Historia

Opowieści ze stacji benzynowej - Mroczny Bóg (Część... 5?)

youhavetrouble 1 5 lat temu 6 028 odsłon Czas czytania: ~10 minut

Powinienem zacząć ten wpis od powiedzenia, że niezmiernie przepraszam wszystkich, którzy przeczytali część 4. Nie miałem pojęcia, że coś takiego się wydarzy. Agenci zapewnili mnie, że wszelkie ślady tej historii zostały usunięte z Internetu i że nie ma się czym martwić.

Jeśli byłeś jednym z nieszczęśników, którzy przeczytali część 4: błagam, dla własnego dobra spróbuj wszystko zapomnieć. Jeśli wystąpią u ciebie krwawienia z nosa, zawroty głowy, migreny i halucynacje, natychmiast udaj się na pogotowie. Jeśli masz powracający sen o wyspie zrobionej z pieśni, pod żadnym pozorem nie zbliżaj się ani nie próbuj otworzyć niebieskich drzwi z malunkiem wrony.

Jeśli nie czytałeś części 4: nie było części 4. Nie istnieje. Zapomnij, że kiedykolwiek o niej słyszałeś.

Prawdopodobnie już wiesz, że tuż na skraju miasta znajduje się gówniana stacja benzynowa i dzieją się tutaj dziwne rzeczy. Rada miejska osobiście poprosiła mnie, abym przestał o tym mówić, ponieważ niektórzy bystrzy czytelnicy nie tylko wyśledzili nasze małe miasteczko z krótkich opisów, które dałem, ale faktycznie przyszli i odwiedzili mnie w pracy. Słyszałem, że jeden z nich dołączył do Matematystów, a z tego, co wiem, pozostała dwójka jest ciągle zaginiona. Jeszcze raz, przepraszam.

Teraz nie pracuję. To moja pierwsza legalna przerwa odkąd zacząłem zapisywać moje historie na papierze paragonowym. Czas dziwnie tutaj płynie. Płynie wolno i szybko naraz jak melasa z shotguna. Dobrze, że prowadzę dziennik. Mam kilka chwil zanim mój laptop zdechnie i myślę, że to idealny czas żeby przenieść moje zapisy zanim wyczerpie się bateria albo dobije mnie utrata krwi. Teraz to wyścig, żeby zobaczyć co stanie się najpierw.

Zanim ktokolwiek zacznie się martwić, zadzwoniłem już po Toma. Powiedział, że już tu jedzie, żeby odwieźć mnie do szpitala zaraz po tym jak zawiezie obiad dla sierot Ledfordów, Johna-Bena i Little Sister. Tom i inni funkcjonariusze na zmianę sprawdzają, czy wszystko u nich w porządku i przywożą im jedzenie w próbach sprawienia, żeby sytuacja była mniej tragiczna. Mieszkały same od incydentu, który totalnie się nie wydarzył (a każdy, kto mówi inaczej, jest przeklętym kłamcą).

Chyba znów odbiegam od tematu. Czas zabrać się do zapisania moich wpisów dopóki jeszcze mogę.

02/11/17

21:00

Dużo się wydarzyło od Halloweenowego incydentu, o którym nie powinienem mówić. Byłem bardziej zajęty niż zwykle, zajmowałem się następstwami sytuacji oraz kultystami. Matematyści czyścili nasze półki na porządku dziennym. Planowali jakieś sekretne wydarzenie, o którym słyszałem tylko w cichych mamrotaniach i szeptach.

Noc przychodzi wcześniej, a pogoda staje się coraz zimniejsza.

03/11/17

2:00

Mężczyzna w płaszczu wrócił. Stoi dosłownie przed drzwiami stacji i gapi się do środka. Jest tam już prawie godzinę. Patrząc pozytywnie, odkąd się pojawił nie miałem ani jednego klienta. Patrząc nie-tak-bardzo pozytywnie, Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że próbuje wkładać myśli do mojej głowy. Nie będzie w stanie tego zrobić, mam w tym zbyt duże doświadczenie.

Wcześniej dzisiejszego dnia, zanim zaszło słońce przyszedł Kieffer, usiadł w budce pijąc kawę. Chwilę później pojawił się Spencer Middleton. Spencer zamienił słowo z Kiefferem, potem podbiegł do mojej kasy wrzeszcząc na cały głos. Złapał wystawę zdrapek i rzucił nią na drugi koniec pomieszczenia. Było oczywiste, że coś go zdenerwowało. Wtedy wyciągnąłem zatyczki z uszu.

“Wszystko ok?” Spytałem głupio. Dobrze wiedziałem, że wszystko nigdy nie było "OK".

“Czy słyszałeś choć słowo z tego, co właśnie powiedziałem?” Zapytał Spencer.

