Historia

Frombork 1945

Użytkownik usunięty 1 11 lat temu 1 138 odsłon Czas czytania: ~4 minuty

Był mroźny, styczniowy dzień 1945 roku, gdy armia generała Iwana Czernichowskiego rozpoczęła operację zajęcia Prus.

Brutalny kopniak pod żebra wyrwał ze snu Młodszego Sierżanta Pawłowa. Pawłow zerwał się i stanął na baczność. Wiedział, że gdyby nie wstał lub powiedział choć słowo sprzeciwu, zawisłby na jednym z przydrożnych drzew, jako przestroga dla żołnierzy, którzy chcą kwestionować rozkazy wyższych stopniem. Przygotuj się Pawłow, dziś rusza ofensywa, powiedział Kapitan po czym odszedł dzielić się rozkazami z resztą oddziału.

Pawłow podniósł leżący nieopodal karabin i przewiesił go przez ramię. Po krótkiej walce z rozporkiem, żołnierz oddał cały wypity alkohol ziemi, po czym, mrucząc pod nosem przekleństwa , udał się do miejsca zbiórki oddziału.

Towarzysze ! Dziś w nocy dostaliśmy rozkazy z Moskwy. Powiedział kapitan. Mamy zająć Prusy. Wśród żołnierzy przebiegł odgłos podekscytowania. Żołnierze byli znudzeni wielomiesięcznym oczekiwaniem i rozkaz walki, nawet najgorszej, był dla nich ciekawą odmianą. Niemcy są okopani i zdeterminowani, kontynuował Kapitan, nie poddadzą się łatwo. Nasz oddział dostał chwalebne zadanie osłaniana 2 Dywizji Pancernej, która ma przebić się do Fromborka. Jest to ciężkie zadanie, lecz takie wyborowe wojsko, jak wy, poradzi sobie z nim bez problemów. Za Stalina, towarzysze, za Stalina, do broni ! Żołnierze połechtani nazwaniem ich wyborowymi, rozbiegli się w radosnej euforii i zajęli miejsca na czołgach.

Nikt tego nie widział, lecz kapitan się lekko uśmiechał. Wiedział, że czeka ich śmierć. Byli tylko mięsem armatnim. Wyborowi żołnierze, prychnął kapitan. Też mi coś. Zwykli idioci, którym dano broń. Kapitan udał się do sztabu, ciesząc się, że ma stopień, dzięki któremu może siedzieć z dala od centrum walk, z dala od śmierci. Nie wiedział tylko, że ta śmierć, od której tak próbuje uciec, odnajdzie go szybciej, niż się spodziewa, na zabłąkanym pocisku, który uderzy za kilka godzin w sztab.

Ofensywa, która początkowo miała trwać tylko tydzień, przeciągała się już 2 miesiąc, wykrwawiając obie strony. Oddział Pawłowa, który po wielu dniach walk był tylko cieniem dawnego oddziału, w końcu przedarł się pod Frombork. Czołgi zatrzymały się na wzgórzu, z którego rozciągał się widok na miasto.

Frombork. Nieduże miasto, położone nad Zalewem Wiślanym, które prawie w całości składało się z portu i z kamienic zbudowanych ze starych cegieł. Nad miastem góruje średniowieczna warownia.

Gdyby Pawłow przeszedł jakiekolwiek szkolenie wojskowe, zdziwiłby się, że miasto wygląda na nienaruszone, mimo 2 miesięcy intensywnych bombardowań. Lecz Pawłow nie miał żadnego przeszkolenia, a jego myśli w tej chwili całkowicie zajęła wychodząca z krzaków osoba- zwiadowca.

Niemcy wycofali główne siły z miasta, wysapał zwiadowca. Został tylko niewielki oddział w warowni. Jest ich około 50, lecz tylko połowa to żołnierze, reszta to jacyś naukowcy. To wszystko czego udało mi się dowiedzieć.

Dobrze, powiedział Młodszy Sierżant. Otoczymy ich na wzgórzu i wyrżniemy wszystkich, jeżeli się nie poddadzą.

W oddali zagrzmiało. Świetnie, pomyślał sarkastycznie żołnierz (to znaczy pomyślał by tak, gdyby znał takie słowo), Idzie burza.

Oddział wjechał do miasta nie napotykając żadnego oporu . Czołgi zajęły pozycje pod wzgórzem, gotowe do strzału, a żołnierze poszli wysadzić główną bramę i zająć warownię. Do głównej bramy prowadziła całkowicie odsłonięta droga. Żołnierze przemykając chyłkiem biegli do bramy, gdyby ktoś teraz zaczął strzelać, zabiłby ich wszystkich, lecz nikt nie zaczął strzelać. Przed warownią panowała cisza, przerywana tylko grzmotami zbliżającej się burzy.

Żołnierze podłożyli ładunki wybuchowe i w widowiskowej eksplozji zniszczyli bramę.

Po opadnięciu pyłu z eksplozji, oczom żołnierzy ukazał się dziedziniec warowni, którego większość zajmowała stara, gotycka katedra.

Gdy żołnierze wbiegali na dziedziniec, niebo nad katedrą przeszyła błyskawica oświetlając katedrę upiornym blaskiem.

W tym momencie, część umysłu Pawłowa, która jest odpowiedzialna za przetrwanie, nakazała mu ucieczkę. Nieopisany, pierwotny strach opanował ciało żołnierza.

Burza nad miastem rozpętała się na całego.

Oddział, który pozostawił Sierżanta z tyłu, zaczął szturmować katedrę. W momencie, w którym otworzyli drzwi, rażące, fioletowe światło wypełniło katedrę. Żołnierze upadli bez życia na ziemię, która zwilżona była pierwszymi kroplami deszczu.

Ten widok wyrwał Pawłowa z bezruchu. Żołnierz, chcąc pomścić swój oddział, ścisnął mocniej pepesze i krzycząc wbiegł do katedry.

To, co zobaczył, sprawiło, że upuścił karabin i sparaliżowany osunął się na posadzkę.

Katedrę wypełniało dziwne, fioletowe światło. Wszystkie krzyże były odwrócone, a ściany zamalowane były pentagramami i słowami po łacinie. Wszystko to było napisane krwią. Skąd Pawłow to wiedział? Wszystkie malowidła skierowane były do środka katedry. Do środka, który wypełniała sterta zmasakrowanych ciał. Lecz nie to przeraziło Sierżanta. Przeraziło go to, co unosiło się nad zwłokami.

Była to 7-metrowa postać odziana w szatę, która wyglądała jakby była zrobiona z nieprzeniknionej czerni. To od tej postaci wydobywało się to upiorne, fioletowe światło. Wokół postaci, półkolem, zgromadzeni byli niemieccy żołnierze i naukowcy. Sądząc po mundurach, wszyscy byli wysocy stopniem. Niemcy wyglądali na podekscytowanych.

Udało się, udało! Krzyczał jeden z nich. Oto jest, z samej otchłani piekła przybywa mściciel, zsyłający plagi, niszczący całe cywilizacje, Upadły Anioł! Upadły Anioł Śmierci ! Przybywa wezwany, by zniszczyć naszych wrogów, by zmieść ich armie w pył, by zrównać ich miasta z ziemią! Przybywa, by nam służyć !

SŁUŻYĆ WAM ?! Powiedziała postać głosem, który brzmiał jak uderzenia płyt grobowych. ŚMIERTELNI GŁUPCY. NIE SŁUŻĘ NIKOMU.

JUŻ OD DŁUŻSZEGO CZASU PRZYGLĄDAM SIĘ WAM, JAK PRÓBUJECIE POCZUĆ NAMIASTKĘ PIEKŁA, ROZPĘTUJĄC WOJNY, TU, NA ZIEMI. DZIĘKI WAM, WASZYM RYTUAŁOM I OFIAROM, MOGĘ DOPEŁNIĆ WASZEGO DZIEŁA . SPRAWIĆ, BY NA ZIEMI NASTAŁO PIEKŁO.

TERAZ ZABIORĘ WAS ZE SOBĄ. BĘDZIECIE MI SŁUŻYĆ. MAMY WIELKIE ŻNIWA DO ZEBRANIA.

Niemcy próbowali uciekać, lecz nagle rozbłysło to sam światło, które odebrało życie oddziałowi Pawłowa. Wszyscy upadli, lecz ich ciała nie zostały w bezruchu. Ich ciała zaczęły się naprężać, kości zaczęły się łamać, kończyny wyginać, aż Niemcy stali się potworami o zgniłych, powykręcanych ciałach, podobnych do średniowiecznych wizerunków Śmierci.

Teraz Upadły Anioł zwrócił się w stronę Pawłowa.

CIEBIE DZIŚ OSZCZĘDZĘ, BORYSIE IGORZE PAWŁOWIE. LECZ PAMIĘTAJ, SPOTKAMY SIĘ JESZCZE.

A NA DRZEWACH ZAMIAST LIŚCI BĘDĄ WISIEĆ KOMUNIŚCI, powiedziała śmierć po łacinie, po czym odeszła wraz ze swoimi pomocnikami. Dziś czekało ją obfite żniwo.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać
Dokonaj zmian: Edytuj

Komentarze

NUUDYY
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Czas czytania: ~2 minuty Wyświetlenia: 7 244

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje