Historia

TRZEJ KRÓLOWIE

xkurapikax 3 5 lat temu 5 794 odsłon Czas czytania: ~8 minut

Możliwe, że nie słyszeliście o Rytuale Trzech Króli, dlatego przed przejściem do mojej historii pokrótce go opiszę:

Ten rytuał to kolejna 'zabawa' spragnionych adrenaliny, która stała się popularna jakoś w 2013 roku, po tym jak ktoś zapostował jej zasady na reddicie i dodał do nich kilka niepokojących ostrzeżeń (żeby oczywiście tym bardziej zachęcić do próby wykonania rytuału). Autor nazwał to "relatywnie prostym sposobem, żeby skontaktować się z drugą stroną", a większość łyknęła to jako kolejny mit o Krwawej Mary czy zabawę z Człowiekiem Północy.

Autor w swoim poście przestrzegał przed tym, w jakim stanie wykonujemy rytuał; aby nie być pijanym czy nie robić tego w okresie depresyjnym, ale przede wszystkim, żeby pamiętać, że większość tego, co on opisuje, to nie wymagania rytuału, a zabezpieczenia przed tym, gdyby coś poszło nie tak. Celem rytuału jest poznanie odpowiedzi na pytania - jakiekolwiek, które zadamy jednemu z "trzech króli". Podczas wykonywania rytuału i my jesteśmy królem dla pozostałych gości. Towarzyszyć nam będzie Królowa i Błazen - jedno, które będzie nas oszukiwać i prowokować oraz drugie, które odpowie na nasze pytania. Brzmiało na tyle niepokojąco, a zarazem nieinwazyjnie, że wielu spróbowało i opisało swoje doświadczenia pod postem autora.

Teraz przejdę do samego przebiegu rytuału:

Lista potrzebnych przedmiotów:

- Bardzo duży, pusty i cichy pokój, najlepiej bez okien. Jeśli ma okna, należy je zakryć, żeby było całkowicie ciemno. Piwnica to dobry wybór, jeśli jest dość duża.

- Paczka świec (jeśli wszystko pójdzie dobrze, będziesz potrzebować tylko jednej) i zapalniczka.

- Wiadro wody i kubek.

- Wiatrak elektryczny.

- Dwa duże lustra (nie zostaną uszkodzone, a jeśli zostaną, to będzie najmniejsze z Twoich zmartwień.)

- Trzy krzesła.

- Budzik.

- Działający telefon (nie zapomnij go naładować!)

- Przyjaciel, który zgodzi się Ci pomóc w tym wszystkim.

- Mała zabawka albo jakiś ważny dla Ciebie przedmiot z dzieciństwa.

Przygotowanie rytuału:

Zacznij około 11 w nocy. Postaw jedno z krzeseł na środku pokoju skierowane na północ (to ważne), a pozostałe dwa z prawej i lewej strony, odwrócone w stronę krzesła. Dystans między Twoim tronem, a tymi od Królowej i Błazna powinien być mniej więcej taki jak odległość wyciągniętej ręki.

Połóż lustra na krzesłach Królowej i Błazna z Twojej prawej i lewej strony, skierowane w Twoją stronę (i swoją nawzajem). Spróbuj zrobić tak, żeby były pod kątem 90 stopni (inaczej możesz mieć więcej lub mniej niż trzech króli). Gdy usiądziesz na tronie, powinieneć być w stanie zobaczyć swoje własne odbicie w obu lustrach bez potrzeby odwracania głowy. Jeśli widzisz swoje odbicie kątem oka, to dobrze się ustawiłeś.

Następnie połóż wiadro wody i kubek przed sobą, nie zbyt daleko, tak żebyś nie był w stanie sięgnąć siedząc.

Za sobą postaw wiatrak i go włącz. Nie na najwyższe obrony - średnie lub niskie wystarczą. Zostaw go włączony.

Wyłącz światło, opuść pokój i idź do swojej sypialni. Połóż świece obok łóżka, obok zapalniczki, budzika i telefonu (najlepiej ładuj go ładowarką). Ustaw budzik na 3:30 rano, zgaś światło i idź spać, trzymając obiekt z Twojego dzieciństwa.

Przebieg rytuału:

Wstań o 3:30, gdy tylko obudzi Cię budzik. Wyłącz go i nie włączaj światła. Masz równe trzy minuty, żeby zapalić świecę, wziąć telefon i wejść do przygotowanego pokoju, żeby usiąść na tronie. Musisz siedzieć na nim równo o 3:33. Nie zapomnij przedmiotu z dzieciństwa!

Upewnij się, że wszystko poszło dobrze. Jeśli Twój telefon z jakiegoś powodu się nie naładował, nie kontynuuj rytuału. Jeśli alarm nie zadzwonił równo o 3:30, nie kontynuuj. Jeśli okaże się, że drzwi od ciemnego pokoju są zamknięte (pamiętaj, że zostawiłeś je otwarte), nie kontynuuj. Jeśli zastaniesz wyłączony wiatrak (zostawiłeś go włączony), nie kontynuuj.

(Uwaga: jeśli musiałeś przerwać z jakiegoś powodu, opuść dom z Twoim przyjacielem. Idź do hotelu czy gdziekolwiek. Nie musisz biec; masz czas, żeby wziąć kurtkę czy klucze, ale opuść mieszkanie. Po 6 rano wszystko powinno być bezpieczne.)

Jeśli wszystko poszło wedle planu, możesz usiąść na tronie. NIE PATRZ w żadne z luster z żadnej z Twoich stron. NIE POZWÓL żeby świeca zgasła. Za Tobą jest wiatrak. Musisz chronić świecę swoim ciałem, które znajduje się pomiędzy (to ma cel, zobaczysz).

Patrz prosto przed siebie, w ciemność. Nie na świecę, nie na lustra, tylko prosto przed siebie. Możliwe, że zauważyłeś, że nie powiedziałem, gdzie siedzi Królowa, a gdzie Błazen - dlatego, że Twoim zadaniem jest odgadnięcie który jest który. Z ich perspektywy Ty jesteś ich Królową lub Błaznem. Stąd nazwa Trzej Królowie.

Co się stanie? Autor nie sprecyzował, powiedział jedynie, że "jeśli masz pytania, to dostaniesz odpowiedzi". Musisz wytrzymać do 4:34, nie pozwolić świecy się zgasić, nie patrzeć w lustra. Starać się nie ruszać, nawet jeśli będziesz się bać - nie dlatego, że to może przerwać rytuał, ale dlatego, że takie zachowanie nie wypada w takim towarzystwie.

Kluczowe jest, żeby świeca się nie zgasiła - to zadanie wiatraka. Gdyby Twoje ciało zostało nagle przesunięte, świeca się zgasi. To plan pomoczniczy numer 1. Plan numer 2 to Twój przyjaciel. O 4:34 ma wejść do pokoju i zawołać Cię po imieniu. Jeśli to nie zadziała, ma zadzwonić do Ciebie. Jeśli to też nie zadziała, jest jeszcze kubek i wiadro wody. Nie może Cię dotknąć - ale może spróbować Cię ocucić tymi przedmiotami. Plan numer 3 to Twój przedmiot z dzieciństwa - wskaże Ci drogę, gdyby coś nie wyszło.

Jeśli zrobisz wszystko jak opisano, rytuał powinien zadziałać, a Ty będziesz dobrze przygotowany. Jeśli nie weźmiesz tego na poważnie, nie zadziała. Najgorzej, jeśli nie weźmiesz tego na poważnie, ale i tak Ci się uda i nie będziesz przygotowany na konsekwencje.

Jeśli się boisz, przypomnij sobie tytuł rytuału.

Zanim przejdę do moich własnych doświadczeń, trochę o sobie opowiem. Jestem ateistą odkąd skończyłem trzynaście lat, nie chodzę do kościoła, nie wierzę w żadne nadprzyrodzone zjawiska, traktuję je tylko jako niezłą zabawę. Nie nazwałbym się tchórzem czy kimś, komu łatwo wkręcić jakieś historie o duchach, raczej podchodzę do życia racjonalnie.

Jestem stałym bywalcem /nosleep na reddicie, a tam często pojawiają się różne nowe creepypasty czy wymyślone rytuały. Znalazłem rytuał Trzech Króli i uznałem, że brzmi naprawdę tajemniczo i strasznie, a poznanie odpowiedzi na jakieś mroczne pytania to o wiele lepsza perspektywa, niż wydłubanie oczy przez Krwawą Mary, próbując przywołać ją w lustrze.

Moja dziewczyna trenuje balet i ma w swoim domu pokój do tańczenia, gdzie jedna ściana (południowa) jest lustrzana, a północna pusta. Też jest ogromną fanką creepypast i horrorów, więc zgodziła się pomóc mi w moim eksperymencie. Wieczorem ułożyliśmy wszystko w pokoju wedle instrukcji i zakryliśmy kocami okna, potem obejrzeliśmy film na rozluźnienie i poszliśmy do sypialni na dole (moja dziewczyna nie chciała spać w tej na górze, uważała, że jest za blisko sali, gdzie miałem przeprowadzić rytuał).

Obudził mnie budzik o 3:30; ustawiłem sobie Benny Hill Theme jako dzwonek, żeby nie potęgować strachu, tylko wejść do pokoju rozluźnionym. Dziewczyna mnie odprowadziła i zatrzymała się przed, a ja zająłem swój tron (ze świecą oczywiście). Pokój jest dłuższy niż szerszy, więc przez to, że moje krzesło było na końcu, nie mogłem zobaczyć drzwi w ciemności.

Przez pierwsze minuty nic się nie działo, a ja uważałem, że poddanie się nastrojowi niepokoju sprawi tylko, że wmówię sobie, że coś widziałem. Kilka razy coś niby mignęło w lustrze, ale w większości był to wynik mojego strachu. Po jakimś czasie w pustym, ciemnym pokoju, gdzie podobno ma się coś wydarzyć, każdy byłby sobie w stanie coś wyobrazić.

Ale po tym spokojnym początku, zacząłem słyszeć coś wyraźniejszego, co jakby odcinało się od wszystkich innych "przypadkowych" dźwięków, które wydawało mi się, że słyszałem. Dochodziło od strony drzwi i brzmiało jak nucenie w jakimś języku, którego nie znałem. Pierwsze, co pomyślałem, to to, że to moja dziewczyna. Ale w przeciwieństwie do reszty, ten dźwięk trwał i trwał.

Potem z krzesła z prawej zacząłem słyszeć jakby dźwięk pisania. Jakby ktoś używał pióra i coś zapisywał na kartce papieru. Już byłem w nastroju rytuału, gotowy pobawić się, że to dołączył do mnie jakiś król i zapytać co zapisuje, ale bałem się przerywać ciszę. Miałem wrażenie, że pisanie przyśpiesza, aż w końcu usłyszałem głos z lewej. Przyznam bez bicia, o mało się nie zsikałem. Chciałem wstać i wybiec z pokoju, ale z drugiej strony bałem się też tych wszystkich przepowiedni "nie opuszczaj pokoju przed 4:34"... I tak dalej.

Głos wypowiedział moje imię, brzmiało ono jakby było takim krzykiem dochodzącym z daleka. Potem zaczął wypowiadać urywane zdania, których w większości już nie pamiętam. Czułem się, jakbym był w tym stanie między snem a jawą, gdy już zasypiasz, ale jesteś świadom wszystkiego wokół.

Potem wszystko zrobiło się dziwne. Głos z prawej zaczął mówić po kolei hasłami złe rzeczy, które kiedyś zrobiłem (dużo to analizowałem i wszystko, co powiedział było jakby analogiczne do mojego życia - 'oszukać mamę'; jakiś czas wcześniej rzuciłem studia i udawałem przed nią, że wszystko w porządku i tym podobne), trochę jakby tworzył i zapisywał jakąś moją listę grzechów.

Potem głos z lewej znowu się włączył i zaczął mi 'radzić'. Nie były to jakieś pełne, wyraźne zdania - zrób to czy to, mógłbym się kłócić sam ze sobą, czy to moja wyobraźnia, ale wszystko było dość spójne - 'napisz do niej, ciocia', gdy już jakieś dwa tygodnie wtedy zwlekałem z odpisaniem na emaila od siostry mojej mamy.

Potem porady przeszły w niezrozumiałe dla mnie urywki rozmów. Pamiętam, że ktoś zapytał: "czy czerwona nić może udusić ducha?", to było coś, czego do teraz nie mogę zinterpretować. Na to męski głos odpowiedział "nie, nie, nie". Słyszałem też jakby dźwięk tłumu dzieci od strony drzwi, tym razem nie śpiewały piosenki, tylko wydawały się o coś kłócić. Gdy to piszę, brzmi to chaotycznie, ale wszystko następowało po sobie i wtedy takie się nie wydawało.

Ostatecznie usłyszałem głos mojej dziewczyny, wołała mnie, pytając, czy już kończę. Odkrzyknąłem, żeby włączyła światło i zgasiłem świecę, gdy już było jasno. Spytała mnie, jak było, ale wtedy odowiedziałem, że opowiem jej rano. Gdy wstałem byłem trochę rozdygotany, więc zamiast iść spać, obejrzeliśmy jeszcze jakąś głupią komedię.

Rano poczytaliśmy doświadczenia innych z tym rytuałem i chociaż z czasem coraz mniej wierzę, że cokolwiek z tego, co opisałem, się wydarzyło, to popołudniu tego dnia odpisałem ciotce i zadzwoniłem do mamy. W razie czego.

Moja dziewczyna jakiś tydzień po moim eksperymencie powiedziała, że w czasie rytuału zeszła na dół, bo miała wrażenie, że słyszy pukanie do drzwi na dole, ale nikogo za nimi nie było. Mówiła też, że o jakiejś czwartej kot przechodził korytarzem i chciał zajrzeć do pokoju, gdzie byłem, ale spanikował i pobiegł na drugą stronę domu. Sama czuła niepokój, ale nie słyszała żadnych głosów dochodzących z pomieszczenia. Możliwe, że oboje daliśmy się ponieść wyobraźni.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Cześć, mogę użyć tą pastę do mojego kanału na yt? Oczywiście załączę autora w opisie
Odpowiedz
Jasne, że tak.
Odpowiedz
Ciekawe
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje