodowane przez halucynacje. Zaczęło się od świadomych snów. Artur spał częściej, próbując osiągnąć pożądany stan, aż w końcu udało mu się wziąć udział w świadomej sennej projekcji. Kolejny sukces na jego liście. Przez kilka tygodni próbował nawet stworzyć tak zwaną "Tulpę", ale po wielu długotrwałych próbach zwątpił w istnienie takowego zjawiska i porzucił projekt.

Ostatnim z jego eksperymentów na tej płaszczyźnie okazał się Eksperyment Ganzfelda. Jest to dość popularny i tani sposób osiągnięcia stanu halucynacji bez użycia psychotropów ani żadnych innych środków odurzających. Naprawdę, jest to prawdziwy eksperyment. Polega on na rozcięciu plastikowej piłeczki do ping-ponga na dwie równe części, po czym ułożeniu ich na oczach. Na uszy należy założyć słuchawki z dźwiękiem szumu, jaki następuje pomiędzy stacjami w radiu. W pokoju, w którym leżymy musi także świecić konkretny rodzaj światła zależny od koloru piłeczki. Dokładnie to zrobił Artur. Kilkadziesiąt razy.

Opowiadał mi ze szczegółami wszystko, czego doświadczył. Przy pierwszej próbie zobaczył kompletnie nagiego mężczyznę, który tańczył. Miał, jak to określił Artur, "małpią" twarz, taką, jak u neandertalczyka. Charakteryzowały go krzaczaste brwi zasłaniające głęboko osadzone oczy, duży nos i usta, wysunięta żuchwa. Artur śmiał się wtedy i mówił, że jego twarz wyglądała okropnie i prymitywnie. Jego ciało było umięśnione i gładkie, skóra koloru beżowego pledu. Kilkakrotnie wspominał też o tym, że dziwny mężczyzna był nagi, ale nigdy nie mówił nic o genitaliach ani intymnych częściach, tak, jakby ich w ogóle nie posiadał. Nie zdziwiłbym się, gdyby tak istotnie było. Opowiadał mi także o strachu, jaki na początku odczuł. Przestraszył się mężczyzny, który, jak gdyby nigdy nic, tańczył na środku nicości okrytej bielą, z nieśmiałym uśmiechem na ustach. Jego oczy były nieobecne, jak gdyby nie zauważał tego, co znajduje się przed nim. Myślałem wtedy, że Artur uzna eksperyment za udany i przejdzie do czegoś innego. Tak się jednak nie stało.

Jego kolejne opowieści były coraz dziwniejsze. Nie wiem nawet, po co powtarzał ten eksperyment. Zachowywał się, jak gdyby chciał zobaczyć tego mężczyznę ponownie. Ale w jakim celu? Przy, chyba, dziesiątej próbie oznajmił mi z szerokim uśmiechem na ustach, że małpi mężczyzna na niego spojrzał. Przez ułamek sekundy ich wzrok złączył się, mężczyzna zaś zdał sobie sprawę, że ktoś obserwuje jego taniec. Nie przejął się tym jednak i wciąż kontynuował to, co robił.

Zdarzało się, że próbowałem przemówić Arturowi do rozumu, ale on nie chciał mnie słuchać. Zawsze mówił, że niczego nie rozumiem, że jestem zbyt ograniczony, żeby pojąć ideę eksperymentu i tym podobne. W końcu przestałem go zatrzymywać, a on wciąż snuł swoje opowieści.

Dalej było tylko gorzej. Najbardziej przerażało mnie chyba to, że czym więcej Artur opowiadał o mężczyźnie, tym w jego oczach stawał się on piękniejszy. Na początku mówił, jak czuł przerażenie, opowiadał o jego małpiej, prymitywnie wyglądającej twarzy, potem zaś historie zaczęły się różnić. Pewnego razu zapytałem go, kiedy twarz owego mężczyzny zaczęła się zmieniać, on zaś odpowiedział tylko:

- Nigdy się nie zmieniła. Zawsze była równie piękna.

Nie wiem, ile razy Artur wykonał Eksperyment Ganzfelda, ale jestem pewien, że zdecydowanie za dużo. W końcu przestał do mnie dzwonić, przestał opowiadać swoje historie. Nie odbierał moich telefonów. Kiedy pewnego dnia udało mi się do niego dodzwonić, opowiedział mi, jak to w trakcie ostatniego eksperymentu przez cały taniec patrzyli sobie nawzajem w oczy.

Wiem, że Artur nie chciał, żebym go od tego odciągał, ale w końcu jego obsesja zaczęła go niszczyć. Po kolejnym nieodebranym telefonie wsiadłem do samochodu i pojechałem do jego domu. Nikt nie odpowiadał na pukania, mieszkanie zaś było otwarte. Artur leżał na kanapie w jasno oświetlonym salonie, z piłeczkami na oczach, słuchawkami na uszach i z błogim uśmiechem na ustach. Potrząsnąłem jego ramieniem, chcąc wyrwać go z transu, lecz nie zareagował. Potrząsnąłem ponownie, a połówki piłeczki spadły na ziemię. Ze słuchawek dobiegał mnie głośny szum.

"Zawał serca", powiedzieli mi później medycy, kiedy karetka zabrała Artura. Najzwyklejszy zawał serca. Czysty przypadek i tyle. Ale wiecie co? Dokładnie w noc jego śmierci doświadczyłem czegoś podczas snu, przez co śmiem wątpić w jakikolwiek przypadek.

Na środku pustki okrytej bielą tańczył razem z małpowatym mężczyzną. Oboje błyskali śnieżnobiałymi zębami, widocznymi zza ich rozdętych w uśmiechach wargach.

_________________________________________________________________

Jeżeli jesteś zainteresowany moją dalszą twórczością, bądź chcesz być na bieżąco ze wszystkimi nowymi materiałami odwiedź mój Fanpage:

https://www.facebook.com/mrdonut064?fref=ts

______________________________________________________________

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Może być :-)
Odpowiedz
Ludzie którzy są bliscy śmierci widzą zmarłe osoby
Odpowiedz
Zapraszam na wersję z moim lektorem :) https://youtu.be/ZZmAB6KNSeI
Odpowiedz
Ło chłolera, to było niezłe. To chodziło o tego faceta z jednej z miniaturek na filmach Kiry? (Straszne Historie Na Faktach)
Odpowiedz
Troszke dziwna, ale nieco mnie przerazila... Ti creepypasty robic powinny. Pozdro600
Odpowiedz
Byle tak dalej
Odpowiedz
NIezłe
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje