Historia

Nietypowy Więzień

nieprawicz 0 4 lata temu 1 435 odsłon Czas czytania: ~10 minut

Agata Konar. Dziewczyna w wieku około 25-ciu, 26-ciu lat wmaszerowała żołnierskim chodem i zatrzymując się metr przed biurkiem, za którym siedział zarządca posiadłości i zasalutowała.

-Agata Konar melduje się na rozkaz!

Chwilowa konsternacja zarówno siedzącego za biurkiem jak i sekretarki przerodziła się w tłumiony śmiech.

-Pani Agato, proszę mi wybaczyć ale nie jest pani już w wojsku. To prywatna posesja a Pani wraz z całą resztą będzie miała zadanie ją chronić przed wszelkimi przypadłościami. W końcu czytałem Pani rekomendację i wiem że jest pani jednym z lepszych najemników. -zaczął mężczyzna w szykownym garniturze za biurkiem o nieco pulchnej posturze. Po czym kontynuował:

-Czy zapoznała się pani z dokumentami i wie czego dotyczą?

-Tak jest! -odparła zapytana o spiętych z tyłu głowy blond włosach. Jej niebieskie oczy ani drgnęły, usytuowane na głowie rozmówcy a raczej jego połyskującym czole.

Zarządca Willi w której się znajdowali zamyślił się na chwilę po czym zaczął swój wywód:

-A więc skoro wszystko jest jasne nadmienię tylko wagę naszej sprawy. W tym momencie... W tej willi jest pancerna piwnica, w której to zamknięty jest przestępca. Jest to prawdziwy potwór który uciekał wielokrotnie nawet z najbardziej ufortyfikowanych i dobrze strzeżonych więzień. Jego prawdziwe imię, tfu na psa urok, pozostaje nieznane. Mężczyzna ten wymordował ponad 100 osób na przestrzeni swojej bujnej kariery. Jest przebiegły, charyzmatyczny... Ponieważ dowodzi pani oddziałem ludzi to pani przypadnie rola pilnowania aby nie zwiał. W obecnej chwili...

-Z największym szacunkiem sir. Uważam że zabezpieczenia są...

-Nie udzieliłem jeszcze pani głosu...

Nastała chwila niezręcznego milczenia po której głos ponownie zabrał mężczyzna w garniturze:

-Pewnie mi pani nie uwierzy ale ten osobnik był w stanie spalić dwójkę więźniów na popiół sam siedząc w celi obok. Jak tego dokonał pozostaje zagadką po dzień dzisiejszy. Proszę nie lekceważyć jego umiejętności.

-Tak jest sir.

-Dobrze. Skoro się rozumiemy może pani "odmaszerować".

***

Pierwszy dzień służby Agaty Konar rozpoczął się od ustalenia wart które zmieniały się co godzinę. Monitoring jak i wyposażenie czujników laserowych było na swoim miejscu. Pokój, w którym znajdował się groźny delikwent był w zupełności odseparowany od świata zewnętrznego. Drzwi do celi posiadały zapadkę z pancernym szkłem w miejscu umożliwiającym widzenie. Sufit posiadał opancerzony i wyłożony drutem kolczastym szyb wentylacyjny. Samo pomieszczenie miało nie więcej niż 4 metry kwadratowe, w którym nie było nic poza niewielkich rozmiarów kiblem. Drzwi jak i ściany więzienia były zrobione ze stopu z sporym dodatkiem tytanu. Skazaniec miał pozostać w tym miejscu przez miesiąc dopóki nie przeniosą go w inne miejsce. Mechanizm otwierający i zamykający drzwi był tak hermetyczny, że gdyby nie wentylacja powietrza zwykły człowiek udusiłby się tam w ciągu 5 minut. Wszystkie elektroniczne narzędzia zasilane były przez oddzielny niezależny generator prądu.

Agata zajrzała przez zapadkę do środka celi. Światło wbudowanej w sufit lampy oświetlało dokładnie każdy cal pomieszczenia. Pośrodku na wyprostowanych nogach i w białym kaftanie stał starzec w podeszłym wieku. Jego długa biała broda sięgała mu do pasa. Jego fryzura z jakiegoś powodu postawiona była na sztorc co dawało wrażenie, że jest naelektryzowana. Ciało miał krępe, atletyczne jednak wychudzone i wymizerniałe. Patrzył przed siebie wprost na niebieską tęczówkę oka Agaty. Głównodowodząca zamknęła zapadkę i z cisnącym się na jej ustach słowem "popierdoleniec" opuściła punkt wszelkiego zła pozostawiwszy jednego wartownika który uzbrojony był w pałkę z paralizatorem.

Cela prócz jednego wartownika posiadała wokół siebie dwa okręgi korytaży. W pierwszym wewnętrznym znajdowali się strażnicy z paralizatorami i pałkami w drugim zaś zewnętrznym ponad tuzin uzbrojonych w broń palną najemników którymi dowodziła Konar.

Monitoring zarówno w korytarzach jak i w celi działał bez zarzutu. Głównodowodząca obserwowała uważnie monitory. Postać starca wciąż stała przed drzwiami celi zaś jego wzrok skrywał cień. Kamera była mikroskopijnej wielkości i usytuowana była nad zapadką. Przez kolejne godziny Agata była niemalże zmuszona wpatrywać się w złośliwy uśmieszek więźnia. W końcu starzec powiedział coś. I tylko z ruchu warg głównodowodząca wywnioskowała iż powiedział:

"Mogę uciec w każdej chwili. Ucieknę dzisiaj"

Agata nie była jak na swój wiek standardowym najemnikiem. Była wyedukowana tak iż nie sprawiało jej zbytniej trudności odczytanie wiadomości z ruchu warg czy też przetrwanie w zielonym piekle dżungli. Zaliczyła już nie raz kulkę zaś jej refleks odznaczał się niesamowitą precyzją.

-Ten filet coś nam chojraczy - odparł jeden z najemników siedzący obok niej.

-Hm...nie prosiłam nikogo o komentarz Higgins.

-Proszę wybaczyć Anielski dowódco. Podkomendny Higgins przeprasza posłusznie.

-Po prostu miej tego dziada na oku. Idę coś zjeść.

To mówiąc Agata zerknęła na zegarek. Była około 3-ciej w nocy. Willa Rosenbergów była zabezpieczona zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz. Głównodowodząca wyszła z kompleksu w którym przetrzymywano więźnia i udała się piętro wyżej do pomieszczenia zwanego Kuchnią. Tam otworzyła lodówkę i widząc opasłego makowca ukroiła sobie kawałek. Zjadła go po czym wyjęła zza pasa manierkę i popiła. Zakręcając metalową butelkę posłyszała zgrzyt w krótkofalówce przypiętej do pasa.

-Dowódco!

-Czego Higgins?!

-On zniknął. Jak boga kocham on zniknął.

Na te słowa Agata wystartowała jak gotowa do ataku pantera. Zbiegła po schodach wpadając do pokoju monitorującego.

-Gdzie on jest?!

-Zniknął!!!

-Człowiek od tak sobie nie znika durniu.-wykrzyczała rozdrażniona Agata- Do wszystkich jednostek powtarzam więzień zniknął. Powtarzam zniknął!!! Wdrażam procedurę pierwszą.

To co nastąpiło później można by było nazwać pandemonium ale o wiele lepszym terminem jest "kontrolowanym chaosem”. Głównodowodząca przekroczyła zewnętrzny i wewnętrzny pierścień który był całkowicie oblegany przez adekwatny personel. Dopadła drzwi i uchyliła zapadkę:

Zobaczyła starca siedzącego po turecku. Przed sobą miał talerzyk z makowcem który został uprzednio ukrojony i manierkę. Więzień wstrząsną jakoby od niechcenia manierką, odkręcił ją po czym przytknął palec do spodu zakrętki i popatrzył jak czerwona kropla gromadzi się na czubku palca.

Agata była w stanie pomiędzy zaskoczeniem a złością. Starzec wzniósł wzrok i z uśmiechem na ustach gapił się zajadając przy tym ciasto. W końcu powiedział gdy prawie zjadł całość:

-Widzę że i ty masz swoje tajemnice Agato. Ta manierka wypełniona jest krwią.

To mówiąc zakręcił manierkę i oblizał zamoczony w czerwonej posoce palec.

-Oj nie ładnie. NIE. ŁADNIE.

To co stało się później był do przewidzenia. Więzień posłusznie staną twarzą do ściany i rozstawił nogi. Do wnętrza wtargnęła para najemników która sprowadziła go do parteru i skuła kajdanami tak iż więzień nie mógł się poruszyć. Dodatkowo dziad otrzymał od Agaty silnego kopniaka w brzuch ale nie zwymiotował.

Głównodowodząca kazała zabrać talerz z okruszkami makowca a sama pochwyciła manierkę z którą rozstała się w kuchni. Po tej procedurze więzień pozostał skuty wewnątrz swej celi.

-Chcę wiedzieć wszystko cokolwiek by nie robił! Meldujcie mi co pięć minut. Kurwa...jak on mógł się dostać do kuchni i wyjść stamtąd? Kurwa! Sprawdzić czy nikt nie zhakował kamer...

-To niemożliwe. Jesteśmy kompletnie odcięci od wszelkich zewnętrznych okablowań. To co sią stało jest niemożliwe. -skomentował Higgins

-Wiem- przyznała Agata- nie wspominaj o tym nikomu. Nic się tutaj nie stało rozumiesz?

-Tak jest!

Godziny mijały zaś skuty i skrępowany starzec wił się nieumiejętnie jak węgorz w piasku. W końcu udało mu się przejść do pozycji klęczącej. Wtedy to na obrazie z kamery widać było jak więzień układa powoli i wyraźnie usta tak aby wiadomość była zrozumiała:

"Chce mi się srać. Rozkujcie mnie!"

-Sam się rozkuj Hudini -parsknęła złośliwie Agata- Twoje dupsko pozostanie tu na miesiąc dopóki nie znajdą Tobie lepszego domku.

I tak może i by było gdy nie pewne nieoczekiwane wydarzenie. Bowiem nagle generator prądu wysiadł.

Zapadły egipskie ciemności

***

Wśród mroku Agata nie miała zbytniego problemu z poruszaniem się za sprawą latarki. W ciągu paru minut od zgaszenia światła korytarze podziemnego więzienia aż zaroiły się od snopów światła latarek. Znowu wszyscy zostali postawieni w stan pełnej gotowości.

-Higgins kurwa! Rusz dupę i sprawdź co się stało z generatorem.

-Tak jest!

Pokój z generatorem był najbardziej oddalony od celi. Kiedy Higgins już tam dobiegł zobaczył w snopie światła swojej latarki ciała dwóch strażników. Były kompletnie zmasakrowane. Kombinezony wojskowe wraz z ciałami zostały rozerwane na strzępy zaś w klatce piersiowej każdego z trupów tkwiła niemal pięcio calowa dziura. Krew znajdowała się na ścianach i podłodze. Widać było że skrzepła więc strażnicy byli martwi zanim

generator wysiadł. Co do maszyny produkującej prąd: nie była uszkodzona. Ktoś po prostu wyłączył generator.

Higgins poinformował o tym zdarzeniu Agatę która wpadła tam pół minuty później. Na widok trupów zakryła swoje usta ale nie zwymiotowała. W kilka chwil później generator został włączony ponownie ale na wieść o tym co się stało żaden z najemników nie chciał pozostawać w tym przeklętym miejscu ani chwili dłużej.

Wszyscy omijali to pomieszczenie bojąc się go jak diabeł święconej wody.

Pierwszym co zrobiła Agata zaraz po uprzątnięciu zwłok było zajrzenie do wnętrza celi więziennej. Starzec właśnie skończył siedzieć na kiblu. Obok niego leżały kajdany i łańcuchy którymi wcześniej skrępowano go zanim wysiadł prąd.

Agata popatrzyła na szydzące z niej monstrum w ludzkiej skórze po czym powiedziała:

-JAk to zrobiłeś?

-Jak co zrobiłem?

-Nie udawaj głupiego. Dokładnie wiesz o czym mówię.

-Bynajmniej. Nie mam pojęcia o co ci chodzi, Vampirze -odparł starzec.

Na to stwierdzenie Agata zamarła w bezruchu po czym bez słowa zamknęła zapadkę. Przeszła do pokoju monitorującego gdzie czekał na nią Higgins.

-Ten skurwiel coś kombinuje...

-Nie wydaje ci się to trochę dziwne.

-Co masz przez to namyśli?

-Tak się zastanawiam. Może to robota kogoś z zewnątrz.

-To niemożliwe. Sprawdziłam kartoteki każdego z was. Nie ma opcji aby ktoś był przekabacony.

-A może coś przeoczyłaś.

-Dlaczego prąd został wyłączony?

Higgins spojrzał na dowódczynię wybałuszając oczy po czym stwierdził że: "nie wie".

Agata natomiast wzięła z blatu swój karabin i przeładowała go. Po czym poszła do pomieszczenia z generatorem i tam pełniła wartę odbierając co pięć minut informacje z krótkofalówki. Wszyscy czuli jawną trwogę przez to co się wydarzyło. Jednak póki co noc przebiegała bez ekscesów. Prócz dwóch nieszczęśników personel nie ucierpiał. Tylko dlaczego ci nieszczęśnicy mieli dziury w swych klatkach piersiowych na wysokości serca? Dlaczego akurat ktoś uśmiercił ich w tym a nie innym pomieszczeniu? Kim jest tak naprawdę więzień tego miejsca? Takie i nie tylko myśli krążyły w głowie Głównodowodzącej. Tymczasem w krótkofalówce rozbrzmiał głos Higginsa:

-Tu Higgins do Anioła, odbiór.

-Tu Anioł, co się dzieje, odbiór.

-Ten dziad znowu coś mówi. Zranił się w palec i tworzy krąg wokół siebie.

-Co?

-Powtarzam ci. Tworzy okrąg z krwi. Ugryzł się w palec. To jakiś pojebany okultysta.

Na te słowa Agata próbowała coś powiedzieć ale wnet łączność zawiodła. Dowódczyni poczuła swąd palonego plastiku i przekonała się, że jej krótkofalówka dosłownie się topi. Szybko odrzuciła na bok urządzenie które poturlało się po podłodze i wybiegła z pokoju z generatorem. Biegła czym prędzej do pokoju monitorującego. Mijając swoich towarzyszy krzyczała żeby byli w największej gotowości lecz nim dobiegła do Higginsa światło znowu zgasło. To co wydarzyło się później opisać można by było jako pandemonium. Zewsząd rozległy się strzały i krzyki personelu. Nastał harmider pośród którego słychać było przedwieczne wycie odrażającej grozy, która zdawała się połykać wszystko co miała na swojej drodze. Po niespełna 10 sekundach wszystko ucichło. Nastała cisza z pośród której wyłoniła się Agata rozświetlając ciemności latarką. Jej oddech był płytki. Szybko odnalazła drogę do komory więziennej lecz ta była już otwarta na oścież zaś w środku prócz kajdanek spoczywał okrąg z wyrytymi inskrypcjami w języku, którego Agata nie umiała odgadnąć.

Widząc że więźnia nie ma w środku, pognała na górę. Przeskakiwała truchła swoich towarzyszy o mało nie tracąc równowagi w kałużach krwi której było tylko więcej i więcej. W końcu wybiegła na zewnątrz na świeże powietrze wolne od mdławej, słodkawej woni posoki. Starzec stał niespełna parę metrów przed nią podziwiając wschód słońca.

-Mówiłem że ucieknę jeszcze dziś. -odparł, splatając ręce za siebie. Po czym odwrócił sie do rozmówczyni.-Wprawdzie niełatwo jest nawiązać pakt z siłami ciemności ale ja jestem dość biegły w sprawach tyczących się Piekieł Zewnętrznych. Twoich towarzyszy spotkała śmierć nie z rąk istoty wykraczającej nasze pojmowanie. Nas jako ludzi.

-Kim ty do cholery jesteś?

-Czarodziejem, Magiem. Nazywaj mnie jak chcesz Vampirze. Zastanawiam się czy to prawda że słońce was zabija.

Agata wymierzyła karabin w sylwetkę starca po czym powiedziała:

-Wracaj do swojej celi, skurwysy...

Nim zdążyła dokończyć z jej lewej strony padł strzał. Sylwetka starca poruszyła się jakby ktoś nią szarpnął. To był Higgins. Nie miał co prawda lewej nogi ale stał w drzwiach i celował do Czarnoksiężnika.

-Ani się rusz suczy synie! Zabiją cię tu i teraz ty...

Nie zdążył dokończyć. Coś wciągnęło go w mroki drzwi willi po czym słychać było tylko odgłosy jęków i rozrywanego ciała. W krótce wszystko znowu ucichło. Starzec złapał się za ramię po czym zaczął iść w stronę wschodzącego słońca które oświetlało już skroń Agaty. Czarodziej zatrzymał się i popatrzył na nią.

-A więc to bzdury. Nic wam się nie dzieje na skutek światła. He he he!!! To mi nowina.

-Rusz się jeszcze raz a zdechniesz. -zagroziła Agata ciągle mając go na celowniku. Czarodziej jednak szedł uparcie dalej.

Agata wypaliła serią w kierunku Starca, który się zachwiał i upadł. Podeszła do niego powoli nie opuszczając broni. Wtedy spoglądając na niego dostrzegła jak coś wynurza się z cienia Czarnoksiężnika i spowija go czarną jak smoła mazią. W kilka sekund później widziała jak czarna bezkształtna masa powoli ulatuje z rannym Starcem w przestworza na wielkich podobnych do nietoperzy skrzydłach.

-Kurwa. -skwitowała Agata pociągając łyk z manierki- Za to nie dostanę wypłaty.

[The End]


Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje