Historia
Ostatni bukiet róż część 2
Przez resztę drogi do domu Matthew był pogrążony w swoich myślach. Rozmyślał nie tylko o swoim cholernym roztrzepaniu, które od jakiegoś czasu nie dawało mu normalnie funkcjonować, ale także rozważał czy nie zapisać się na wizytę do lekarza, aby ten przepisał mu jakiejś leki na zaniki pamięciowe. Miał dość tego, że zapomina o ważnych datach dla jego bliskich (lub przedmiotach nawiasem mówiąc), tak jak teraz zapomniało o Walentynkach, które są ważne dla Kennedy. Pluł sobie w brodę, że nie zapisał sobie gdzieś na kartce, co powinien zrobić lub kupić na czternastego lutego, tylko łudził się, że tym razem zapamięta. Zresztą i tak tą kartkę też pewnie by zgubił.
Z całej siły kopnął niczemu winny kamień, który wystrzelił w powietrze, a następnie uderzył o metalowe pręty tworzące bramę do starego cmentarza. Była to jedyna lokacja, która podczas odnowy miasta po drugiej wojnie światowej nie została w pełni odbudowana. W prawdzie tylko groby wybitnych mieszkańców Shadow Grove zostały odnowione, a niektóre nawet przeniesione na nowy cmentarz, aby uczcić ich pamięć, dla Matthew mieszkańcy zrobili to na pokaz. Reszta mogił nadal pozostała w swoim opłakanym stanie i nikt w miasteczku nie zamierzał tego zmienić, nie czując potrzeby, aby marnować budżet na tak błahą sprawę.
Mężczyzna oderwał wzrok od zaśnieżonego chodnika, spojrzał na cmentarz, zmarszczył lekko brwi przyglądając mu się uważnie. W jego głowie powoli tworzył się kolejny głupi pomysł. Ten, mimo że, był dla niego z początku niewinny, bo i tak zmarli nie potrzebują bukietów na swoich grobach- kwiaty zwiędną z powodu mrozu i śniegu, a tak nadal będą mogły przez jakiś krótki moment zachwycać ludzi swoim pięknem- później przyczyni się do czegoś gorszego, bardziej mrocznego i o wiele groźniejszego niż Matthew mógł w tamtej chwili pojąć....
Przez chwile się wahał. Rzucił wzrokiem na dalszą drogę, z powrotem na cmentarz i znów na drogę. W końcu wypuścił powietrze z płuc, tworząc małą chmurkę pary, podrapał się po policzku, na którym pojawił się już kilku dniowy zarost i ruszył ku bramie, wmawiając sobie, że to co zaraz zrobi jest słuszne. Przecież nie zrobi nic złego. A przynajmniej tak się łudził.
Po kilku krokach stanął przed mosiężną bramą, której jedno skrzydło leżało wyłamane parę metrów dalej. Dawne zdobienia nad nią, teraz zwisały niebezpieczne kołysane przez wiatr. Jedynie symbole Alfy i Omegi były w miarę dobrym stanie, choć wydać było rdzę i wszelakiego rodzaje dziur. Korozja zajęła się również resztą ogrodzenia oraz bramy i niczym wygłodniała bestia nadal pochłaniała coraz więcej żelastwa niszcząc tym samym piękno tej konstrukcji. Według Matthew, gdyby mieszkańcy odnowili wszystko jak powinni zrobić, w tym momencie cmentarz stałby się jedną z najpiękniejszych i najciekawszych miejsc w Shadow Grove, ale tak nadal trwa w zrujnowaniu, grzebiąc swój potencjał.
Matthew ostrożnie przekroczył bramę, starając się nie ruszyć kruchej architektury, która w każdej chwili mogła spaść mu na głowę. Nie miał zamiarów być tak szybko pochowany lub okaleczony jakimś kalectwem przez bezmyślny pomysł na bukiet róż za darmo. Jego wzrok przeleciał po zburzonych i poniszczonych mogiłach, co jakiś czas natrafiając na odnowiony grób. Widząc to miał ochotę wybuchnąć śmiechem. Bijąca od tego segregacja ludzkości na lepszą i gorszą, sprawiała, że chciało mu się jednocześnie śmiać, lecz także krzyczeć i odnowić pozostałe groby zmarłych.
━Od kiedy, jestem tak dobroduszny━ zakpił sam z siebie, próbując jednocześnie rozładować napięcie, jakie odczuwał.
Nie wierzył w duchy ani zjawiska paranormalne, ale to miejsce, jego złowroga cisza i ponury nastrój, zniszczone i zarośnięte różnymi chwastami groby, zmniejszona widoczność przez wciąż prószący śnieg, późna pora oraz posępne drzewa w tle dawały wrażenie nawiedzonego cmentarzyska, na którym każdy ruch wróży ci zgubę. To robiło całą przerażającą atmosferę, przez którą Matthew czuł się jak jakiś idiota w horrorze o zabójczych duchach. Prychnął zniesmaczony tą wizją. Nie, on tak łatwo nie dałby się zabić byle jakiej krwiożerczej zjawie, tak samo jak nie wziął by roli idioty. Jego ego by tego nie zniosło.
Młody Holland posunął się dalej w głąb cmentarza, napięty jak struna w gitarze. Każdy powiew wiatru brzmiał teraz jak jakiś szept. Każde łamanie gałęzi sprawiało, iż na jego ciele pojawiły się ciarki, a włosy jeżyły się. W pewnym sensie żałował, że wszedł na teren zmarłych i był w stanie porzucić swój szalenie głupi pomysł, gdyby nie fakt, że zabrnął za daleko, aby mógł się teraz wycofać. Tak przynajmniej było w jego mniemaniu.
Podszedł do pierwszego grobu, gdzie nie zastał bukietu. Mimo tego, pochylił się i już zupełnie odmarzniętymi palcami odkrył epitafium.
━Sam Bryce-Fox━ odczytał pierwszą część epitafium i oczyścił dalszą. - Urodzony 16 maja 1884 roku, zmarł śmiercią nagłą i tragiczną w noc z 20 na 21 marca 1916 roku. Pokój jego duszy. ━ widać było, że osoba chowająca zmarłego postarała się o długi cytat upamiętniający jego pamięć.
Matthew odruchowo i całkiem spontanicznie zerknął na popękaną pokrywę, która wyglądała tak jak w tych wszystkich filmach o zombie. Wstrzymał się od prychnięcia, przypominając sobie o spokoju zmarłego Sama.
Jako że pierwszym grobie nie znalazł bukietu, odrobinę pewniej podszedł do kolejnego, a później następnego grobu odczytując epitafia na nich zawarte. Czytając różne napisy nagrobkowe czy zmyślne i okropnie długie epitafia czuł się delikatnie onieśmielony. Odczytując inskrypcje nagrobkowe miał wrażenie jakby wchodził z butami w życie zmarłych, jakkolwiek głupio to brzmiało. Poznał przeróżne opinie na temat nieżyjących ludzi, których nie znał.
━Beth Kolberg. Urodzona 13 października 1674 roku, zmarła śmiercią samobójczą w 18 listopada 1695 roku. ━Matthew próbował odczytać dalszą część, lecz pęknięcia uniemożliwiały mu to, więc zrezygnował.
Przemierzał dalej cmentarz zapominając o swoich wcześniejszych obawach. Doszedł do wniosku, że pomimo całej ponurej i złowrogiej atmosfery, cmentarz w żadnym stopniu nie jest taki straszny jaki się wydawał na początku. Jak bardzo był w błędzie, bo to co najstraszniejsze pojawia się nagle i znikąd, tak samo jak śmierć.
Niespodziewanie pomiędzy nieskazitelną bielą na horyzoncie pojawiło się coś czerwonego. Matthew spostrzegając odczuł ulgę, że zaraz wróci do ciepłego i tak wymarzonego w tamtym momencie domu, ale także zawód, że jego eksploracja starego cmentarza za niedługo dobiegnie końca. Ruszył przed siebie, nie patrząc pod nogi, mając złudną nadzieje, że teren będzie prosty. Szybko jednak zdał sobie sprawę jaka jest prawda.
Przechodząc obok doszczętnie zniszczonego grobu, którego części leżały nie tylko na ziemi, ale także na innych grobach, zahaczył o jeden z fragmentów. Ból błyskawicznie rozprzestrzenił się po całej stopie, mimo że, była ona chroniona przez dość gruby but.
━Kurwa! - warknął ━Cholerny kamień. ━ dorzucił, lecz i tym razem się przeliczył.
Była to mogiła, którą Matthew postanowił zbadać. Przejechał skrawkiem kurtki o chropowatą strukturę kamienia i zmarszczył brwi. Napisy, które na nim widniały nie wyglądały jak wygrawerowane, lecz jak wydrapane. Jakby ktoś lub coś wyżłobiło czymś ostrym jak na przykład pazury datę urodzenia i śmierci swojej ofiary.
Poczuł jak zimy pot spływa mu po czole jak i po plecach. jego palce zaczęły.
━Alec Eriksson. Urodzony 3 stycznia 1998...━czytał jeszcze mocniej zbliżając do siebie brwi. Większość dat śmierci nie wykraczały poza wybuch wojny, dlatego też nie spodziewał się tak "młodej daty". Lecz to dalsza część była tą gorszą i to ona wzbudziła w nim niepochamowany strach. ━Zmarł 14 lutego 2021 roku... Dosięgnęła cię moja sprawiedliwość, nawet jeśli nie ma mnie na już na tym świecie... Ty będziesz następny...CHARLOTTE.━ wszystko wypełnione czyjąś krwią, która powoli ściekała z kamienia. Czy była świeża? Matthew wolał się nie upewniać.
Zaklął. Nie podobało mu się to. Chciał już zabrać kwiaty, które wcześniej zauważył i wracać do domu, byleby być jak najdalej od tego cmentarza.
Ominął grób Alec'a, oddychając głęboko, próbując opanować drżenie kończyn, choć nie było to łatwe. Cmentarzysko znów powróciło do swojej mrocznej natury. Na domiar złego był bardzo daleko od bramy, więc droga ucieczki będzie trwać o wiele dłużej, a on szybciej stanie się martwy. Przełknął ślinę.
Zatrzymał się przed podobnym grobem jaki miał Alec. Matthew zaniepokojony tym podobieństwem przejechał po kamieniu odsłaniając napis, który również był wyryty, lecz tym razem wyglądało niewinniej niż poprzedni. Epitafium głosiło:
Cнαrloттe Heαтнer Morrιѕ
Urodzoɴα 14 lυтeɢo 1998, zмαrłα 14 lυтeɢo 2016 roĸυ.
Wyвαcz, że cιę zdrαdzιłeм. Mαм ɴαdzιeje, że мι wyвαczyѕz ι ѕpoтĸαмy ѕιę w lepѕzyм śwιecιe. Alec...
Komentarze