Historia
Baba Yaga
Niebo szarzało pokrywając się sinym, fioletowym całunem chmur. Nijak nie można
było dostrzec gwiazd a tym bardziej księżyca którego światło próbowało się przebić
na kształt zielonkawej łuny.
Tymczasem w lesie niedaleko Jarocina trwało poszukiwanie siostry niejakiego Marcina.
Korowód policji, psy i rodzina Skrzypowickich nie ustawali w poszukiwaniach.
-Kasia !!!
Nawoływanie zdawało się nie mieć końca, sam zaś Marcin utrzymywał iż zgubił
kontakt z siostrą kiedy to wybrali się wspólnie na grzybobranie. Las był gęsty a
w niektórych miejscach nieprzestępny mimo iż większość drzew była
zasadzana ręką człowieka.
Skrzypowicki czuł niepokój. Był prawie pewien że jego siostra zabłądziła
gdzieś na moczarach. A przynajmniej tak podpowiadała mu wyobraźnia. Nie
pamiętał kiedy dokładnie zaginęła jego krewna. Jego umysł spowiety był
majakami spowodowanymi zmęczeniem, wyczerpaniem organizmu i sennością.
***
Od zaginięcia w lesie Katarzyny Skrzypowieckiej minął tydzień. Poszukiwania nie
przyniosły rezultatu. Sprawa zagninięcia stanęła w martwym punkcie. Mimo przeszukania
obszaru gdzie dwójka rodzeństwa się udała, nie odnaleziono żadnych nowych śladów.
Psy gubiły trop a po kilku godzinnej przeprawie przez zarośla i krzaki, odmawiały
całkowitej współpracy. Tymczasem Marcin posiadający spore poczucie winy sam
nieraz wymykał się do lasu próbując przypomnieć sobie moment w którym stracił Kasię.
Był to już 3 dzień kiedy to pod przykryciem nocy wymknął się niczym Tomek Sawyer
w głąb sosnowego lasu.
Blask miesiąca oświetlał mu drogę spośród koron drzew on sam zaś pchany nieokreślonym
ślepym przekonaniem szedł dalej w gęstwinie jakoby był nieświadomy lub zahipnotyzowany
Iglaste kolumny leśne majaczyły smagane diabelskim wichrem. Gdzieś nieopodal poderwał się
jakiś ptak, może Jarząbek. Gdzieś indziej przeleciała bezszelestnie sowa. Nieboskłon zaś
gwiezdna mozaika konstelacji, wskazywała na planie "małego wozu" gwiazdę północną.
Niewątpliwą głupotą było zapuszczanie się do lasu w nocy. Marcin był jednak
zdeterminowany. Miał latarkę i mały zapas prowiantu w pozszywanym harcerskimi
nićmi plecaku. Znał dobrze swoją okolicę, a nawet po ciemku orientował się mniej więcej
w jakim obszarze lasu się znajduje.
Tymczasem piaszczysta droga, po której się poruszał poczęła zmieniać się w twardą
czarną ziemię. Niekiedy zarośnięta droga wiła się meandrami pośród, których wyrzynały się
pojedyncze głazy z oznakowaniami sektorów, obszarów pod nadzorem Leśniczych. Innym razem
droga przemieniała się w usłane liśćmi runo leśne. W końcu zmęczenie dało się we znaki
śmiałkowi i ten postanowił odpocząć.
Marcin wypakował ze swojego plecaka zapalniczkę, nazbierał chrustu i podpalił
tak zebrany opał uschniętą trawą. W kilka chwil później ognisko było już
gotowe, jego obszar zaś ograniczony został kamieniami.
Zbudziło go wzajemne nawoływanie się kruków. Przetarł oczy by zobaczyć popiół
dogorywającego paleniska. Wstając uświadomił sobie iż znajduje się w miejscu, do którego
się wcześniej nie zapuszczał. Nie dalej jak siedem metrów od niego, pomiędzy dwoma dębami
usytuowana była drewniana chatka zaś na mizernym krużganku widniała ludzka postać.
-Widzę że zgubiłeś się. -odpowiedziała postać ubrana na szaro.
Była to niewątpliwie starsza kobieta podchodząca pod sześćdziesiątkę. Jej bujne
szare włosy spięte były w kok. O dziwo ubrana była we współczesną odzież. Sama zaś była
dość szczupła.
-Nie bój się chłopcze, nie gryzę. -powiedziała kobieta wstając z bujanego krzesła
i podchodząc do Marcina
-Dzień dobry. Kim pani...
-Nazywam się Yaga, miło mi Cię poznać kawalerze ale... co tutaj robisz?
-Szukam siostry
-Siostry powiadasz? A jak ona wyglądała?
Tutaj Marcin wymienił cechy charakterystyczne Kasi. Miała brązowe długie rude włosy,
brązowe tęczówki i piegi na twarzy. Katarzyna wysłuchawszy opisu zaginionej
jedynie uśmiechnęła się na wspomnienie o niebieskiej obrączce jaką nosiła.
[The End]
Komentarze