Wyjaśniłem mu, że zacząłem nosić zatyczki do uszu, aby utopić odgłosy wrzasków, które okresowo promieniują przez otwory wentylacyjne. Domyślam się, że krzyki musiały się skończyć jakiś czas temu, a może je sobie wyobraziłem. Tak, czy inaczej, nie potrzebowałem już zatyczek do uszu.

W tym momencie Tom wszedł do sklepu. Jego siwe włosy wyglądały siwiej niż zwykle.

Spencer, jak mogłem zobaczyć, natychmiast uświadomił sobie obecność funkcjonariusza. “Gdzie on jest?” Pół-wyszeptał, pół wywarczał, “Gdzie ten drugi?”

“Carlos?” Spytałem.

Spencer westchnął. “Pewnie. Carlos.”

“Będzie dopiero za dwadzieścia minut.”

“Kiedy tu dotrze, powiedz mu, że musimy porozmawiać.” Tym samym Spencer Middleton ostro gwizdnął i opuścił sklep. Kieffer wyskoczył z fotela i podążył tuż za nim.

Tom pomógł mi zebrać bałagan i złożyć wystawę zdrapek z powrotem bez zadawania żadnych pytań. Chciałbym, żeby było więcej ludzi takich jak Tom.

Kiedy Carlos dotarł do pracy, powiedział mi, że miał dziwne sny. Sny o czymś ogromnym, żywym, oddychającym pod ziemią. Zawsze kończyły się tak samo: stacją benzynową zapadającą się w gigantyczny krater. Powiedziałem mu, że Spencer go szuka. Wtedy Carlos zrobił się poważny i spytał mnie, czy może mi coś pokazać.

W chłodni, za ustawionymi pudłami podpisanymi "Non aprire" (cokolwiek to do diabła znaczy, były tutaj tak długo, jak tu pracuję), znajdował się koc. Pod tym kocem był kolejny Kieffer.

Moim pierwszym pytaniem do Carlosa było "Ukradłeś ciało z powrotem?"

Spojrzał na ziemię i nieśmiało pokręcił głową jak przedszkolak, który właśnie został złapany na gotowaniu mety.

"Zabiłeś kolejnego?" Spytałem.

Carlos wyjaśnił: to był wypadek. Znowu.

3:00

Gość w płaszczu w końcu zniknął. Zostawił ślady pazurów na szkle frontowych drzwi.Sprawdziłem nagrania z kamer, aby potwierdzić moje podejrzenia. Zawsze pozostaje poza ich zasięgiem. Dlaczego nie pamiętam, jak wyglądała jego twarz?

3:30

Marlboro był pierwszym "klientem" w sklepie po tym jak gość w płaszczu zniknął. Powiedziałem mu, że jestem zaskoczony, że jeszcze żyje. Wziął to za komplement i powiedział "Dziękuję." Spytałem go czy jest gotowy na wielkie wydarzenie, ale po tym tylko gapił się na mnie bez wyrazu. Mogłem powiedzieć, że nie miał pojęcia, o czym mówię, więc powiedziałem mu jak do tego wszystkiego doszedłem. Nietypowa działalność kultystów, szeptanie, wykupywanie całych naszych zapasów. Wiedziałem, żę coś się wydarzy.

Marlboro pobladł na twarzy kiedy mówiłem, potem wybiegł ze stacji zanim skończyłem ciągle trzymając wartą 99 centów puszkę mrożonego napoju.Wiem, że powinienem napisać dowód utraty zapasów na kradzież, ale po prostu nie mogę się do tego zmusić. Trudno to wyjaśnić, ale w Marlboro jest coś, co sprawia, że naprawdę mu współczuję.

6:00

Znów złapałem się na kopaniu. nie wiem jak długo tam byłem, ani kto prowadził sklep gdy mnie nie było. Dziura jest już tak głęboka, że prawie nie mogłem się z niej samemu wydostać. Myślę, że powinienem pomyśleć o możliwości, pewnego dnia, zapytania lekarza, czy to normalne.

8:00

Marlboro obecnie płacze w schowku. Przez jego szloch ledwo mogłem zrozumieć historię. Marlboro został wysłany na coś w rodzaju "Zadania Zwiadowczego" w zeszłym tygodniu i nie ma pojęcia na co przygotowywali się inni. Kiedy dziś wieczorem wrócił do ośrodka, znalazł całe miejsce całkowicie opuszczone. Łóżka pozostały nieposłane. Na niektórych talerzach nadal było jedzenie. Ogień wciąż płonął w kominku. Ubrania wszystkich były nadal w ich osobistych skrzyniach po mleku obok śpiworów. Ale ludzie - wszyscy ludzie - po prostu zniknęli.

Marlboro nie radzi sobie z tym bardzo dobrze, ale mam sklep do prowadzenia, więc poprosiłem Carlosa, aby pomógł mi przenieść go do magazynu. Sądzę, że potrzebuje chwili dla siebie, a potem może, kiedy skończy, on po prostu... Nie wiem... wróci do domu?

