Historia

'Uważaj na przejściu dla pieszych'

lunaaa 17 11 lat temu 8 543 odsłon Czas czytania: ~4 minuty

Wiatr delikatnie wprawiał cienkie gałęzie w ruch. Bujały się one rytmicznie muskając okna szarych mieszkań. Niebo było pochmurne, sprawiało, że człowiek automatycznie stawał się ospały i marzył tylko o miękkim kocu i ciepłej herbacie przy komputerze. Dzień nie różnił się niczym od innych. Było dość chłodno, a ponurzy ludzi szybko przemierzali uliczki wśród szarych blokowisk. Było niezwykle cicho, każdy upajał się tą ciszą wsłuchując się w kroki przechodniów.

Wyjątkiem nie był pewien młody mężczyzna, który siedział w fotelu okryty kocem. Cicho obserwował świat zza okna nasłuchując każdego pojedynczego dźwięku. Nie miał ochoty podnosić się z ciepłego miejsca lekko przymykając oczy czując błogość.

Jednak nie było mu dane tkwienie w błogostanie, gdyż rozległ się dzwonek do drzwi. Lokator gwałtownie uniósł głowę i mruknął niezadowolony. Po chwili jednak okrył się nagrzanym kocem i powoli szurając ciepłymi skarpetami zmierzał w stronę drzwi. Usłyszał ciche puknięcie. Uchylił lekko drzwi powodując, że skrzypnęły łagodnie. W drzwiach ujrzał piękną dziewczynę. Miała lekko rozchylone, jednak sine usta, bladą cerę, a czarne włosy opadały na ramiona muskając łopatki. Spojrzał w zamglone, jednak roziskrzone wciąż czekoladowe oczy. Ubiór dziewczyny nie wydawał się niepokojący. Miała na sobie zwykłe spodnie wsunięte do wysokich butów na lekkim obcasie, skórzaną kurtkę spod której wystawała długa bluzka. Popatrzył na przybyszkę rozkojarzony, jednak nie umknęło mu, że jej zaszłe mgłą oczy wydawały się bynajmniej dziwne. Po chwili jednak otrząsnął się zauroczony dziewczyną. Teraz bez problemu ją rozpoznał.

- Boże, Amanda! Nie spodziewałem się Ciebie, zawsze dzwonisz kiedy masz złożyć mi wizytę. – stwierdził po chwili zapraszając dziewczynę gestem ręki do środka. Przechodząc koło niego uśmiechnęła się tajemniczo. Kiedy musnęła palcami koca, nawet przez okrycie poczuł zimno.

John znał tę dziewczynę od lat. Była jego niezastąpioną przyjaciółką z czasów dzieciństwa. Zawsze skora do pomocy stawała w obronie słabszych. Właśnie to urzekło go w Amandzie. Jej nieopisana dobroć. Chociaż sam wiedział, że miała wiele problemów, to zawsze służyła pomocą jaką tylko mogła zaoferować. Sama wiele razy broniła go przed silniejszymi, nieraz kosztem siniaków, czy zakrwawionych ran.

Zauważył, że dziewczyna stoi nieruchomo i przygląda się uważnie pomieszczeniu. Zdziwiło to mężczyznę, gdyż ta wiele razy pojawiała się w jego mieszkaniu, można by powiedzieć, że znała je na pamięć. Okręcała się między meblami dotykając ich delikatnie, jakby chciała spamiętać każdy szczegół małej posiadłości. Uśmiechnął się pod nosem widząc jaką przyjemność sprawia jej przyglądanie się każdej rzeczy z nim związanej.

- Jest Ci zimno? Napijesz się czegoś? – zadawał pytania zatroskany. Dziewczyna nie wyglądała najlepiej. Przemknęło mu przez myśl, że może jest ciężko chora i przyszła mu powiedzieć, jednak od razu odgonił od siebie tę myśl patrząc jak łagodnie się uśmiecha siadając na kanapie.

Pokręciła przecząco głową i wskazała na miejsce obok siebie. Zrozumiał do razu i szybko dosiadł się do dziewczyny.

- Nie będę się rozgaszczać. Nie mam wiele czasu. – powiedziała patrząc mu niepokojąco głęboko w oczy. Miał wrażenie, że jego umysł jest przy niej jak otwarta książka. Nigdy nie czuł się bardziej skrępowany. – Właściwie, to miałam załatwić tylko jedną rzecz. Nie martw się, zaraz wyjdę i będziesz mógł znów rozkoszować się spokojem. – uśmiechnęła się blado, jednak w tym uśmiechu było tyle ciepła do przekazania, że John sam miał wrażenie, że się rozpływa.

Odrzuciła czarne włosy do tyłu i spoglądała na niego chłonąc każdy szczegół jego twarzy, sylwetki. Czuł się niepewnie jednak wiedział, że jego przyjaciółka jest godna zaufania i nie palnie zaraz jakiejś głupoty. Atmosfera między nimi była napięta, tak samo jak mięśnie. Widać było jak naprężają się rozluźniają z każdym oddechem.

- John… Muszę Ci coś powiedzieć. – spojrzała na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy koncentrując się na jego twarzy. Przełknął nerwowo ślinę, jednak nie spuścił wzroku i lustrował niewyraźne oczy dziewczyny. Nie były normalne. Miał wrażenie, że na niego patrzy wytężając wzrok, ale go nie widzi. Bał się, że oślepła czy stało się inne nieszczęście. – Nie tak wyobrażałam sobie tą sytuację. – kontynuowała wciąż przyglądając się jego oczom. – Wiele razy o tym rozmyślałam, ale nigdy nie miałam odwagi by to powiedzieć. – na chwilę spuściła wzrok i zaczerpnęła głośno powietrza. – John… Ja Cię kocham. Ale nie jako przyjaciela. Jako kogoś bliższego. Czułam to odkąd skończyłam 14 lat. Nigdy nie odważyłam się Ci tego powiedzieć. Teraz mam ku temu okazję i cieszę się, pomimo tego, że nie spodziewałam się, że przyjdzie mi to w tak… dziwnych okolicznościach. – wytłumaczyła. John starał się skoncentrować, ale ślepe szczęście ogarniało go całego. Okazało się, że jego wymarzona dziewczyna odwzajemniała jego uczucia! Powinien coś mówić, ale ona wydawała się tak smutna i odległa. Przygarnął ją do siebie. Wtuliła się w niego pozwalając sobie rozpływać się w jego ramionach. Po jej bladym policzku spłynęła pojedyncza łza.

- Ja… Amanda, ja… - zaczął się jąkać. Uśmiechnęła się do niego promiennie przymykając oczy gdy łzy znów polały się po jej twarzy. Otworzyła je i przyłożyła mu lodowaty palec do ust.

- Ćśśś… Z taką odpowiedzią odejdę w spokoju. – mruknęła, znów obdarzając go uśmiechem, który jednak wyrażał czystą bezradność.

Wstała z kanapy i delikatnie otrzepała spodnie. Gdy już otwierała drzwi odwróciła się do niego na chwilę i powiedziała.

- Uważaj na przejściu na pieszych. – uśmiechnęła się widząc jego zdziwienie.

- Możemy umówić się na randkę? Jutro? – spytał uśmiechając się.

- Po prostu uważaj. – zignorowała jego pytanie, jednak w jej oczach zagościł smutek.

Wyszła z mieszkania, a do jego mieszkania wpadła nienaturalnie blada matka. Przestraszył się i zaniepokoił, bo nie zwróciła uwagi na wychodzącą z domu dziewczynę.

- John… Tak mi przykro… - zalała się łzami wciąż stojąc na klatce. – Amanda… Potrącił ją pijany kierowca… Nic się nie dało zrobić… Boże jedyny, tak mi przykro… - jąkała się, a jej syn momentalnie zbladł i upadł ciężko na kanapę chowając twarz w dłoniach.

-----------

Przepraszam, że tak długie wyszło, ale nie chciałam tego rozdzielać. Mam nadzieję, że się podobało. Jeśli macie jakieś uwagi - śmiało, piszcie. Jestem świeża jeśli chodzi o pisanie (nic dziwnego jeśli ma się dopiero kilkanaście lat), więc wolę od razu zapoznać się z krytyką i zmotywować się do lepszego pisania niż spocząć na laurach.

Pozdrawiam!

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Fajne
Odpowiedz
Super!!! Bardzo fajne opowiadanie!!! :3
Odpowiedz
O mój boże czyli John wyszedł z friendzone'a . Szkoda że to opowiadanie .
Odpowiedz
... znaczy i dla mnie jest szansa...;p
Odpowiedz
Opowiadanie bardzo dobre, ale sprawdź w słowniku co znaczy bynajmniej! Strasznie wkurzający ten błąd.
Odpowiedz
Świetnie się czyta, dla mnie nawet mogło by być dłuższe. Masz talent więc go rozwijaj :) Fakt, że można było przewidzieć końcówkę ale być może to dlatego, że nikt nie oczekiwał happy endu a ponadto tytuł już trochę zdradzał... Niemniej jednak historia bardzo ciekawa i wciągająca. Także ode mnie dla tak młodej osoby BRAWO!
Odpowiedz
fajne bylo :D
Odpowiedz
Fajne, ale łatwo się domyślić.
Odpowiedz
Bardzo fajna, bardzo ciekawa. :)
Odpowiedz
Zajebiste
Odpowiedz
bardzo fajnie się czytało i wcale nie taka oczywista....
Odpowiedz
od razu wiedziałam ze tak sie skonczy ale i tak fajne:D
Odpowiedz
Było parę błędów, ale w sumie całkiem niezła historia.
Odpowiedz
GENIALNE, zdecydowanie jedna z lepszych historii w tym roku i na pewno trafiłaby do moich "top historii" od początku strony :) gratulacje i oby inne też trzymały taki poziom
Odpowiedz
PS. Wcale to nie jest długie - dobra historia musi mieć trochę treści :)
Odpowiedz
Świetne...po prostu świetne. Wątki paranormalny i romantyczny, połączone w bardzo dobry sposób. Daję 6/6...aż mi łezka spłynęła czytając to dzieło. Kontynuuj pisanie i ZA NIC nie przestawaj ! Co do błędów, to owszem są, ale minimalne i wobec treści całkowicie niezauważalne, jeśli się ich nie szuka.
Odpowiedz
Ładne i refleksyjne, nawet jak na pierwsze prace. Zaprzyjaźnij się trochę z przecinkami, poza tym rany są krwawiące a nie zakrwawione :) Ode mnie duży plus, perełka.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje