Historia
Fotograf
Jestem fotografem. Choć pracuję w zawodzie od niedawna, już zdążyłem to pokochać. Od początku swojej kariery używam tylko jednego aparatu, do którego mam szczególny sentyment; podarował mi go mój zmarły tata na dobry start w branży.
Pewnego dnia przyszło do mnie starsze małżeństwo, które chciało, by zrobić im wspólne zdjęcie. Po spełnieniu ich życzenia, kazałem im chwilę poczekać, bym mógł wywołać portret.
W ciemni spędziłem kilka minut. Chcąc wrócić z powrotem do klientów, dostrzegłem jednak, że z odbitką jest coś nie tak. Zamiast mężczyzny znajdował się tam bowiem jakiś dziwny stwór. Przerażający mogę dodać.
Na początku pomyślałem, że to niedobór snu, którego w tamtym czasie rzeczywiście mi brakowało. Oddałem własność parze, która nie zwróciła uwago na, co ja i po prostu zapłaciła za nią. To był dla mnie automatyczny sygnał, iż za mało śpię oraz wyobrażam sobie rzeczy, których nie ma.
Dzień mijał, do wieczora nic się nie działo. Kiedy miałem już kończyć pracę, zawitała do mnie ostatnia kobieta. Młoda, piękna z estetycznego punktu widzenia dziewczyna. Poprosiła o fotkę na pamiątkę dla rodziny, którą musi opuścić, gdyż wyjeżdża za granicę. Zrobiłem, co do mnie należało i chciałem do niej wrócić, ale spostrzegłem, że z tą fotografią jest również coś nie tak; okropna bestia siedziała na miejscu niewiasty.
Nagle ostatnie słowa ojca uderzyły we mnie z siłą rozpędzonego pociągu, a uświadomienie nieomal doprowadziło mnie do utraty przytomności:
- Ten aparat jest wyjątkowy; dzięki niemu ujrzysz więcej.
Moja kamera... widzi potwory...
Komentarze