Historia
Zakazany pokój
Jak co roku spędzam wakacje u babci. Lubię tutaj przyjeżdżać. Dom babci znajduje się pośrodku niczego. Jest to domek jednorodzinny na skraju lasu, a wokoło nie ma żadnych innych domów. Najbliższy z nich jest 1,5 godziny drogi stąd. Właśnie za to lubię tę okolicę. Za spokój.
Moja babcia nigdy nie zostawia mnie samego, być może jest za bardzo opiekuńcza. Mam też dużo zakazów: nie mogę sam chodzić do lasu, jeść słodyczy po obiedzie i jeszcze wiele takich tego typu rzeczy. Ale jest coś co trapi mnie najbardziej, a mianowicie - „Zakazany pokój”, jak lubi mawiać babcia.
Mieści się on we wschodniej części domu, na poddaszu. Choć wielkie drewniane drzwi nie są zamykane na klucz, opiekunka zawsze wyczuwa kiedy się do nich zbliżam.
Dziś babcia dostała ważny telefon i musiała jechać do miasta, wyjątkowo nie zabierając mnie.
Przed wyjściem ostrzegała bym pod żadnym pozorem nie próbował sprawdzać co jest w pokoju.
Ale ja jak to ja – szesnastoletni chłopak zawsze łamie zakazy, taka nasza natura.
Poczekałem tylko aż babcia zniknie za zakrętem i pognałem na wschodnią stronę.
Ciarki przeszły mi po plecak gdy chwyciłem za klamkę. Wziąłem głęboki wdech i nawet nie wiem kiedy znalazłem się w środku. Pomieszczenie było ogromne, wszędzie stały półki zapełnione książkami. W powietrzu można było wyczuć zapach stęchlizny.
Zaświeciłem żarówkę i podszedłem do regału. Wszystkie książki były grube i stare, niczym nie wyróżniały się od innych, oprócz tytułów. Każda książka zatytułowana była imieniem i nazwiskiem.
Chwyciłem egzemplarz „Martyna Stonka” i otworzyłem go na pierwszej stronie. Miałem szansę przeczytać o komplikacjach podczas porodu i z trudem odratowanym dziecku. Następnie czytałem o siedmioletniej dziewczynce i pierwszej jedynce w szkole. Pomyślałem, że to ciekawe i szybko przerzuciłem kartkę na ostatnią stronę. Nie dowiedziałem się nic innego tylko Tego, że 86 letnia Martyna umiera na raka płuc.
Nie wiedziałem, że moja babcia interesuje się taką literaturą.
Po przeczytaniu następnych książek czułem się bardzo nie pewnie. Bohaterzy zawsze umierali na coś innego: 23 letni Marcin utopił się w rzece, Marzena została zamordowana, a Julia się zatruła. W mojej głowie zaczęły świtać zabawne myśli. Podejrzewałem, że moja babcia jest wiedźmą czy coś w tym stylu. Szybko pożałowałem tego pomysłu.
Znalazłem księgę podpisaną imieniem i nazwiskiem mojego taty, który zmarł trzy lata temu. Wszystko się zgadzało! Opis jego życia, moje dziesiąte urodziny,a nawet sposób w jaki zmarł. Otarłem policzki gdy przeczytałem dokładnie opisaną śmierć. Jego uczucia, ból jaki w tedy czuł…
Przełknąłem gulę w gardle i odłożyłem biografię taty na miejsce.
Nogi się pode mną załamały gdy na biurku dostrzegłem książkę zatytułowaną „Tomasz Maj” – to moja książka! „Cholera to moja książka”, pomyślałem i wziąłem ją do ręki gładząc grzbiet. Czy chce to czytać? Czy chcę wiedzieć ile będę miał dzieci? W jaki sposób umrę? Zacisnąłem powieki i wyszedłem z „Zakazanego pokoju”.
Usiadłem na moim łóżku i zacząłem czytać. Przeżywałem wszystko od nowa, pierwszą miłość, śmierć pupila.
Uśmiechałem się sam do siebie,ale wszystko się zmieniło gdy książka prawie się kończyła, a ja akurat doszedłem do momentu gdy jestem u babci i czytam „moją księgę życia”.
To nie może być prawda! Ja chcę żyć!
Z trudem obracałem następne kartki. Może mi nie uwierzycie ale zacząłem płakać tak strasznie płakać. Na ostatniej stronie było napisane: „szesnastoletni Tomek siedział przy swoim komputerze, pisząc notatkę na bloga. Usłyszał głośny trzask na dole. Pomyślał, że babcia wróciła do domu, że przeprosi za swoje nieposłuszeństwo i znowu będzie tak jak zawsze. Tak się nie stało.
Chłopiec czekał i czekał, ale nic się nie działo. Po dłuższej chwili wrócił do swoje zajęcia.
Pochłonięty pracą nie usłyszał jak drzwi do Jego pokoju się otwierają. Nie mógł też zrozumieć dlaczego tak nagle zrobiło się zimno.
Podłoga zaczęła skrzypieć pod naporem intruza. Przestraszony chłopiec zwrócił głowę w stronę skąd dobiegał hałas.
Ujrzał tam wysoką kobietę, bladą, z delikatnym uśmiechem i oczach przepełnionych bólem, cierpiała, nie lubiła Tego robić choć musiała, wiedziała, że tak trzeba. Na twarzy Tomka malował się strach, czuł, że to w końcu nastąpi – wiedział o tym, ale nie spodziewał się, że tak szybko.
Zamknął oczy, z których uroniła się jedna łza – łza cierpienia.
Przeszedł go dreszcz gdy chłodne dłonie zacisnęły się na Jego szyj. Powoli bladł, a ciało stawało się coraz zimniejsze. Łaknął powietrza, tak bardzo go potrzebował, ale Jego cierpienie powoli się kończyło – umierał.
Gdy jego ciało znieruchomiało, postać pogłaskała go z troską po policzku. Wzięła w swe ramiona i ułożyła na łóżku. Uśmiechnęła się i powiedziała to co zawsze w takiej sytuacji „oni zawsze tak pięknie śpią”. Ucałowała Jego czoło i wyszła ukołysać do snu następne dzieci.”
W tej chwili siedzę i piszę tę notkę by ktoś wiedział o moim prawdziwym losie. Boję się naprawdę się boję. Chciałbym byście wiedzieli, że nie przepisałem całej ostatniej kartki. Nie chcę byście cierpieli tak jak ja gdy dowiedziałem się z czyich rąk mam umrzeć. Muszę kończyć, ktoś jest na dole…
Komentarze