Historia
ZAGINIONY BRACISZEK I MY W NIEWOLI, część 1
Usłyszałam strzał. To stało się tak szybko. Ktoś krzyknął "Idioci, macie ją złapać!" Nie mam już siły. Nie mam siły, aby dalej uciekać. W myślach przywołuję twarz mojego braciszka. Zabrali go nam kiedy tylko się urodził. Zabrali bo był inny. Był człowiekiem.
- Jak ci na imię żeńska istoto?- ze snu wyrwał mnie głos magistra.
- Aria, proszę pana- odpowiedziałam.
"Uśpili mnie i przywieźli do magistratu" pomyślałam. Jestem istotą. Mieszkam z rodzicami w obozie, w centrum miasta ludzi. My istoty możemy raz na dwa tygodnie wychodzić z obozu. Ludzie straszą nami swoje dzieci "Zachowuj się bo istota przyjdzie", "Słuchaj rodziców bo istota patrzy". Od ludzi różni nas kolor źrenic- mamy fioletowe oraz szpiczaste uszy.
-Co robiłaś na naszym terenie? Termin wychodzenia z obozu jest dopiero za tydzień.
-Chciałam znaleźć brata. Zgubił się- skłamałam. Wcale się nie zgubił. Zabrali go nam.
Wychodzenie z obozu a później ucieczka przed strażnikami były moim planem. Wiedziałam że zabiorą mnie do magistratu. Jeśli wsadzą mnie do celi na całą noc, ucieknę i włamię się do ich komputera, do danych rodzin. Nie będzie to łatwe,ale zrobię wszystko, aby dowiedzieć się u których ludzi jest mój brat. O ile zostawili go przy życiu. Zabrali go nam 4 lata temu. Pewnie wmówili mu, że ludzie są jego prawdziwymi rodzicami. Dopiero teraz mogę przystąpić do poszukiwań. Wcześniej nie mogłam bo stosunki ludzi i istot nie były najlepsze. Kiedyś, aby ukarać istotę ranili w rękę albo w szyję. Czasem trafiali w tętnicę, wtedy karany pływał we własnej krwi i nie miał szans na przeżycie. Teraz jest już lepiej.
- Do celi z nią- magister zawołał strażnika.
Wyprowadzili mnie. Szłam długim korytarzem. Wiem, że dane ludzi są na komputerze u sekretarza. Gdy mnie prowadzili rozglądałam się. Gabinet sekretarza był 5 minut drogi od celi do której mnie wsadzili. Zapamiętałam drogę.
Linki do kolejnych części znajdziecie w profilu: http://straszne-historie.pl/profil/338
Komentarze