Historia

Lotnisko w stanie Iowa cz.2

pacio 6 6 lat temu 7 126 odsłon Czas czytania: ~12 minut

Pewien użytkownik przetłumaczył pierwszą część dość dawno, ale nie zdecydował się na część drugą... Tutaj link do części pierwszej: https://straszne-historie.pl/story/10384-Lotnisko-w-stanie-Iowa

Rada miejska w końcu mnie posłuchała i zdecydowała się zainstalować monitoring. Ze względu na biurokrację i ograniczone fundusze zainstalowali kamery, które pokazywały obraz na żywo. Pokazywały obraz na żywo, nie zapisywały go… Pomyśl… Kto instaluje kamery, które nie zapisują obrazu? Zgadłeś… miasto Atlantic. W każdym razie musiałem podjąć swoją walkę, więc poleciłem im zainstalować kamerę przed drzwiami, dzięki czemu ciągle mogłem widzieć, kto jest na zewnątrz.

Od ostatniego spotkania minął już dobry miesiąc i szczerze horror powoli odchodził w niepamięć. Oczywiście to była wciąż świeża rana, ale brak rozwoju sytuacji sprawiał, że myślałem, iż skończył się równie szybko jak się zaczął. Uznałem, że była po prostu jakąś wariatką, która postanowiła pójść gdzie indziej.

Wówczas, trzeciego maja, otrzymałem polecenie, musiałem zostać do późna. Samolot jednego z lokalnych polityków miał wylądować około 22. To chyba oczywiste, że moje myśli skupiły się na jednym, na tej kobiecie. Wiesz… to miała być pierwsza noc w pracy od ostatniego spotkania.

Wybiła 21:45 i wciąż nie widziałem samolotu. Nie obchodziło mnie to, moje oczy były przyklejone do lornetki, poszukując jakiegokolwiek ruchu na pasie lotniska. Nawet minimalne poruszenie sprawiało, że moje serce zaczynało bić niemiłosiernie szybko. Wtedy, Boże, to wspomnienie przeraża mnie do dzisiaj, wtedy, z jakiegoś powodu zdecydowałem spojrzeć w dół, na monitor pokazujący obraz z kamery. Mój świat przewrócił się do góry nogami.

Spodziewałem się jej, naprawdę. Możesz spodziewać się czegoś paranormalnego, ale nigdy nie będziesz na to faktycznie gotowy. Zawsze masz nadzieję, że to twoja wyobraźnia czy coś podobnego. Niestety, ona tam była. Stała na wprost kamery, w swojej białej, letniej sukience.

Wyglądała jednak inaczej niż ostatnio. Obejmowała swoje ramiona jakby marzła, trzęsła się. Mogłem usłyszeć jej płacz przez te gówniane głośniki, które mi dali. To nie była ta osoba, którą zapamiętałem terroryzującą mnie.

Wtedy, spojrzała do góry na kamerę. Mimo tego, że obraz był czarno-biały, mogłem dostrzec łzy w jej oczach.

„Proszę, zamarznę tutaj…” płakała do kamery. Dźwięk był zdecydowanie opóźniony, wybrzmiewał z głośników, dopiero gdy zamknęła usta.

Nie wiem co zrobiłbyś w tej sytuacji, ale ja od razu dostrzegłem w tym swoją szansę. Jeśli udałoby mi się wpuścić ją do środka i zadzwonić po ochronę, w końcu miałbym dowód, że sobie tego nie wymyśliłem.

„Jerry, proszę przyjdź natychmiastowo do wieży kontrolnej” powiedziałem wstając.

Zszedłem na dół, wiem, że nie powinienem był porzucać aktywnej wieży, ale to była moja szansa. Uchyliłem drzwi, adrenalina buzowała we mnie bez litości.

“Czy… Czy wszystko w porządku?” Wymamrotałem głosem, załamującym się niczym u małej dziewczynki. Kurwa jak ja się bałem, rozumiesz?

Ona wciąż szlochała, włosy zasłaniały jej twarz. Zacząłem się trząść, nie jestem pewny, z zimna, ze strachu, może z obu naraz, ale musiałem wziąć ją do środka. Wyszedłem z wieży.

Zrobiła krok w moim kierunku, ciągle płacząc.

„Czy wszystko w porządku?” Zapytałem ponownie, tym razem bardziej stanowczo.

Kobieta odgarnęła włosy z twarzy i spojrzała mi prosto w oczy. Jezu, nie umiem tego wyjaśnić, ale jej oczy, chociaż wciąż wypełnione łzami, po prostu nie były takie jak na monitorze. Rozszerzyły się i przysięgam Ci, ona nie mrugała.

„Proszę cofnij się” powiedziałem, kiedy podeszła jeszcze bliżej, teraz była krok ode mnie.

„Proszę cofnij się” powtórzyła moje słowa, niemal mrożąc mi krew w żyłach.

Ścięło mnie z nóg, prawie się przewróciłem. Jej głos… jej głos nie był taki jak wtedy, gdy mówiła w kierunku kamery. Ten głos był taki… bezpłciowy, jest w ogóle takie słowo? Jej głos nie należał do kobiety czy mężczyzny, przysięgam ci. Ale to nie to mnie sparaliżowało. Kurwa, widzisz tę gęsią skórkę? Teraz już wiesz, że mówię prawdę?

Jej pierdolony głos wydobywał się z opóźnieniem, tak jak przez głośniki. Jej usta poruszały się, ale słowa słyszałem dopiero kilka sekund później.

„Co jest kurwa…” wymamrotałem, opierając się o drzwi, nie mogąc uwierzyć w to, co widzę.

„Co jest kurwa…” wymamrotała do mnie, głosem wybrzmiewającym po zamknięciu się jej ust.

„Zostaw mnie! Spierdalaj ode mnie!” wykrzyczałem do niej. Naprawdę wykrzyczałem, w życiu nie słyszałem tak głośnego krzyku. Przypuszczam, że to z natłoku strachu i złości.

Zrobiła gwałtowny krok w moją stronę, jej twarz była tak blisko, chyba nawet zetknęliśmy się nosami.

Otworzyła usta tak szeroko jakby krzyczała, ale nie wydobywał się z nich dźwięk. I wtedy, pierdolone kilka sekund po tym jak zamknęła usta, krzyk wydobył się z jej gardła. Był tak nieprawdopodobnie przeszywający, stałem sparaliżowany, niezdolny to wykonania jakiegokolwiek ruchu.

Byłem sparaliżowany, stałem bez ruchu w miejscu, a ona, ona z twarzą niemal przyklejoną do mojej podniosła prawą rękę i wskazała na pole kukurydzy. Jej źrenice były tak rozszerzone, że nie przypominały już ludzkich. Stała tak przez dobre pół minuty albo wieczność w moim mniemaniu, oczywiście nie mrugając. Nie mogłem już tego znieść. Po prostu nie mogłem. Zebrałem w sobie całą odwagę i odepchnąłem ją.

W przeciwieństwie do wszelakich kreatur w dzisiejszych książkach i filmach, upadła jak zwykły człowiek. Spadła na plecy, ale wstała nienaturalnie szybko. Po prostu nie widziałem nigdy człowieka, który wstałby z taką prędkością. W tym momencie byłem już pewny, że to mój koniec. Ale tak szybko jak wstała, obróciła się i pobiegła w kierunku pola kukurydzy. Nie chciałem jej zatrzymać, nie jestem pewien czy byłbym w stanie.

Stałem tam chwilę, próbując pojąć, co się właściwie stało. W końcu pozbierałem się i wróciłem do pokoju kontroli lotów. Strażnik pojawił się ponad 35minut później, usprawiedliwiając jakimiś głupotami, dlaczego zeszło mu tak długo. Samolot wylądował jeszcze później, a ja postanowiłem nie mówić nikomu o spotkaniu, nie dość że zostawiłem stanowisko, to jeszcze wzięliby mnie za totalnego szaleńca.

Nie wiedziałem co mogę zrobić, ale byłem pewny, że ta kobieta nie zostawi mnie w spokoju.

Spędziłem sześć kolejnych nocy na lotnisku, przyklejony do mojej lornetki, przeczesując wzrokiem ziemię w poszukiwaniu jakiegokolwiek ruchu. Poleciłem ochroniarzowi robić obchód pasa co dwie godziny, żeby zwiększyć szansę na złapanie jej. Oczywiście nie powiedziałem czego ma wypatrywać, bo nie chciałem wyjść na szaleńca, jeśli niczego nie znajdzie.

To była siódma noc po spotkaniu, spędzałem ją gapiąc się przez lornetkę. Zauważyłem strażnika około 20:45. Spojrzał na mnie, zaśmiał się, pomachał i pokazał mi dwa kciuki skierowanie w górę. To nie mogło się udać, ona nawet nie myślała o tym, żeby dać się złapać.

Kiedy pokazałem się na swojej zmianie kolejnego dnia, wszyscy śmiali się w jadalni.

„Co tam, o co chodzi?” Zapytałem, chcąc dołączyć do zabawy.

„Ty już wiesz o co” powiedział Jerry-ochroniarz, wybuchając śmiechem wraz z resztą grupy.

„Yyy, serio nie wiem, z czego się śmiejecie?” ponownie zapytałem.

„Cóż, powiedziałem chłopakom o twoich wyjątkowo nudnych nocach” powiedział, chichocząc i nienaturalnie wydłużając słowo „nudnych”.

„Co masz na myśli?”

„Kurde stary, tu siedzą same chłopy, wszystko w porządku” odpowiedział.

„Nie, naprawdę nie łapię, o co ci chodzi?” Powiedziałem, już lekko zirytowany.

„No cóż widziałem was ostatniej nocy i powiedziałem chłopakom jak dobrze się bawisz w pokoju kontroli”

„Nas? Co masz na myśli? Kogo widziałeś?”

„Daj spokój, widziałem ciebie i twoją przyjaciółkę obok, ostatniej nocy na obchodzie. Pamiętasz jak ci machałem?”

Jak odtwarzanie pierdolonej kasety, wspomnienia z ostatniej nocy przewijały się przez moją głowę. Nic się nie stało, nic na co zwróciłbym uwagę. Patrzyłem na teren lotniska przez lornetkę całą noc, Jerry zobaczył mnie i pomachał, i nic więcej.

Jego machanie, śmiech, kciuki skierowane w górę.

„Tak, widziałem twoją przyjaciółkę, za tobą, kiedy machałem, przepraszam, nie wiedziałem, że to tajemnica”

Nie kontrolowałem już swoich ruchów, ale wybiegłem z pokoju, odprowadzany śmiechem współpracowników.

Pierwsza myśl: przynajmniej nie oszalałem. Ktoś poza mną także ją zobaczył.

Druga myśl: Co u diabła? Ona stała za mną? Jak długo i jak do diabła jej nie usłyszałem?

Szczerze nie miałem pojęcia co mam zrobić. Jedynym pocieszeniem było to, że ktoś poza mną ją zobaczył, inaczej wszystko co powiedziałbym innym, sprawiałoby, że brzmiałbym niedorzecznie.

Minęły kolejne dwa tygodnie, podczas których nie ujrzałem jej ani razu. Później, na początku czerwca zdarzało mi się zobaczyć ją na krawędzi pola kukurydzy.

Ona po prostu tam stała. Patrzyłem na nią nawet przez dwie godziny, a ona nawet nie poruszyła palcem. Po prostu stała, patrząc wprost na mnie, 100 jardów od wieży kontrolnej. Za każdym razem kiedy ją zobaczyłem, był to dla mnie szok. Kiedy tylko się otrząsnąłem, dzwoniłem po Jerrego, żeby zrobił obchód.

Jak tylko drzwi otwierały się, ona powoli cofała się w kierunku pola, nigdy nie zdejmując ze mnie wzroku. Do czasu kiedy Jerry zdążył podejść w miejsce gdzie stała, jej już dawno tam nie było.

To działo się przez kolejne osiem nocy. Ta „kobieta” stała na krawędzi pola, gapiąc się na mnie bez choćby jednego mrugnięcia i za każdym razem, kiedy prosiłem o obchód, powoli znikała w kukurydzy. Jednej nocy zadzwoniłem po Jerrego i zaprosiłem go na szklankę whiskey, mając nadzieję, że ona znów się tam pojawi i Jerry będzie miał szansę ją zauważyć. To działało tak jak w waszych filmach, nieprawdaż? Istota, której istnienie próbujesz udowodnić, nigdy nie pojawia się przed świadkami, czyż nie?

Jerry wszedł do pokoju i wypiliśmy butelkę Jacka Danielsa przy miłej pogawędce. Chociaż ja wciąż dyskretnie obserwowałem pole kukurydzy.

O czasie, w którym zwykła się pojawiać, zauważyłem ruch na polu. Stała w tym miejscu co zwykle, oczywiście zastygając w bezruchu.

Musiałem być ostrożny, byłem ogromnie podekscytowany. Emocje kompletnie mnie przejmowały. W końcu była okazja, żeby ją uchwycić. Musiałem być ostrożny, żeby wyglądać na spokojnego, kiedy mówiłem Jerremu, co się stało.

„Jerry, widzisz to co ja?” Zapytałem, podając mu lornetkę. „Tam na dole, przy polu kukurydzy” To było najdłuższe pięć sekund mojego życia, w końcu Jerry odezwał się.

„Co u licha ta dziewczyna tam robi?” Gdybyś wiedział jaką ulgę wtedy odczułem.

„W porządku, muszę ci coś powiedzieć” Mówiłem spokojnie, około 5 minut zajęło mi streszczenie Jerremu o co chodzi. Całe obserwowanie, zniszczenia w pokoju, incydent z kamerą…

„Jezu, dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej?” zapytał zmartwiony.

„Uwierzyłbyś mi?”

Potrząsnął przecząco głową.

„Dobra, ty dzwonisz po policję, ja idę z nią pogadać, zatrzymam ją do ich przyjazdu.” Powiedział wychodząc.

Chciałem powiedzieć mu, żeby uważał, chciałem go zatrzymać, ale najbardziej chciałem po prostu to wszystko skończyć. Zadzwoniłem pod 911 widząc Jerrego, schodzącego w dół, później w kierunku pola. Kobieta nie ruszała się, oczywiście wciąż patrzyła wprost na mnie.

Było już późno, Atlantic to małe, spokojne miasto, policjanci powiedzieli, że przyjazd na lotnisko zajmie co najmniej 15minut. W momencie, gdy Jerry zbliżył się do niej, miałem już przygotowaną lornetkę.

Zobaczyłem, że zaczął coś do niej mówić. Ona wciąż patrzyła prosto w moje oczy. Później, nie spuszczając ze mnie wzroku, nachyliła się do ucha Jerrego i coś wyszeptała. Nie wiem co, nie umiem czytać z ruchu ust. Jerry zrobił krok w tył, później kolejny. Odwrócił się, spojrzał na mnie. W życiu nie widziałem kogoś tak przerażonego. Jego twarz zastygła w takim grymasie, że nie przypominał Jerrego, którego znałem.

Zerwał się do biegu wprost w pole kukurydzy.

„Boże…” tyle byłem w stanie powiedzieć. Ona wciąż na mnie patrzyła z wręcz absurdalnym uśmiechem na ustach.

Uświadomiłem sobie, że zarówno pilot jak i Jerry uciekli po tym jak wyszeptała im coś do ucha. „Pierdolę to wszystko” rzuciłem i pobiegłem w dół schodów.

Wybiegłem z wieży, kobieta stała na swoim miejscu. Kiedy do niej podbiegłem, zauważyłem, że wciąż ma ten jebany uśmiech na swojej bladej twarzy. Nie odzywałem się, to nie był film, a ja nie mogłem pozwolić jej uciec po raz kolejny.

Uderzyłem ją. Wiem, że to może brzmieć śmiesznie, ale po prostu podbiegłem do tej dziwki i uderzyłem ją w głowę. Upadliśmy na bruk, kiedy na niej usiadłem, spostrzegłem, że na jej twarzy wciąż widnieje ten uśmiech, pomimo sporego rozcięcia na czole. Nie odzywała się, nie stawiała oporu, po prostu leżała, uśmiechając się i krwawiąc.

Usłyszałem podjeżdżający samochód, nie wyobrażasz sobie jak wdzięczny byłem, widząc policjantów.

„Tutaj! Tutaj!” Krzyczałem, trzymając ją, mimo że nie próbowała uciekać.

Kiedy policjanci biegli w naszą stronę, spojrzałem na nią po raz ostatni. „Dlaczego? Dlaczego?” zapytałem pełen frustracji i złości.

Ona po prostu uśmiechnęła się szerzej.

„Do zobaczenia później aligatorku” wyszeptała, sekundę przed tym, nim policjanci zdjęli mnie z niej. Jej słowa znów wybrzmiały z opóźnieniem.

„Pomocy panie policjancie! Ten mężczyzna próbował mnie zabić” dziewczyna płakała, gdy policjant pomagał jej wstać. „On próbował mnie zamordować!”

Nie miałem słów. Ta… kobieta, myślałem, że była hmm demonem? Teraz udawała człowieka. Myślałem, że w końcu ją złapano, ale kiedy policjanci podeszli do mnie, zrozumiałem.

Byłem sam na pasie, obok bezbronnej kobiety dławiącej się łzami. Jerry zniknął.

„Bierzcie mnie” powiedziałem, gdy policjant podszedł do mnie. Nigdy nie czułem się tak źle, byłem bezradny. „Ale proszę nie dajcie jej odejść” powiedziałem.

Spędziłem noc w areszcie, pewny, że zostanę uznany winnym. W końcu jedyny świadek zniknął, nie wiadomo gdzie. Kiedy moi przyjaciele, przyjechali do więzienia nad ranem, byłem okropnie zmęczony. Nie miałem ochoty na żadne wyjaśnienia. Powiedziałem, że jeśli Jerry wróci, opowie im wszystko.

„Co? Jerry jest teraz na lotnisku.” Powiedział jeden z moich znajomych.

Nie byłem w stanie w to uwierzyć, ale cóż, nie traciłem czasu. 20minut później stałem już twarzą w twarz z Jerrym.

„Jerry, dlaczego nikomu nie powiedziałeś” Zapytałem, prawie płacząc z natłoku emocji.

„O czym?” Zaśmiał się i rozejrzał po jadalni, pełnej współpracowników.

„Jerry, siedziałem przez nią w areszcie. Musisz im powiedzieć”

„Stary, odpocznij sobie i porozmawiamy o tym przy innej okazji, dobra?” Powiedział swoim protekcjonalnym tonem, poklepując mnie po ramionach.

Nie wytrzymałem. Po prostu się rozpłakałem. Byłem najbardziej bezradną osobą na świecie. Nikt nie mógł mi pomóc, to raniło mocniej nawet od faktu, że Jerry wolał udawać, że nic się nie stało ostatniej nocy.

Wyszedłem z lotniska i już nigdy tam nie wróciłem. Po trzech dniach otrzymałem oficjalne potwierdzenie swojego wypowiedzenia. Dostałem też telefon z policji, postępowanie nie rozpocznie się, a ja nie otrzymam żadnej kary, ponieważ kobieta zniknęła.

Przeprowadziłem się do Nowego Yorku aby później zamieszkać z twoją ciotką.

Nigdy już nie zobaczyłem tej kobiety ponownie. Szczerze mówiąc, do dziś nie wiem z czym miałem do czynienia. Jeśli musiałbym przysięgać, powiedziałbym, że to nie człowiek prześladował mnie podczas tych nocy w stanie Iowa.

W tym momencie moja ciotka weszła do pokoju.

„Znowu mówi o tej kobiecie z Atlantic?” zapytała, chcąc wyglądać na zirytowaną.

„Mówiłem temu młodemu chłopcu co mnie spotkało. Warto wiedzieć co mogłoby mu się przydarzyć w tamtym miejscu.

„Boże Alex przestań, biedne dzieci nie muszą słuchać tych głupot…”

„Głupot? Głupot? A co powiesz na to, że na tym cholernym lotnisku pracowało po mnie 41 kontrolerów. Każdy porzucił tę pracę równie szybko jak ją zaczął. No co o tym powiesz?”

„Myślę, że musimy już jechać i tak jesteśmy tu zbyt długo.” Powiedziała ciocia, próbując jakoś wyjść z tej sytuacji.

„Odprowadzę was.” powiedziałem

Kiedy wyszliśmy przed dom, wujek wsiadł do auta, ale ja musiałem zapytać cioci o to co dziś usłyszałem.

„Czy to wszystko….” Zacząłem, ale ona mi przerwała.

„Bożee… nie. Nie lubimy o tym rozmawiać, ale twój wujek zaczął leczyć się na depresję, w tamtym czasie, to miało na niego dziwny wpływ. To wracało, gdy zapominał o braniu leków. Właśnie dlatego został zwolniony i nie mógł ponownie pracować na lotniskach.”

„A ta kobieta?”

„Cóż, tak była tam jakaś kobieta, na szczęście policjanci odciągnęli go, zanim coś jej zrobił. Ale od tego czasu był pod kontrolą, nie zdarzyło się już nic złego, odpukać!”

Kiedy otworzyła drzwi do samochodu, wyszeptałem ostatnie pytanie.

„A ci wszyscy kontrolerzy to prawda?”

Szczery uśmiech cioci zamienił się w ewidentnie wymuszony.

„Lepiej pojedziemy, zanim się ściemni. Zadzwoń czasem, masz nasz numer. Do zobaczenia aligatorku.”

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Pierwsza była dużo lepsza. Ta część nie jest już tak straszna i ma beznadziejne zakończenie.
Odpowiedz
Końcówka powoduje autentyczne ciarki, genialna historia, jedna z lepszych tutaj!
Odpowiedz
Jego ciocia pow taki sam tekst jak tamta kobieta. Może jego ciocia, a żona tamtego faceta robiła to umyśle żeby nie pracował i był w domu? ??
Odpowiedz
Fajnie, że ktoś to przetłumaczył. Dzięki wielkie. Super zakończenie.
Odpowiedz
Pierwsza część była lepsza, bardziej niepokojąca, o wiele bardziej przerażająca.
Odpowiedz
Wow, niezłe.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje