Historia
Późna noc
Poniższe opowiadanie jest tłumaczeniem na język polski opowiadania "Late Night" autorstwa Kerry Hammond. Opowiadanie należy do serii SAR Stories, znanej w Polsce jako "Autentyczne przeżycia amerykańskiego ratownika górskiego".
Ostatnio nie sypiam zbyt dobrze. Mam sporo na głowie, a ponadto i tak zawsze cierpiałem na bezsenność. Ostatnie dni były szczególnie złe pod tym względem, gdyż miewałem ledwie po dwie, trzy, cztery godziny snu dziennie i to tylko jeśli miałem szczęście. Ostatniej nocy był piątek, więc planowałem siedzieć do późna, pracując nad moim własnym projektem literackim, aczkolwiek nie zamierzałem zarywać całej nocki. Straciłem jednak poczucie czasu i zrobiłem sobie przerwę o trzeciej nad ranem by wstać, rozciągnąć się, zjeść i skorzystać z toalety. W drodze do kuchni, minąłem swój salon. Podobnie jak wielu ludzi, zostawiam swój telewizor włączony cały czas na niskiej głośności ponieważ lubię gdy w tle coś szumi. Cisza potrafi być tak samo nieznośna jak kakofonia dźwięków.
Mieszkam w bardzo małym mieście. Po zakończeniu nadawania programu, nasza lokalna stacja telewizyjna tradycyjnie nadaje obraz powiewającej amerykańskiej flagi w towarzystwie hymnu państwowego zwieńczonego życzeniem widzom dobrej nocy. Po tym, nadawana jest typowa kolorowa plansza testowa, aż do 6 rano, gdy rozpoczyna się poranny program. Gdy przechodziłem, hymn właśnie się kończył. Zrobiłem sobie kanapkę i w drodze z powrotem do swojej sypialni, zatrzymałem się, by zmienić kanał na inny. Spostrzegłem jednak, że stacja telewizyjna nie nadawała, jak zazwyczaj, planszy testowej. Usiadłem więc, by zobaczyć co się dzieje.
W tej okolicy, służba leśna nadaje w telewizji komunikaty alarmowe gdy ktoś zaginie, bądź gdy w okolicznym parku pojawi się problem. Ponieważ nasze miasto właściwie otoczone jest z trzech stron przez bardzo gęste lasy, wszystko co stanie się w parku ma na nas niemal natychmiastowy wpływ; tego typu wiadomości nie są więc niczym nietypowym. Zastanawiałem się, czy może pojawił się jakiś problem na jednym z okolicznych pól kempingowych, postanowiłem więc poczekać i zobaczyć co dokładnie się stało, nim wrócę do pracy. Jeśli to poważny problem, to i tak dostanę wezwanie. Równie dobrze mogłem je uprzedzić.
Zjadłem swoją kanapkę i wyciszyłem telewizor, by nie musieć słuchać dźwięku, który zwiastował, iż zaraz nadany zostanie ważny komunikat. Ktokolwiek był odpowiedzialny za nadawanie nie używał przygotowanych zawczasu wiadomości, więc standardowy alert nadal był wyświetlany na ekranie. Uznałem, iż to dziwne, że nadają go o tej porze; jeśli coś poważnego wydarzyłoby się w tak późnych godzinach, uruchomiono by syreny alarmowe, a policja chodziłaby od drzwi do drzwi by ostrzec mieszkańców. W tak małym mieście nie jest to wcale niewykonalne. Jeśli pamięć mnie nie myli, zdarzyło się to wcześniej tylko dwa razy: raz, gdy tornado uderzyło tuż pod granicami miasta, i drugi raz, gdy pożar lasu przedostał się do naszego stanu i zbliżał się do naszej miejscowości szybciej niż przewidywano. Ale nigdy w życiu nie widziałem komunikatu alarmowego po godzinie dziesiątej wieczorem, więc dziwnie było patrzeć na niego teraz, bez akompaniamentu syren.
Obraz zamigotał na chwilę, co zazwyczaj oznacza, iż zaraz nadana zostanie treść wiadomości, więc wyłączyłem wyciszenie w telewizorze. Usłyszałem końcówkę dźwięku zapowiadającego nadanie komunikatu, tuż przed tym gdy zmienił się w przerywany klakson, czy jak tam nazywa się taki rodzaj sygnału. Wiadomość pojawiła się dosłownie na krótką chwilę, zbyt krótką bym mógł przeczytać, co było w niej napisane, a oczywiście nie można przewinąć do tyłu telewizji nadawanej na żywo. Tymczasem, druga wiadomość pojawiła się na ekranie.
Prosimy o uwgae
Zaśmiałem się i sięgnąłem do kieszeni po telefon by zrobić zdjęcie. Znam ludzi, którzy zarządzają systemem nadawania wiadomości alarmowych i wiem, że za każdym razem gdy jakaś literówka pojawi się w komunikacie, dostają ochrzan od przełożonych. Ale nim zdołałem uwiecznić wiadomość, ta zniknęła i została zastąpiona przez kolejną, nadawaną w czasie rzeczywistym. Ktokolwiek pisał tę wiadomość, robił to w sposób szybki i niedokładny. Mniej więcej w tym właśnie momencie zacząłem się niepokoić.
Porsimy o nie infrmowanie słuzb lub czloknów rodzin, wiemy już o cłej stuacji.
Wiadomość zniknęła, a po niej nastąpiła krótka pauza. Wysłałem SMSa do kumpla, który podobnie jak ja, często zarywa nocki, i napisałem mu by włączył telewizor. Nowy komunikat, również pisany w czasie rzeczywistym, pojawił się na ekranie.
Proszę upewnić się, że wszystkie dzieci są obecne przed złożeniem zgłoszenia. Fałszywe zgłoszenia podlegają
Wiadomość nagle się urwała. Mój kolega nie odpisał. Zacząłem przeglądać newsy na telefonie, szukając jakichś informacji o nowej przełomowej historii, lecz nic nie znalazłem. pogoda była ładna, nie było żadnych pożarów.
mogą się ruszać?
Mój telefon zawibrował, na wyświetlaczu pojawiła się nowa wiadomość. Mój kolega również oglądał telewizję i był podobnie zakłopotany. Zadzwoniłem do niego nadal wpatrując się w telewizor.
wezwijcie policję
“Widzisz to?” zapytał mój kolega “Co oni do cholery robią?”
“No i w sumie kto to właściwie nadaje?” dodałem.
“To nie ćwiczenia, nic o tym nie mówili. Czy to jakiś test?”
W ciszy wpatrywaliśmy się w ekrany swoich odbiorników gdy pojawiła się kolejna wiadomość.
pozwólcie im biec, jeśli nie mogą wrócić do środka i zadzwońcie na 911. nie pozwólcie dzieciom zobaczyć siebie nie wiemy co się może stać
“No nie, to musi być jakiś żart. Mówię ci, ktoś wyleci za to z roboty!” nie miałem pewności, czy mój przyjaciel powiedział to by rozbawić mnie czy siebie samego.
utknęli na linii drzew i biegną w miejscu lub zmieniają się w coś innego proszę nie bójcie się to nie są wasze dzieci wasze dzieci śpią
Obydwoje zamilknęliśmy.
proszę unikajcie chodzenia pomiędzy piętrami swoich domów zostańcie tam gdzie jesteście waszych dzieci nie ma na zewnątrz są na górze w swoich łóżkach
“Co robimy?” zapytał mój kumpel.
“Nie wchodzimy na schody” powiedziałem na co z jakiegoś powodu obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem i nie przestaliśmy się śmiać, dopóki na ekranie nie pojawiła się kolejna wiadomość.
zostańcie tam gdzie jesteście wasze dzieci śpią nie ruszajcie się po prostu zostańcie tam gdzie jesteście
proszę przestańcie wołać
nie patrzcie na zewnątrz to nie one
stosujcie się do instrukcji na ekranie
nie wiemy czym oni są
przestańcie wołać
broń na nich nie działa nie mogą opuścić drzew
zostańcie tam gdzie jesteście
to nie wasze dzieci
Nagle transmisja się skończyła, a na ekran powróciła plansza kontrolna. Kumpel i ja odczekaliśmy jeszcze chwilę, po czym rozłączyliśmy się. Przełączyłem swój telewizor na inny kanał i wstałem by wyjrzeć przez okno. Moja ziemia rozciągała się na kilka akrów silnie zalesionego terenu; swój wzrok zwróciłem w kierunku podwórza, gdzie najlepiej widać było linię drzew.
Na skraju lasu ujrzałem coś, co wziąłem za małego chłopca. Biegł on w miejscu w bardzo powolny, niemal robotyczny sposób. Z odległości nie mogłem rozpoznać żadnych szczegółów, ale wydawał się on być znajomy. Kontynuował on swój bieg w miejscu, jego nogi poruszały się w przesadnych łukach, a ramiona młóciły powietrze się po bokach. Na chwilę spuściłem wzrok by odkluczyć drzwi, a gdy spojrzałem ponownie w górę, zniknął. Tak jakby nigdy go tam nie było. Zamknąłem drzwi, zakluczyłem je i poszedłem do sypialni. Upewniłem się również, że wszystkie żaluzje są zasłonięte i nie robiłem już nic więcej tej nocy.
Pomimo że nie musiałem iść do pracy przez kolejne dwa dni, następnego ranka napisałem do kumpla by sprawdzić, czy dowiedział się czegoś nowego. Powiedział mi, że poza nami, tylko kilka osób widziało nocną transmisję, i że ludzie za nią odpowiedzialni są w dupie. Pomimo że ta sytuacja, czymkolwiek była, wydarzyła się naprawdę, nikt nie chciał puścić pary z ust.
Mój kolega dodał jednak, że nasz park miał tego ranka nadzwyczajne spotkanie. Nakazano wszystkim by zwracali uwagę na wszelkie “niecodzienne zjawiska”. Nie doprecyzowali, o jakie zjawiska chodzi. Wątpię by udało mi się dowiedzieć czegoś więcej, ale na wszelki wypadek będę teraz co noc zasłaniał żaluzje.
Komentarze