Historia

Widziane Zapomniane cz II

nieprawicz 0 5 lat temu 1 078 odsłon Czas czytania: ~4 minuty

Adam przemierzał okolicę w której to doszło do strzelaniny. Na jego białym prochowcu, a szczególności na rękawach, prócz mokrej od deszczu tkaniny, widać było karmazynowe plamy krwi. Wczorajszy incydent w barze sprawił, że prócz podziurawionego od kul ubrania zniszczeniu uległo także metalowe pudełko.

~"Oby informacje były nie naruszone"~ myślał gorączkowo cyborg wchodząc do kamienicy w której się zakwaterował. Wszedłszy do swojego mieszkania od razu zdjął płaszcz oraz spodnie. Musiał je wypłukać pod zimną wodą aby krew w zupełności zeszła z tkaniny lecz zanim wziął się za tą misterną robotę wpierw podłączył do włączonego laptopa owe pudełko. Miało gniazdo usb więc nie było problemu z odszukaniem wejścia. Momentalnie po podłączeniu i otworzeniu folderu, Adama zalała fala informacji skrywanych przez Marynarkę Gwiezdną. Ogólnie rzecz biorąc baza danych wydawała się być nienaruszona do czasu aż w liście kosmonautów, Adam nie natrafił na szare pustki. Znak że albo ktoś wykasował informacje albo że część informacji wypłynęła na skutek uszkodzenia dysku twardego pudełka.

-Kurwa mać. -zaklną cyborg obdarzony świadomością- Nie ma najważniejszego.

Mówiąc to wstał od stołu przed którym siedział i poszedł wyprać swoje łachmany. Tymczasem jego wspólnik, Pi, siedział w szpitalu czekając na zmianę opatrunków. Nie spodziewał się że do szpitala przyjedzie nie kto inny jak Andrzej Kujawski, z kryminalki. Policjant przyjechał w to samo miejsce dokąd trafili ranni

z wczorajszej strzelaniny w barze a było ich tylko czterech.

-Dzień dobry panu. Co panu się stało?

Pi spojrzał nieufnie w kierunku policjanta po czym uśmiechnął się.

-A widzi pan, tak niefortunnie się skaleczyłem.

-Właśnie widzę. I widzę że jest to rana po kuli. Gdzie pan wczoraj przebywał?

Rozmówca wykrzywił się w grymasie niezadowolenia po czym odparł:

-W barze.

-Jakim?

-Pod Zgniłą Wiśnią.

-Ha ha...dobre miejsce. Też tam czasem przesiaduję. Ale widzi pan, wczoraj doszło tam do strzelaniny. Co pan tam robił?

-Zapijałem robaka. No i zostałem postrzelony.

-To wszystko?

-Tak to wszystko.

Kujawski odwrócił się plecami do rozmówcy po czym uśmiechnął się szelmowsko.

-HA. Kłamie pan.

Pi skamieniał. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Myślał że gliniarz przyszedł tylko spisać raport i że

zostawi go w spokoju.

-A przepraszam gdzie moje maniery. Nazywam się Andrzej Kujawski. Zadam panu jeszcze parę pytań, kto wie może poznamy się nieco lepiej.

***

Tymczasem Eliza na skutek wypadków ostatniego wieczora stała się tymczasowo bezrobotna. Szef zapewnił ją iż jak tylko wyremontują bar Pod Zgniłą Wiśnią będzie mogła tam dalej pracować. Ona jednak była zbyt przerażona, sama myśl iż sytuacja może się powtórzyć przyprawiała ją o ciarki. Nie mając jednak nic więcej do roboty postanowiła zająć się kuciem materiałów z psychologii choćby po to aby odegnać negatywne myśli i się czymś zająć. Czymkolwiek, co nie przywodziłoby na myśli krwawej masakry której była świadkiem.

***

Po przesłuchaniu, które miało miejsce jeszcze w szpitalu, Pi mógł iść wolny. Słowem nie wspomniał nic o pudełku, które przekazał Adamowi. Kujawski nie zatrzymywał go na dłużej choć wiedział iż ten 24-o letni młodzik może coś ukrywać. Cokolwiek to jednak było, nie miało nic wspólnego ze strzelaniną w barze. A przynajmniej nie w sposób bezpośredni.

Wróciwszy do domu Pi położył się sofie i momentalnie zasnął. Zbieranie informacji z bazy danych Marynarki Gwiezdnej nie należało do najłatwiejszych. Jednak to z nich dowiedział się którzy z kosmonautów będą kolonizować Marsa i jakie zamiary ma Chiński rząd który finansuje w dużej mierze ową instytucję. Wykradając te informacje natknął się także na dane, których nikt jak dotąd nie miał prawa zobaczyć.

Był to Projekt Lazarus. Przewidywał on stworzenie satelity, która kondensując energię miałaby swoimi promieniami pozbawiać ludzi na Ziemi, przytomności w obszarze nie większym niż 1 kilometr. Było to pod wieloma względami idealne urządzenie do pacyfikowania wroga choć konstrukcja i działanie pozostawały dla odbiorcy nieuchwytne.

Piotr Iskra, bo tak miał na imię Hipis, który spotkał się z Adamem, obudził się około godziny 18-tej.

-Kurwa mać! Jak to mogło się stać. W życiu nie spałem tak długo. -powiedział Pi pod nosem po czym poszedł do kuchni zaparzyć sobie kawę. W momencie kiedy już miał gotowy wywar kawowca, zadzwonił do niego telefon.

-Adam? Co się stało?

-Nie mam połowy melona jaki mi dałeś.

-Słuchaj, dałem ci całego melona. Nie moja wina że ktoś zjadł połowę. -odpowiedział Iskra łapiąc się za głowę. Rodzaj szyfru jakim się teraz posługiwał zakrawał na kpinę.

-Potrzebna mi druga połowa melona.

-Dobrze. Podaj tylko namiary i znowu się spotkamy.

-Sezamkowa. Jutro. W samo południe.

-Aha...-Piotr zmarszczył brwi. Wiedział już że chodzi o zaułek ulicy Fredrego i godzinę 12-tą ale nie nad ranem a w nocy. To właśnie oznaczały hasła wypowiedziane przez Adama zanim się rozłączył.

Odłożywszy komórkę na blat kuchenny, Pi, wyłączył ją po czym zabrał się do zgrywania danych na pendrive.

Zielony pasek powoli wypełniał pustą przestrzeń okienka. Wtem do drzwi ktoś zapukał. Piotr poderwał się

i wyjrzał przez judasza lecz jedyne co zobaczył to policyjny taran w którym wraz z drzwiami odrzucił go na metr do tyłu. Wygrzebawszy się spod starty drewna zdążył tylko zauważyć jak specjalna jednostka prewencyjna szturmuje jego mieszkanie. Był to koniec. Laptop z cennymi informacjami nie zdążył jeszcze

skończyć przesyłania gdy został rozwalony w drobny mak zaś pendrive skonfiskowany. Teraz 24-latek mógł jedynie modlić się by nie znaleziono jego wspólnika.

koniec części II

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje