Historia

Bunkier

Virus412 0 3 lata temu 420 odsłon Czas czytania: ~14 minut

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Wszędzie poznam to energiczne pukanie. Był to mój kolega Artur.

-Wstawaj Mateusz!

Rozległ się piskliwy głos Artura zza drzwi. Chłopak miał późną mutację dlatego jego głos wydawał się śmieszny.

Podszedłem do drzwi nasłuchując coraz to energiczniejszego nawoływania. Otworzyłem drzwi.

- Co jest pali się?

- Bierz rower i jedź za mną, jak to zobaczysz to ci kopara opadnie!

- Co znowu znalazłeś pijanego menela w rowie?

- Stary jedziemy, bierz rower, wszystko opowiem ci po drodze.

Wziąłem rower i wyruszyłem tuż za nim.

Ja wraz z Arturem jesteśmy jednymi z tych, którzy nie przesiadują w domu, wpatrzeni w ekran komputera. Lubimy przygody i nie możemy wysiedzieć na miejscu. Z Artkiem jesteśmy niczym bracia, koledzy na zawsze.

- Słuchaj, byłem wczoraj ze starym na grzybach, wiesz nudy i w ogóle, ale zabłądziliśmy. Wędrowaliśmy z nadzieją znalezienia jakiejś ścieżki, aż natrafiliśmy na jakiś wielki właz w ziemi. Ojciec powiedział żebyśmy stad szli bo mogą tu być kamery.

- Pamiętasz drogę?

- Jakbym nie pamiętał to byśmy nie jechali.

Wjechaliśmy do lasu. Zrobiło się ponuro, jak to w lesie.

- Dobra tam na prawo tą dróżką i cały czas prosto.

Jechaliśmy jakieś 20 minut.

- Porobiłem znaki na drzewach abyśmy trafili.

- Mam nadzieję że nie robisz sobie znowu jaj.

- Co ty już nie daleko.

Jechaliśmy powoli Ponieważ Artur szukał znaków na drzewach

- O! Już nie daleko!

- No mam nadzieje.

- Patrz to tutaj!

Dotarliśmy, odrzuciliśmy rowery na ziemie i podeszliśmy do włazu.

- To chyba jakiś bunkier.

- Wydaje mi się że jeszcze z drugiej wojny.

- Hmm, dziwne, że do tej pory nie zwinęli tego złomiarze.

- Może nikt tu jeszcze nie trafił

- No na pewno, wejdziemy a tam będzie menelnia. Stosy butelek.

- Ale zobacz na zawiasy. Wszystko zardzewiałe, wygląda na to że nikt od dawna tego nie otwierał.

- Dobra ale bez sprzętu się tam nie dostaniemy. Jedziemy po narzędzia i wracamy, może się wyrobimy żeby dzisiaj to obczaić.

Wsiedliśmy na rowery i bez słowa pojechaliśmy do domu.

Nie bez powodu mieliśmy w szkole ksywki "Majstry" Mój tata był mechanikiem i od zawsze pomagałem mu w naprawach, więc znam się na otwieraniu zamków. Artur Również miał dużą wiedzę techniczną.

Po przyjechaniu do domu, wzięliśmy się za przygotowanie ekwipunku. Wzięliśmy potężne latarki zasilane akumulatorami od wkrętarki. Mieliśmy zapas akumulatorów, które pozwolą świecić bez przerwy przez kilka dni, wiec nie martwiliśmy się o światło. Dodatkowo spakowaliśmy narzędzia do otwarcia włazu i jedzenie. Dokładniej różne batoniki i 2 puszki jakichś konserw. Spakowaliśmy również kamerę, aby nagrać naszą przygodę. Z racji, iż jestem nieco starszy od Artura, ja zabrałem cięższy plecak. Po ogarnięciu ekwipunku wyruszyliśmy z powrotem do lasu. Po dotarciu na miejsce oparliśmy rowery o drzewo i zabrałem się do otwarcia włazu.

- Hmmm. Patrz tu jest taki bolec, może gdy go przetnę a potem podważę mechanizm to powinno się otworzyć.

Tak jak mówiłem przeciąłem bolec nożycami do prętów, śrubokrętem przesunąłem zasuwe zamka. Coś zachrobotało w klapie.

- Dawaj spróbujemy go podnieść.

Zaparliśmy się z całej siły, lecz właz ani drgnął.

- Przecież to waży z tonę!

- Mam pomysł! Przynieś mi podnośnik z bagażnika rowerowego.

Podparłem podnośnik o krawędź klapy. Zacząłem podnosić. Klapa ze skrzypieniem, powoli unosiła się do góry. Po podniesieniu jej na tyle, aby można było tam wejść podparłem klapę kawałkiem drewna który leżał w pobliżu. Od razu poczuliśmy zapach wilgoci unoszący się ze środka.

- To co wbijamy?

- Jeszcze się pytasz? Idę pierwszy!

Wślizgnąłem się przez uchylony właz. Włączyłem latarkę, ujrzałem pod sobą drabinkę. Sięgała ona z 5 metrów w dół.

- Tu jest drabina! Schodzę!

Po zejściu na dół ukazało się niewielkie pomieszczenie.

- Dawaj na dół, możesz schodzić!

- Dobra to idę!

Artur po chwili zszedł po drabinie. Rozglądnęliśmy się, wszędzie kurz, odrapane ściany, woda kapała z sufitu. Nie było tu prawie nic oprócz windy.

- O patrz tam jest winda.

- Haha, chcesz nią pojechać?

- Czemu nie.

- Dobra może da się jakoś inaczej zejść w dół.

Weszliśmy do windy. Była to zwykła winda taka, jaka jest w kopalniach zbudowana z blachy oraz krat.

- Tam jest drabinka.

W szybie windy znajdowała się drabina która prowadziła na dół. Oświetliliśmy ją, lecz sięgała tak głęboko, że nawet nasze potężne latarki nie sięgały na dół.

- Schodzimy?

- No a po co tu przyszedłeś?

- Dobra to ja schodzę pierwszy.

Przecisnąłem się pomiędzy szybem windy a windą. Złapałem się pewnie drabiny, ustawiłem latarkę tak, aby oświetlała to, co jest pode mną. Nadal nie mogłem dostrzec dna. Zszedłem kawałek, po czym dołączył się do mnie Artur. Schodziliśmy w otchłań ciemności. Nie widzieliśmy nic pod nami, ani nad nami. Drabina wydawała się nie mieć końca, mimo to schodziliśmy dalej w mrok.

- O widzę dno!

Echo powtórzyło kilkakrotnie wypowiedź.

- To zejście ma ze 60 metrów.

- Może to schron przeciwatomowy, tylko dlaczego nikt go nie pilnuje?

- Może jest zalany?

- No nie gadaj że okaże się że zejdziemy i będziemy musieli się wrócić.

- Nie, no co ty, widzę na dole suchy beton.

Stąpaliśmy jeszcze przez chwile. W końcu udało nam dotrzeć na dno szybu.

- Wiesz co może odpalę kamerę? Może być ciekawie.

- Rany zapomniałem o niej, powinniśmy ją włączyć od razu po wejściu.

Oświetliliśmy pomieszczenie. Za nami znajdował się szyb windy, po prawej ściana z oknami, za którymi nic nie było widać. Na wprost znajdowała się potężna brama ze stali, potargana jak kartka papieru.

- Stary patrz na to te drzwi. Ważą chyba z 10 ton. Jaka siła je tak zniszczyła.

- Może w środku coś wybuchło. To by wyjaśniało dlaczego ten bunkier jest opuszczony.

- Dziwne, nie widać śladów wybuchu.

- Drzwi mogła rozwalić fala uderzeniowa z wybuchu.

- O, na lewo jest jakiś panel sterowania.

Przyświeciłem latarką na panel. Znajdowały się na nim Niemieckie napisy, których nie byłem w stanie odczytać. Znajdowały się tam bezpieczniki oraz różne przełączniki.

- Może wcisnę, zobaczymy co się stanie.

- Tylko nie wysadź nas w powietrze!

- Co miało wybuchnąć to już wybuchło

Przekręcam czerwone pokrętło w skrzynce. Zapala się światło, żarówki zaczynają migać. Gdy robi się jasno czar dosłownie prysł. Wszystkie żarówki wybuchły z hukiem. Po dalszej manipulacji przełącznikami włączyło się oświetlenie awaryjne, które nie dawało zbyt dużo światła.

- Wciąż jest zasilanie.

- W końcu to schron przeciwatomowy, robiony z myślą, aby żyć tu kilkadziesiąt lat.

Podążaliśmy w kierunku roztrzaskanych masywnych wrót.

- Straszne co nie? Mam nadzieję że nikogo nie było w trakcie eksplozji.

- Gorzej jak by ktoś przeżył i czekał na nas z tortem.

- Haha no beka by była.

Przeszliśmy przez wrota. Trafiliśmy do długiego korytarza, który słabo oświetlało czerwone światło awaryjne. Ściany były szare i zniszczone. W korytarzu po obu stronach znajdywały się drzwi. Podążaliśmy wzdłuż korytarza, aż natknęliśmy się na pierwsze drzwi.

- Wejdźmy tam, może się czegoś dowiemy o tym miejscu.

Po wejściu ukazał nam się pokój z łóżkami piętrowymi, obok których stały małe drewniane szafki. W pomieszczeniu były szare zniszczone ściany. Lampy awaryjne były uszkodzone więc jedynym światłem były nasze latarki .    Autor: Mateusz V412

- to chyba pokoje mieszkalne

- Tak, to wygląda na pokoje pracowników.

Weszliśmy głębiej.                                    

- Poszukaj czegoś, jakichś informacji o tym miejscu.

W szafie znajdował się płaszcz na którym widniała swastyka.

- Chyba już wiemy, czyj to był schron.

Po chwilowej eksploracji nie znaleźliśmy nic więcej.

- Dobra, nic tu ciekawego chodźmy dalej.

Wyszliśmy z pokoju, następnie przemierzaliśmy dalsze części korytarza. Najbliższe drzwi były pootwierane. Po obu stronach znajdowały się pokoje mieszkalne. Doszliśmy do rozgałęzienia korytarza.

- Rozdzielimy się?

- Wiesz wydaje mi się że to zły pomysł.

- Może masz rację, i wiesz co, zacznij oznaczać drogę powrotną sprejem. Kawałek już chodzimy, jeszcze chwila i się pogubimy.

Jak powiedziałem tak zrobił, namalował krzyżyk na ścianie, oraz strzałkę. Wyruszyliśmy w prawą odnogę korytarza. Przez jakiś czas korytarz był pusty. W końcu natknęliśmy się na drzwi które były zamknięte. Otworzyliśmy je. Po wejściu ukazały nam się jakby łózka szpitalne oraz dziwna aparatura medyczna. Pomieszczenie było dobrze oświetlone czerwonym światłem.

- Wygląda mi to na jakby szpital, wiesz w schronie też ludzie chorują i w ogóle.

- Wiem, nie musisz mi tłumaczyć.

Rozejrzeliśmy się w środku.

- Patrz! To łóżko wygląda jak by było zakrwawione!

- Albo osrane.

- Haha. Pewnie ktoś tu dostał niezłej sraki, może dlatego schron jest opuszczony.

- No ty to powinieneś detektywem zostać.

Po rozejrzeniu się, nie znaleźliśmy nic ciekawego. Wybraliśmy się w dalszą eksplorację korytarza.

Po przejściu następnego odcinka, ujrzeliśmy następne rozgałęzienie. Na samym środku skrzyżowania znajdowała się mapa. Wynikało z niej, że jesteśmy gdzieś w środku kompleksu, który był wielki jak miasto. Znajdowały się na niej opisy pomieszczeń, lecz nic z nich nie rozumieliśmy, ponieważ były opisane w języku Niemieckim.

- Chodźmy teraz w lewo.

Artur zaznaczył drogę powrotną strzałką, a następnie udaliśmy się w kolejną odnogę korytarza. Biegł on w prawo. Gdy skręciliśmy, ujrzeliśmy mocne oszklone drzwi na końcu korytarza.

- To wygląda ciekawie.

Drzwi były zamknięte od zewnątrz.

- Może to jakaś izolatka?

- Może, pewnie chodzi o to, że z czasem ludzie wariują w tego typu miejscach.

Po wejściu ujrzeliśmy, nie tak jak myśleliśmy izolatkę z łóżkami, lecz coś w rodzaju laboratorium. Znajdowały się tam mikroskopy, różne przeszklone szafki, w których znajdowały się niebieskie fiolki, stoliki z przyrządami laboratoryjnymi. Było tu normalne oświetlenie.

- To już wygląda ciekawie, o tam jest chyba szafka z dokumentami.

Podszedłem do szafki, po czym otworzyłem ją. Były tam sterty teczek z dokumentami. Otworzyłem jedną. Były tam zdjęcia dzieci, pod nimi widniały napisy: "Experiment fehlgeschlagen.1" oraz "Testoobjekt neutralisiert.2"

- Nie rozumiem co tu pisze.

- Było się uczyć w szkole.

- To czemu ty nie odczytasz?

- Haha, ja nie jestem kujonem.

- Może to zdjęcia dzieci pracowników.

- Mam nadzieję.

Szukaliśmy więcej informacji, lecz nie znaleźliśmy nic, co mogło by nam przybliżyć historie kompleksu.

- Wróćmy się do ostatniego skrzyżowania, bo nic tu nie ma.

- Dobra masz rację, chodźmy.

Wróciliśmy do skrzyżowania. Podążaliśmy prosto. Na prawo była strzałka namalowana przez Artura. Korytarz wyglądał na bliźniaczy. Wyglądał identyczne do poprzedniego. Dotarliśmy do takich samych drzwi, leczy były one potrzaskane. Na podłodze leżały odłamki potłuczonego szkła. Wszędzie było ciemno, nie działało oświetlenie.

- Tu ewidentnie coś spierdoliło z tego laboratorium!

- Pewnie jakiś zmutowany szczur.

Nad drzwiami widniał napis "Halle für hochgefährliche Gegenstände.3"Weszliśmy przez to co pozostało ze szklanych drzwi. Naszym oczom ukazało się bliźniacze laboratorium, tyle że zniszczone. Wszędzie walały się puste fiolki, sprzęt laboratoryjny, poprzewracane łóżka. Na biurku ujrzałem teczki. Podniosłem jedną na której pisało "Objekt 18 Anomalien erkannt.4". Otworzyłem ją i ujrzałem kilka zdjęć uśmiechniętej dziewczynki. Pod spodem widniały napisy "Transformation in das Wesen übermenschlicher Stärke.5"

- Wiesz żałuję co raz bardziej że nie słuchałem na lekcji Niemieckiego.

Na kolejnej teczce widniał napis "Experimentieren Sie mit der Beteiligung des Objekts 18.6"

- Rozumiem że tu były jakieś eksperymenty. Chyba na tej dziewczynce.

Po otwarciu teczki ujrzałem ta samą dziewczynkę. Miała na głowie jakiś dziwny przyrząd z kablami, coś w rodzaju kasku. Była smutna. Pod zdjęciem widniał napis "Objekt 18 zu gefährlich Entscheidungen bezüglich der liquidation wurden getroffen.7" Na podłodze leżała kolejna teczka. Tym razem nie opisana. Otworzyłem ją i ujrzałem zdjęcie tej samej dziewczynki tyle, że tym razem płaczącej, zdjęcie podpisane "Wir beginnen den vierten Versuch, das Gebäude 18 zu liquidieren.8"

- Wydaje mi się, że robiono tu eksperymenty na tych dzieciach.

- No tak tylko co z nimi robili?

- Chodźmy dalej a się dowiemy.

Tak zrobiliśmy. Cofnęliśmy się do oznaczonego przez Artura skrzyżowania, po czym udaliśmy się do następnego.

- Tu pójdziemy w lewo.

Przeszliśmy kawałek, przy lewej ścianie korytarza znajdowały się potężne drzwi. Były one odrapane, jak by od pazurów?

- Bunkier w bunkrze? O co tu chodzi?

- Chyba coś tu próbowało się dostać. Spójrz na te ślady.

- Może pracownicy powariowali, był bunt czy coś.

Drzwi były uchylone, więc wślizgnąłem się przez szparę miedzy nimi. Po wejściu ujrzałem małe solidne pomieszczenie. Były tam krzesła poukładanie wokół prostokątnego stolika. Nie było żadnego źródła światła.

- Wiesz, może usiądziemy i zrobimy sobie przerwę. Chodzimy tak już od kilku godzin.

- Masz rację zrobiłem się trochę głodny.

Tak uczyniliśmy. Artur Ściągnął ciężki plecak i rzucił go na stolik, z którego podmuch zdmuchnął kurz. Na drewnianym stoliku był wydrapany tekst: "Was haben wir am besten gemacht? Beim vierten Versuch wurde Objekt 18 wütend. Er hat alle Angestellten getötet. Wir sitzen jetzt hier und warten darauf, dass ich uns auch töte. Wenn Sie dies lesen, laufen Sie so schnell wie möglich weg! Es sieht dich! 9"

- Wiesz zaczynam się bać.

- Nawet jak coś tu się działo to dawno temu. Nie ma się czego bać.

Zjedliśmy posiłek, spakowaliśmy się i poszliśmy dalej w głąb korytarza. Dla osłody humoru zaczęliśmy rozmowę.

- Jak tam u Julki?

- Wiesz dobrze, że się tylko kolegujemy.

- Tak tak, na pewno.

- No, a o co ci chodzi?

- Wiesz od dawna marzyłem żeby zostać chrzestnym.

- To sobie jeszcze poczekasz, ona nie jest taka.

- A jednak! Czyli coś jest miedzy wami.

- Wiesz, nie chce mi się o tym rozmawiać.

- Dobra, ale jak coś będzie to mów.

- Stary a wiesz, że ten Łukasz ze szkoły...

Wtedy nagle zamarliśmy. Przed nami w oddali stała ciemna postać, oświetlana przez słabe, czerwone oświetlenie awaryjne. Staliśmy przez chwilę jak wryci. Wpatrzeni w dziwną postać która stała w bezruchu.

- Kurwa, ktoś musiał tu wejść. Mam nadzieję, że nie okradł nam rowerów.

Powiedział szeptem Artur.

- Zgaś światło, może nas nie zauważy

Usłyszeliśmy cichy śmiech małej dziewczynki. Zgasło światło awaryjne. Usłyszeliśmy tupot małych stópek który biegł w nasza stronę. Zapaliliśmy chyba wszystkie światła które mieliśmy. Tupot stawał się coraz głośniejszy. Było to już dudnienie, jak by osoba która biegła ważyła kilka set kilogramów. Kroki były coraz szybsze. Dostrzegliśmy zarys ciemnej wielkiej postaci z długimi rękami.

- KURWA SPIERDALAMY!

- Szybko do tego schronu!

Biegliśmy ile sił. Korytarz bez światła awaryjnego wydawał się dłuższy. Tupanie stało się tak silne, że ziemia drżała a z sufitu spadał kurz i odłamki tynku.

- To tu!

Znaleźliśmy schron, wskoczyliśmy do środka.

- Ja pierdole! Przecież drzwi zamykają się od zewnątrz.

Wyjąłem z plecaka łom i z nadzieją, że istota nie dostanie się do środka zablokowałem drzwi. Nigdy jeszcze serce nie biło mi tak mocno. Dudnienie było coraz bliżej. Coś uderzyło z ogromną siłą w drzwi. Łom wytrzymał. Dudnienie przerodziło się z powrotem w tuptanie małych stópek. Słychać było płacz dziewczynki w oddali. Oraz zanikający wysoki głosik "Taka głodna...". Siedzieliśmy w milczeniu chyba z pół godziny. Ochłonęliśmy.

- Niepotrzebnie tu wchodziliśmy, teraz już wiem o co chodzi.

- Co masz na myśli?

- Jaki bunkier zamyka się od zewnątrz!?

- Kurwa, masz racje, ten bunkier... nie ta konstrukcja została stworzona, aby w razie czego, mogli to coś zamknąć.

- Co my teraz zrobimy.

- Nie mam pojęcia, posiedźmy tu chwilę i się zastanówmy, jesteśmy tu chyba bezpieczni.

Siedzieliśmy następnie w milczeniu przez kilka godzin.

- Ile my tu już siedzimy? Może zaczną nas szukać?

- Wiesz dobrze, że niejednokrotnie nie wracaliśmy do domu kilka dni.

- Przecież nie wytrzymamy tu tygodnia.

- Ej miałeś włączoną kamerę?

- Jejku zapomniałem o niej.

Artur złapał za kamerę przyczepioną do kurtki, zaczął odtwarzać nagranie.

- O, jest!

- Nagrałeś tą mała szmatę?

- Nie była wcale taka mała.

- Nie ważne pokaż!

Na nagraniu widać dziewczynkę, gaśnie światło, zapalamy latarki, uciekamy. Na nagraniu słabo widać, wszystko było rozmazane.

- O zatrzymaj.

- To jest to!

Na obrazie widać było wielkie, czarne bydle z sylwetką człowieka. Miało ze dwa i pół metra wysokości i garbiło się w korytarzu. Jego długie ręce sięgały ziemi.

- Co to jest do chuja!

- Skąd mam wiedzieć, wydaję mi się, że robili na nich eksperymenty, lecz jej siła ich przewyższyła. I,i była z Polski?

- Skoro wszystkich pozabijała, to dlaczego nie ma żadnych ciał?

- Słyszałeś ten szept. "Taka Głodna"? Zjadła wszystkich.

- To był naprawdę zły pomysł żeby tu wchodzić

Spędziliśmy w milczeniu następne kilka godzin.

- Wiesz jestem już bardzo zmęczony.

- Co proponujesz?

- Zróbmy warty, będziemy spać na zmianę.

- Dobra, ja nie jestem tak zmęczony, idź spać, ja popilnuję

Zostawiliśmy włączoną latarkę. Upewniliśmy się że nic tu nie wtargnie. Mieliśmy dość, byliśmy tak wyczerpani. Dodatkowo kończyły nam się zapasy. W końcu zasnąłem. Byłem tak zmęczony, że zasnąłem od razu na twardym betonie. Podczas snu miałem najgorsze koszmary, jakie kiedykolwiek mogłem mieć.

Po przebudzeniu, było ciemno, latarka zgasła? Co to za mlaskanie? W ciemności wymacałem ręką kamerę. Włączyłem ją w trybie nocnym.

Teraz tego żałuję. To gówno przeżuwało właśnie w połowie odgryzioną głowę Artura!

-TY KURWO!

Rzuciłem w to coś ciężkim plecakiem, lecz nawet tego nie poczuło. Ciemna postać powoli przeżuwała mojego przyjaciela. Jedyne co mogłem zrobić to uciekać. Nie zdążyłem nawet wziąć latarki. W ręku trzymałem kamerę, dzięki której widziałem gdzie uciekać. Biegłem ile sił. To coś ponownie zaczęło dudnić, tym razem ze zdwojoną siłą. Dobiegłem do pomieszczenia z windą. Wskoczyłem na drabinkę, wspinałem się najszybciej jak potrafiłem. Robiłem to tak szybko, że wyszedłem na górę szybciej, niż zszedłem na dół. Przecisnąłem się pomiędzy windą a szybem. Spojrzałem w dól. Nie było bestii.


Biegłem w stronę drabinki pod włazem. Wtedy coś potrzaskało windę. Z jej szczątków wypełzła czarna kreatura. Nie oglądając się za siebie, wspinałem się po drabince. Jestem u szczytu. Jeszcze kilka szczebli. Docieram do włazu, wyrzucam kamerę przez uchylony właz. Czuję ogromny ból w kostce, coś ciągnie mnie za nogę z ogromną siłą. Chwytam się za drewniany klocek podpierający właz. Słyszę trzask. właz się zatrzasnął z hukiem. Nie utrzymam się dłużej. Spadam. Już przestało boleć.

Wiadomości: Zaginieni dwaj nastolatkowie wciąż nie odnalezieni. Policja znalazła kamerę chłopców oraz ich rowery, w środku lasu. Nagrania nigdy nie ujawniono. Po przeszukaniu lasu znaleziono rowery, w pobliżu nie było żadnego włazu.

Tłumaczenie:

1. Experiment fehlgeschlagen.-

-Eksperyment zakończony niepowodzeniem 

2. Testoobjekt neutralisiert.-

-Obiekt zneutralizowany

3. Halle für hochgefährliche Gegenstände.-

-Hala dla wysoce niebezpiecznych obiektów

4. Objekt 18 Anomalien erkannt.-

-Wykryto anomalie w obiekcie 18.

5. Transformation in das Wesen übermenschlicher Stärke-

-Przemiana w istotę z nadludzką siłą.

6. Experimentieren Sie mit der Beteiligung des Objekts 18 -

-Eksperyment z udziałem obiektu 18.

7. Objekt 18 zu gefährlich Entscheidungen bezüglich der liquidation wurden getroffen.-

-Podjęto decyzje o likwidacji obiektu 18.

8. Wir beginnen den vierten Versuch, das Gebäude 18 zu liquidieren.-

-Rozpoczynamy czwartą próbę zlikwidowania obiektu 18 .

9 Was haben wir am besten gemacht? Beim vierten Versuch wurde Objekt 18 wütend. Er hat alle Angestellten getötet. Wir sitzen jetzt hier und warten darauf, dass ich uns auch töte. Wenn Sie dies lesen, laufen Sie so schnell wie möglich weg! Es sieht dich!.-

-Co my najlepszego narobiliśmy? Przy czwartej próbie obiekt 18 dostał furii. Zabił wszystkich pracowników. Siedzimy teraz tu, i czekamy aż nas też zabiję. Jeżeli to czytasz, uciekaj jak najszybciej! To was widzi!



Parę słów od autora: Jest to moja pierwsza Creepypasta. Proszę o wyrozumiałość, i z przymrużeniem oka patrzeć na błędy. Oczywiście jeżeli takie są, proszę o napisanie w komentarzu, dzięki temu w przyszłości nie będę ich popełniać :)

Mateusz V412                    




Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje