Historia

Oszukać przeznaczenie

madara666 1 5 lat temu 614 odsłon Czas czytania: ~7 minut

Opowiem wam pewną historię, może straszną, może przerażająca, może chorą – nie wiem, nie mi to ocieniać. Tak samo jak to skąd jestem, moje imię nie jest ważne ale to co chcę opowiedzieć. W tej chwili siedzę na dachu, budynku w którym do niedawna mieszkałem, ale z którego musiałem się wynieść. Zacznijmy więc od samego początku, może nie od chwili narodzin ale cofnijmy się jakiś czas wstecz.

Przyjmijmy że na imię mam John, mam 21 lat mieszkam sam w mieszkaniu, nie jest co prawda duże ma pokój, łazienkę i kuchnię ale nigdy nie lubiłem dużych mieszkań czy domów, nie z powodu jakichś przeżyć czy coś takiego, po prostu im więcej pomieszczeń tym więcej sprzątania. Skończyłem technikum, jestem leśniczym, łatwy zawód, głównie się obijam czasami sypiam z sekretarką, za parę groszy zrobi wszystko, chodzę na imprezy, nie żałuję sobie alkoholu i używek. W pewnym momencie mojego ,,szału’’ poznałem dwójkę ludzi, a dokładniej Maćka, i Martynę. Mieli takie samo bagno w głowie jak ja, mijały kolejne miesiące a my bawiliśmy się w najlepsze, parę razy dostałem naganę w pracy bo chodziłem do niej w kratkę, ale za każdym razem upiekło mi się, bo wuj jest szefem. Ale wracając do tematu pewnego razu jak zwykle byliśmy w naszym ulubionym barze Nexusie. Było tam wspaniale – zawsze jest tam dużo ludzi, towaru i innych tego typu rzeczy a i DJ znał się na rzeczy. Spełnialiśmy swoje zachcianki i fantazje, gdy w końcu mi i Maćkowi zachciało się lać no to wyszliśmy z baru i widząc że jest tu dużo podejrzanych typów odeszliśmy kawałek dalej bo ani Maciek ani ja, nie chcieliśmy podczas szczania dostać kastetem w łeb, więc poszliśmy kawałek dalej aż weszliśmy do zaułku, Spotkaliśmy tam Martynę – była piękna, cudowna, długie jasnobrązowe włosy spadały na kruche ale silne ramiona, a twarz była taka jak w anime – idealna pomimo tego co brała i tak ją kochałem ale nigdy jej nie powiedziałem.

- a co ty tu robisz? – zapytałem

- Palę crack, specjalnie tutaj przyszłam żeby nikt ode mnie nie wyżulał, wy też się walcie! –krzyknęła zapalając zapalniczkę

Wiedziałem że jest uzależniona, i kiedy dostaje to czego chcę nie widzi świata poza tym, tą chwile traktuje jak namaszczenie, ja z Maćkiem nigdy tak grubo nie lecieliśmy.

- Nie chcemy tego gówna, przyszliśmy się odlać – powiedział Maciek

Nagle usłyszeliśmy wybuch, tak głośny tak przerażający że aż podskoczyliśmy, lać w tej samej chwili nam się odechciało obróciliśmy się zobaczyliśmy w oddali pożar w pierwszej chwili pomyśleliśmy że to jakiś blok obok baru ale po sekundzie zdaliśmy sobie sprawę że to pali się bar! Szybko pobiegliśmy, Martyna biegła z nami, setki myśli na sekundę, Czy ktoś przeżył? Czy już zadzwonili po straż? Sekundy dłużyły się w godzinę, w końcu dobiegliśmy i najgorsze przypuszczenia okazały się prawdą, zobaczyliśmy dziurę w dachu, dziury które pozostały po oknach, które teraz leżą na ziemi w milionach kawałkach, o dziwo nie widziałem żadnych trupów. Przyjechała straż pożarna, zaczęła gasić bar, po chwili zjawiła się policja zaczęła nas przesłuchiwać, dobrze że było ciemno i nie widzieli naszych źrenic, bo inaczej to by się skończyło. Pytali się gdzie byliśmy, co robiliśmy, odpowiadaliśmy zgodnie z prawdą, policjant powiedział żebyśmy następnego dnia stawili się na komisariacie o godzinie 12:00 , wszyscy troje wróciliśmy do swoich domów, nie wiem jak to się stało że bar wybuchł, ale wiem że tej nocy nie zasnę. Następnego dnia, po nieprzespaniu połowy nocy, obiecałem sobie że zmieniam swoje życie, przestaje używać, pić, zapisuję się do AA i mówię Martynie co do niej czuję.

Punkt dwunasta stawiliśmy się na komisariacie, wchodząc od razu poczuliśmy na sobie spojrzenia glin jakbyśmy byli trędowaci, albo gorzej. Policjant prowadzący sprawę Nexusa zaprosił nas do siebie, jego gabinet był czysty, uporządkowany, i odzwierciedlał wygląd zewnętrzny policjanta, ubrany schludnie, po cywilu.

- więc tak, od początku, mam uwierzyć że nie macie z tym nic wspólnego? – powiedział gliniarz z goryczą

-Byliśmy w barze, owszem ale wyszliśmy stamtąd dosłownie przed chwilą! – krzyknąłem do niego

- Macie szczęście że nie mamy na was żadnych dowodów – rzekł odpalając papierosa

- ale gościu przecież nic złego nie zrobiliśmy, to po co tu siedzimy, co? – odezwała się Martyna

- Dlatego że ja nie wierzę w przypadki! Widzę czarne i białe a wy jesteście czarni jak asfalt, z mojej perspektywy to wyglądało tak że, wy podłożyliście tam bombę, wyszliście z obiektu i wysadziliście go, tylko motyw pozostaje dla mnie niejasny ale właśnie po to tu jesteście żeby mi powiedzieć co wami kierowało! – krzycząc zrobił się czerwony.

Po kolejnych minutach sprzeczania się zaszło coś dziwnego, gliniarz oparł się o biurko i powiedział że możemy wyjść jeszcze tego samego dnia doszło do nas wieść o tym że tylko nasza trójka przeżyła ten wybuch. Gadało teraz o nim całe miasto i oczywiście o nas też. Jakby tego było mało tej nocy miałem koszmar że jestem w barze jak wybucha, Maciek i Martyna też mieli ten sen – cóż dziwne.

Dwa dni później doszła do nas wieść, że policjant który prowadził tę sprawę popełnił samobójstwo, podobno jakieś problemy w rodzinie, ale mnie się wydaje że to coś innego, coś co nie jest jasne. Spotkałem się z Maćkiem w parku, od tego czasu nikt z nas nie chodził po barach, zadzwoniłem też do Martyny żeby przyszła ale była nieosiągalna.

- Słuchaj stary mam jakieś dziwne wrażenie że coś mnie śledzi. Nieważne gdzie bym nie poszedł to coś jest zawsze za mną czuje to! – powiedział drżącym głosem widać było że nie spał parę dni był w fatalnym stanie

- A śniło ci się coś więcej niż tylko ten koszmar w którym wybuchamy w barze?

- Tak! Masakra, stałem sam w lesie, szedłem drogą i nagle przede mną wyrosła postać w kapturze z kosą a zamiast twarzy miała czaszkę.

- To była śmierć ale dlaczego? – powiedziałem zdezorientowany

- może powinniśmy byli tam zginąć, co? – przeraził się maciek

- Nie, nie, nie to niemożliwe co to ma wspólnego z tym barem?! –

W tej chwili do Maćka zadzwonił telefon musiał iść na zmianę do pracy, bo jego kolega zachorował to poszedł za niego, pracował w fabryce gdzie topili plastik. Poszedłem do domu zadzwoniłem do Martyny czy się jutro ze mną spotka, zgodziła się, jutro jej powiem co do niej czuję. Zasnąłem. Śnił mi się las, byłem w nim, mało tego coś zagrodziło mi drogę, postać w kapturze i kosą, powiedziała mi że pomimo tego że ją oszukaliśmy, ona i tak nas odnajdzie a raczej mnie i Martynę bo Maćka już znalazła. Dowiedziałem się następnego dnia, Wpadł do roztopionego plastiku i zastygł w nim. Za 3 dni jest pogrzeb.

Następnego dnia idąc ulicą na spotkanie z Martyną zobaczyłem kątem oka kobietę, która stała w zaułku, była brzydka, włosy miała splątane i tłuste, nie miała paru zębów i straszny język. Usiadłem w parku na ławce czekając na nią, w końcu widzę kobietę, którą widziałem wcześniej przychodzi i siada obok mnie i mówi:

-Cześć John

Wtedy na nią dokładniej spojrzałem, patrzę i widzę że to Martyna! Zatkało mnie, nie wiedziałem co powiedzieć z pięknej i ślicznej dziewczyny, zmieniła się w ćpające monstrum, śmierdziało od niej, na ubraniach miała zaschnięte plamy spermy.

-To co, już się kurwisz za szmal! – krzyczałem ze łzami w oczach

- To nie tak jak myślisz

- A niby jak?! Wiesz co! Miałem ci powiedzieć że cie kocham! Że mi się podobasz! Zmieniłaś się, naprawdę. Co się z tobą stało?? Ehh, spadam to przemyśleć – zapłakany wstaję z ławki i biegnę przez ulicę do domu

Martyna zaczęła biec za mną i nie zauważyła nadjeżdżającej ciężarówki. Pędziła z taką siłą że ledwo usłyszałem pękanie kości. Nie obracałem się, wiedziałem co się stało to wszystko przez ten jebany bar! Biegłem do mieszkania, wchodzę na klatkę otwieram drzwi od domu a tam stoi ona! Śmierć we własnej osobie wskazuje na mnie palcem, zamykam drzwi! Biegnę na samą górę, wchodzę na dach i czekam na nią! Słyszę otwieraną klapę, wiem co mnie teraz czeka.

- Oto i jestem, przyszłam po ciebie – powiedziała śmiejąc się śmierć

- dlaczego akurat nas to spotkało?!

- bo pokrzyżowaliście me plany, mieliście zginąć, ćpuny! Nie szanujecie swojego zdrowia, życia wszystko macie w dupie!! Skupiacie się tylko na przyziemnych uczuciach!

- Więc co teraz się ze mną stanie? – powiedziałem bez życia

- Teraz zmieniłam zdanie, straciłeś wszystko co miałeś, zostawię cię, w twoim przypadku śmierć byłaby błogosławieństwem, hahahaha!!! – w tym samym momencie znikła.

Wiedziałem już co zrobić! Nigdy nie byłem bardziej niczego pewny! Idę do ciebie Martynko!!

Dnia 06.06.2006 roku, pod blokiem zostało znalezione ciało około 21 letniego mężczyzny, prawdopodobnie popełnił samobójstwo skacząc, z dachu lub najwyższego piętra. W jego krwi zostały znalezione ślady narkotyków. Wyciął sobie na przedramieniu imię Martyna, prawdopodobnie to jego dziewczyna lub ktoś bliski.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Takie sobie
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje