Historia
Dama z Sokolikiem
W pięknie położonym nad jeziorem zamku w Tuczynie, niegdyś należącym do wielce zasłużonego rodu Wedlów – Tuczyńskich pojawiają się dwa widma: giermka z sokołem na ramieniu i młodej kobiety w bieli.
Zamkowa opowieść wiąże owe zjawy z wypadkami, jakie rozegrały się na początku czternastego wieku. W owym czasie jeden z Tuczyńskich ożenił się z piekną panną należącą do świetnego wielkopolskiego rodu. Być może przymuszono ją do małżeństwa, bo między małżonkami rychło zaczęły się niesnaski, a gdy pan zamku na wezwanie króla pociągnął ze swym pocztem do Krakowa, pani nawiązała tajemny romans z młodym sokolnikiem. Kochankowie spotykali się we wschodniej wieży, gdzie pani dla niepoznaki kazała ustawić swe krosna i kołowrotek.
Po kilu miesiącach powrcił mąż, urządzono wielkie polowanie na wodne ptactwo z udziałem całego dworu. pani strzelając z kuszy do stada cyranek, trafiła sokolnika. Młodzieniec zmarł jeszcze tego wieczora. Zrozpaczona kasztelanowa zamkneła się w swej komnacie w wieży.
Po jakimś czasie znaleziono ją martwą. Służba szeptała że sama sobie zadała śmierć wypijając truciznę. Kiedy już pochowano ją w rodzinnej krypcie, zaczęły dziać się niewytłumaczalne zjawiska: zza zamkniętych drzwi pokoju na wieży dochodził turkot kołowrotka. Straż obchodząca nocą mury widziała w oknie tej komnaty migocące światła, w szpalerach wiryndarza przechadzała się o zmierzchu zmarła pani otulona białą opończą – całunem. Sokolnicy zauważyli, że wieczorami sokół trzepoce niespokojnie skrzydłami i wydaje głos, jakim ongi witał opiekującego się nim młodzieńca. Po latach kasztelan Tuczyński ożenił się po raz drugi i smutne wydarzenie zatarłoby się w ludzkiej pamięci, gdyby nie wciąż ukazujące się zjawy.
Komentarze