04/11/17

21:00

Eksterminatorzy właśnie wyszli. Mówią, że tym razem dorwali wszystkie węże, ale mam swoje wątpliwości.

05/11/17

17:00

Kieffer wszedł dziś do sklepu i zrobił kilka cienkich pogróżek. Pytał także o Carlosa, ale powiedziałem mu, że jestem zmęczony byciem pośrednikiem i że jeśli ma interesy z Carlosem, musi konfrontować się z Carlosem. Wtedy Kieffer zaczął zachowywać się dziwnie.

"Wiesz, że to miejsce, to tylko wielki eksperyment, a ty jesteś małą myszką?"

Powiedziałem Kiefferowi, że musi coś kupić albo wyjść. Kupił tubkę pasty do zębów, potem rozebrał się do naga na środku sklepu i zaczął rozcierać pastę po swoim nagim ciele.

"Powiedzieli mi, że coś jest nie tak z twoim mózgiem. Czy to prawda?"

Próbowałem być uprzejmy i odwrócić wzrok, gdy odpowiadałem: "Ta".

"Jakaś choroba psychiczna?"

"Ta." Znów odpowiedziałem.

"Szkoda."

W tym momencie Kieffer był zupełnie nagi. Podszedł do maszyny z mrożonymi napojami i napełnił duży kubek słodką, czerwoną cieczą, po czym odwrócił ją do góry dnem nad czubkiem swojej głowy. Potem otrząsnął się gwałtownie jak mokry pies, rzucając kawałki zimnego, lepkiego lodu na wszystko, od sufitu do ścian. Niektóre nawet wylądowały na mojej twarzy, ale starałem się nie pozwolić mu zobaczyć, jak się wzdrygam. Wiedziałem, że to tylko próba zastraszenia mnie i nie chciałem dać mu satysfakcji.

"Co to właściwie jest?" Zapytał, kiedy wracał do miejsca, w którym czekał na niego stos jego ubrań.

"Co?" Spytałem.

"Jakie jest twoje schorzenie? Schizophrenia? Protanopia? Zapalenie opon mózgowych? Gejoza?"

"Nie," Odpowiedziałem, "Nie śpię."

"Nie śpisz?" Brzmiał jakby był autentycznie zainteresowany. "Nigdy?"

"Nie mogę zasnąć, nie spałem ani jednego dnia od liceum, to rzadka choroba genetyczna bez lekarstwa i bez metody leczenia, która pewnego dnia to mnie zabije, ale do tego czasu radzę sobie z efektami jak najlepiej Mogę."

Kieffer skinął głową. To musi być to, dlatego on nie może do ciebie dotrzeć.

"Dlaczego ktoś nie może do mnie dotrzeć?"

Właśnie wtedy Spencer wszedł do sklepu. Zarzucił kołdrę wokół Kieffera i poprowadził go do czekającego SUV-a. Chwilę później wrócił do sklepu i zaoferował mi sto dolarów za dzisiejsze nagrania z kamer.

Zastanawiam się na co wydać moją stówkę.

21:00

Zaczynałem podejrzewać, że coś jest nie tak w sklepie. Znajdowałem ostatnio puste papierki po batonikach, nagrania z kamer były tajemniczo usuwane, dziwne odgłosy dochodziły ze ścian w środku nocy, kiedy powinienem być sam. Przynajmniej dziwniejsze odgłosy niż zwykle. Początkowo zakładałem, że to tylko szopy.

Ale teraz znam prawdę. Teraz wiem, że Marlboro mieszkał tutaj przez ostatnie dwa dni. Właśnie wyszedł ze schowka w szlafroku, skinął mi głową i chwytając pasek suszonego mięsa poszedł do łazienki. Nawet nie przyszło mi do głowy, że Marlboro nigdy nie wyszedł.

06/11/17

4:00

W końcu się to stało. Przypuszczałem, że to tylko kwestia czasu. Wiem, że powinienem odczuwać żal, wstyd lub inne emocje, które normalni ludzie by po tym odczuwali, ale wszystkim, co czuję, jest zawstydzenie.

Ocknąłem się parę godzin temu z łopatą w ręce. Ponownie kopałem i tym razem zrobiłem poważne postępy. Dziura miała co najmniej siedem stóp głębokości, strome ściany z luźnej, czerwonej gliny. Zajęło mi trochę czasu uświadomienie sobie, że wpatrywałem się w atramentową czarną noc obsypaną niezliczonymi gwiazdami. Kiedy niektóre większe ciała niebieskie zaczęły się poruszać, zrozumiałem, że te gwiazdy były po prostu bezdusznymi czerwonymi oczami zmutowanych szopów gapiących się na mnie z krawędzi dziury. Prawdopodobnie szukają jedzenia, te bezwstydne żebraki.

Wyrzuciłem łopatę z dziury i wtedy to usłyszałem.

Wyobraź sobie dźwięk noża rzeźnika uderzającego o arbuz. Jak solidny, mokry prask. Teraz wyobraź sobie, jak arbuz gulgotał i przewracał się jak worek ziemniaków. Och, chyba naprawdę przesadziłem z tą metaforą…

Kiedy wyszedłem z dziury, zobaczyłem, że łopata stoi w pozycji pionowej: zaostrzonym końcem zaklinowana mocno w otwartej ranie klatki piersiowej wciąż drgającego Kieffera.

Kieffer był martwy zanim do niego dotarłem. W ostatnim akcie buntu podniósł w moim kierunku oba środkowe palce. Poczułem tylko maleńki respekt dla niego, zanim wpadłem w stan, który mogę opisać jedynie jako “stonowana panika.” Pierwszą rzeczą, którą chciałem zrobić, było znalezienie czegoś, w co mógłbym owinąć ciało, ponieważ, z pewnością, Spencer Middleton wkrótce po nie przyjdzie.

Kiedy wszedłem na stację benzynową, byłem zaskoczony, gdy dowiedziałem się, że Marlboro zabrał się do pracy przy kasie, gdy mnie nie było. Kasował właśnie jednego z naszych stałych bywalców, Charlesa, wielkiego, grubego faceta, który zawsze kupuje mydło i gotowane orzeszki.

Zsunąłem plandekę z półki i wyniosłem ją na zewnątrz. Wtedy się czegoś dowiedziałem . Kieffer jest ciężki. Naprawdę ciężki. Rozumiem, że ludzkie ciało jest po prostu mięsistym, cielistym balonem wypełnionym wnętrznościami i ekskrementami, ale nic nie mogło mnie przygotować na to, jak nieszczelny, gruby i ciężki może być martwy człowiek. Tylko jakimś cudem udało mi się przeciągnąć Kieffera tylnymi drzwiami do chłodni nie będąc widzianym. Całej mojej siły wymagało wciągnięcie masy za pudła położenie jej na stos z pozostałymi trzema. Kiedy w końcu skończyłem, zrobiłem się spocony. Nawet chłód z zamrażarki nie był wystarczający, by zachować spokój. Gdy tak stałem, pozwalając, by mój oddech wrócił, a adrenalina się zużyła. Podsumowałem sytuację. Właśnie wtedy mnie olśniło. W chłodni ze mną było czterech Kiefferów. Czterech. Kiefferów. Skąd do diabła wzięli się pozostali dwaj?

Drzwi lodówki otworzyły się i wszedł Marlboro, ciągnąc martwego Kieffera za nogi. Zatrzymał się i nawiązał ze mną kontakt wzrokowy.

Kiedy zobaczył Kiefferów u moich stóp, powiedziałem jedyną rzecz, o której mogłem pomyśleć.

“Cóż, trochę niezręcznie.”

Marlboro i ja postanowiliśmy otworzyć butelkę Stregi Liquore i wypić kilka drinków. Wyjaśnił, że kilka razy przypadkowo zabił Kieffera. Zupełnie zrozumiałem. Facet był tak łatwy do zabicia. W pewnym momencie Carlos wszedł do zamrażarki, aby wziąć pudełko ciastek. Nie zwrócił nawet uwagi na wszystkich Kiefferów.

Bateria mojego laptopa ma obecnie 2%. To oczywiste, że nie będę miał czasu na transkrypcję reszty moich dzienników, zanim zdechnie. Nie mam czasu, żeby ci powiedzieć, jak trafiłem na dno dziury pod stacją ze złamaną nogą. Ale mogę ci powiedzieć, że słyszę, jak ktoś porusza się ponad mną, co jest dobrym obrotem sprawy, ponieważ sądzę, że nie jestem tu sam.

Jeśli to czytasz, oznacza to, że udało mi się przesłać moją historię. Jeśli tego nie czytasz, to... nie wiem, czym ty w ogóle jesteś?

Ktoś właśnie zawołał moje imię ze szczytu urwiska. Myślę, że to był Carlos. Zastanawiam się, co stało się z Tomem. Dlaczego Tom nigdy się nie pojawił?

Kiedy o tym pomyślę, wydaje mi się, że przypominam sobie, że Tom nie przeżył incydentu z Halloween. Zaraz, do diabła, z kim rozmawiałem przez cały ten czas?

Obiecuję, że jeśli przeżyję wystarczająco długo, aby naładować baterię, wrócę i powiem resztę. Do tego czasu myślę, że ta historia będzie kontynuowana.

---

Autor: Jack Townsend (strona autora w źródłach)

Tłumaczenie: Paweł Michalewski

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zajebiste, kocham tą serię.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje