Historia

Uczucie

Użytkownik usunięty 0 5 lat temu 573 odsłon Czas czytania: ~2 minuty

Znasz to uczucie. Znasz je bardzo dobrze. Przyjemne ciepło powoli rozlewające się co ciele. Otulające każdy nerw i zmierzające w stronę mózgu. Coraz wyżej, coraz wyżej, aż do głowy. Ale również w dół, do stóp i po koniuszki palców. Żyła na wewnętrznej stronie łokcia to świetne miejsce na igłę, nie sądzisz? Najchętniej zrobiłbyś to, co robiłeś zazwyczaj. Usiadł pod ciepłym grzejnikiem, opierając o niego swą zmęczoną głowę i dał się ponieść fali - jedynej znanej ci ucieczce, ale... nie możesz...nie siedzisz jak powinieneś w swoim małym zapuszczonym pokoiku, a w równie ciasnym magazynie. Magazynie na ludzi...wdzięczna nazwa, czyż nie? Nikłe światło w pomieszczeniu przybiera barwę różu, przechodzącego miejscami w błękit przez fiolet i indygo. Nie wiesz co dokładnie krąży w twoich żyłach, ale nie zastanawia cię to teraz. Teraz po prostu chcesz odpłynąć daleko w mgłę...

Wiesz, że siedzisz na podłodze, przywiązany do czegoś zimnego i metalowego. Grzejnik? Nie, bardziej rura, ale teraz to w sumie nie ważne. Dzwięki płyną przez twą głowę. Skrzypce? Tak to chyba one. Śpiewają. Nie rozumiesz co mówią, ale wiesz, że mówią do ciebie. Wiesz, że kiedyś znałeś sens tej melodii. Wiesz, że dobrze ją znałeś. Wiesz, że to cudo, które ci podali było tylko po to byś trochę ciszej nie darł mordę, gdy będą wyrywać resztę twoich paznokci. To taka jakby...poczekalnia. Specyfik działa coraz mocniej. Widzisz kwiaty w różnokolorowych barwach, rosnące w dół z sufitu. Piękne, co? Nieziemskie. Wizje zgrywają się ze sobą. To ogród, chyba wysoko w chmurach...kilka fletów imituje dźwięki wydawane przez ptaki. Rozpoznajesz słowika. Tego samego, który w dzieciństwie zwykł siadać na twoim parapecie. Przynajmniej aż do dnia, w którym twój starszy brat zabił go kamieniem wystrzelonym z procy. Zawsze dobrze celował. A teraz on wrócił. Znów tu jest i znów śpiewa dla ciebie. Czujesz zapach mięty, konwali i czegoś jeszcze...goździków? Możliwe. Jest zbyt pięknie by się nad tym zastanawiać. Teraz odpłynąłeś już na dobre. Już nigdy nie siądziesz przed kominkiem z kubkiem herbaty, już nigdy nigdzie nie zaśpisz, już nikt nigdy nie zabije twojego słowika... Zapewne zastanawiasz się czy to niebo...nie. To iluzja. Czujesz kolejny cios w policzek. Ktoś wrzeszczy coś o zwłokach. Mgliście przypominasz sobie głowę młodej dziewczyny, ale to teraz nie ważne. Nie dostaną jej. Zaczynasz widzieć blask, nieziemski ogród pochłania cię bez reszty. Może i jesteś bezdusznym świrem, ale to ich wina. Może mógłbyś powiedzieć im gdzie ją zakopałeś...gdzie zakopałeś je wszystkie, ale już za późno. Za późno, bo wiedziałeś, że to zrobią, że nie pójdą na policje, że będą chcieli znaleźć je sami. Dlatego się naćpałeś. Naćpałeś jak jeszcze nigdy. Świństwem, do którego wsypałeś truciznę. Widzą jak umierasz, a ty widzisz ich wściekłe, zrezygnowane oblicza. Twoją twarz z koleji wykrzywia paskudny uśmiech. Gaśniesz. Pewnie teraz wrzucą twoje zmasakrowane truchło do rzeki, albo zakopią w lesie. Może nawet w tym samym, w którym ty zakopałeś ich córki?

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać
Dokonaj zmian: Edytuj

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje