Historia

Gdy wsiadałem do windy, wysiadający mężczyzna szepnął mi coś dziwnego

Magog 0 1 rok temu 2 718 odsłon Czas czytania: ~10 minut

Gdy wsiadałem do windy, wysiadający mężczyzna szepnął mi coś dziwnego.

– Nie wysiadaj, dopóki nie dojedziesz na dziewiąte piętro.

– Ale moja rozmowa kwalifikacyjna jest na piątym – zaoponowałem.

– Powtórzę to tylko raz. Nie wysiadaj, dopóki nie dojedziesz na dziewiąte piętro. Żadne inne piętro nie jest bezpieczne.

Może to zabrzmi głupio, ale powiedział to w taki sposób, że wiedziałem, że mówił poważnie. Do tego wyglądał na zdenerwowanego, jak gdyby musiał walczyć ze sobą, żeby mi to w ogóle powiedzieć.

Drzwi zamknęły się. Kto, kurwa, mówi coś takiego? Gdy chciałem nacisnąć przycisk piątego piętra, ogarnął mnie niepokój. To głupie. Otrząsnąłem się i nacisnąłem przycisk. Tamtemu gościowi pewnie odbiło.

Winda ruszyła. Rozejrzałem się – w rogu wisiał telewizor wyświetlający prognozę pogody, na tylnej ścianie było lustro, a z głośników leciała spokojna muzyka w stylu lounge. Dość typowa winda.

– Witamy na piątym piętrze – odezwał się głos z głośników.

Dziwne. Nie jestem pewien, czy kiedykolwiek jechałem windą, która witałaby na każdym piętrze, na które wjeżdża. Gdybym pracował w tym budynku, pewnie szybko by mi się to znudziło.

DING!

Drzwi otworzyły się na piątym piętrze. Zobaczyłem niewielką recepcję i siedzącą za ladą kobietę. Kiedy mnie zobaczyła, wstała.

– Pan Dawid! Przyszedł pan wcześnie!

Od razu pomyślałem o ostrzeżeniu tamtego faceta.

– Za kilka chwil będziemy gotowi na rozmowę kwalifikacyjną. W międzyczasie prosimy o zajęcie miejsca.

– Dziękuję – odpowiedziałem. – Jeśli jestem za wcześnie, to może wrócę za kilka minut?

– Nonsens! Zobaczymy, czy uda nam się zacząć odrobinę wcześniej. On jest bardzo podekscytowany spotkaniem z panem.

Drzwi windy zaczęły się zamykać. Wsadziłem między nie rękę, a te zatrzymały się i ponownie otworzyły. Nie byłem pewien, co robić, chociaż wszystko wydawało się w porządku. Co prawda recepcjonistka była nieco nadgorliwa, ale poza tym...

Spojrzałem za recepcję, w stronę biura. Wszystko wyglądało normalnie – kwadratowe kabiny, ludzie przy komputerach, kuchnia. Nic nadzwyczajnego. Nic nadzwyczajnego, za wyjątkiem portretu na drugim końcu biura. Był bardzo duży i niewyraźny. Nie potrafiłem zrozumieć, co przedstawia, ale widziałem grupę pracowników wpatrujących się w niego z wielką czcią.

– Twoja żona ma na imię Marlena, prawda?

Zamarłem. Nie przypominałem sobie, żeby w formularzu pytano o imię mojej żony.

– Myślicie o dzieciach, prawda? Jeśli to będzie chłopiec, chciałby pan dać mu na imię Stanisław?

Co. Do. Kurwy. Miała rację. Miała kurwa rację, ale był jeden problem – rozmawiałem o tym tylko z moją żoną. Zanim zdążyłem odpowiedzieć, pracownicy biurowi otaczający duży portret zaczęli głośno śpiewać Sto lat. Ktoś przyniósł tort urodzinowy i położył pod portretem. Portretem, który przedstawiał moje zdjęcie ze szkoły średniej. Bardzo duże, rozpikselowane zdjęcie.

Cofnąłem się w stronę windy i nacisnąłem przycisk zamykania drzwi. Wpadłem w panikę, kiedy drzwi nie ruszyły się. Nacisnąłem guzik. I znów. I ponownie. No dalej, kurwa. Minęła wieczność, zanim drzwi w końcu się zamknęły. Zanim odjechałem, usłyszałem jeszcze recepcjonistkę:

– Jestem taka ciekawa, jak smakuje twoje wnętrze, Michał.

Kurwa.

Dziewiąte piętro. Musiałem pojechać na dziewiąte piętro. Znalazłem przycisk i nacisnąłem go. Wydawało mi się, że nic się nie wydarzyło, nie podświetlił się, winda nie ruszyła, więc nacisnąłem go ponownie. I jeszcze raz. Dalej, dalej, dalej, kurwa, dziewiąte piętro. Próbowałem raz za razem, ale nic się nie działo.

Pieprzyć to. Wrócę na parter. Wrócę do wyjścia. Gdy chciałem nacisnąć zero, zdałem sobie sprawę, że go nie ma. Zniknął tylko ten jeden przycisk. Kurwa mać. Zaczynałem czuć napad klaustrofobii. Brałem głębokie wdechy, aby kompletnie się w tym nie zatopić. Winda ponownie ruszyła w górę. Nad drzwiami zaświecił się panel z numerem 11.

Żeby się uspokoić zacząłem mówić do siebie.

– W porządku, w końcu ktoś wezwie windę na dziewiąte piętro. Na pewno.

Gdy winda zbliżała się do jedenastego piętra, zauważyłem, że muzyka w tle zmieniła się. Była to teraz instrumentalna aranżacja Sto lat. Nie wiem, dlaczego wszyscy myśleli, że dziś są moje urodziny. Zerknąłem na prognozę pogody w telewizorze. Czekał nas słoneczny tydzień.

– Witamy na jedenastym piętrze.

DING!

Drzwi otworzyły się, ale bałem się wysiąść. Nie chciałem przeżywać kolejnego koszmaru. Po chwili do windy weszła starsza kobieta. Świetnie, jestem pewien, że z łatwością jej wytłumaczę, co się dzieje. Uśmiechnęła się do mnie, gdy drzwi się zamknęły. Z gulą w gardle zapytałem:

– Które piętro?

– Parter.

– Przykro mi, ale nie ma tego przycisku. Może moglibyśmy poczekać, aż ktoś wezwie nas na dziewiąte piętro?

– Dziewiąte? Nie, myślę, że w takim razie pojadę na pierwsze.

Chciała nacisnąć przycisk.

– Proszę pani, myślę, że to nie jest bezpieczne.

– Mam wielu znajomych na drugim piętrze. Będzie dobrze.

I nacisnęła przycisk. Nie czułem się komfortowo, zaczepiając starszą nieznajomą w pozornie nawiedzonej windzie, ale spróbowałem jeszcze raz.

– Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale z moich informacji wynika, że drugie piętro prawdopodobnie nie jest bezpieczne. Zdecydowanie polecam nie wysiadać, dopóki nie dotrzemy na dziewiąte.

Uśmiechnęła się.

– Kochanie, wszystko będzie dobrze. Ja na przykład lubię wykorzystywać wszystkie szanse, które da mi życie. To wstyd, że ty odrzuciłeś swoją. Wiem, że ludzie z piątego są tobą bardzo rozczarowani.

Wycofałem się do rogu windy. Zobaczyłem odbicie staruszki w lustrze windy. Wyglądała upiornie. Jak z innego świata.

– Witamy na drugim piętrze.

Drzwi otworzyły się. Staruszka uśmiechnęła się do mnie jeszcze raz i wyszła. Wychyliłem głowę i spojrzałem na drugie piętro. Wyglądało na stare, a powietrze było okropnie wilgotne. Jakbym był w jaskini, a nie w biurze. Usłyszałem dudnienie.

Przyszedł mężczyzna ubrany w elegancki garnitur i, zanim drzwi zdążyły się zamknąć, nacisnął przycisk wzywania windy.

– Ty też tu wysiadasz, mistrzu? Słyszałem, że piątka cię chciała. Myślę, że możemy dać ci lepszą ofertę.

– Nic mi nie jest.

– Na pewno, kolego? Wynagrodzenie wynosi osiemset tysięcy złotych za godzinę.

– Nic mi nie jest.

– Żartuję. Wynagrodzenie jest takie, że usuwamy ci oczy, żebyś nie musiał Go widzieć.

Podłoga stała się czarna jak smoła. Dudnienie stało się znacznie głośniejsze. Nagle biznesmen złapał mnie za kołnierz i próbował wyciągnąć z windy. Przylgnąłem do ściany. Kurwa. Kurwa kurwa kurwa kurwa.

Zacząłem go kopać i uderzać rękami. Kiedy udało mi się na chwilę wydostać z jego chwytu, nacisnąłem przycisk zamknięcia drzwi. Tym razem drzwi natychmiast się zamknęły. Ponownie spróbowałem pojechać na dziewiąte piętro. Przycisk nie działał. Zamiast tego nacisnąłem ósme, byle tylko uciec z tego piekielnego piętra. Gdy winda ruszyła, usłyszałem głośne walenie w drzwi.

BANG! BANG! BANG!

Przejeżdżaliśmy przez trzecie piętro, potem czwarte, piąte... a walenie nie ustawało. Było tak samo głośne. Co jest kurwa? Piętro szóste, siódme... Coś cały czas waliło w drzwi windy.

– Witamy na ósmym piętrze.

Zanim drzwi windy zdążyły się otworzyć, wcisnąłem przycisk zamykania, a później dwudziestego trzeciego piętra. Walenie nie ustawało, a drzwi windy zaczęły się wgniatać. Winda pojechała w górę. Dziewiąte, dziesiąte, jedenaste... Walenie zaczęło ustawać. Czternaste, piętnaste... Walenie było prawie niesłyszalne. Dziewiętnaste, dwudzieste, dwudzieste pierwsze... I kompletnie zniknęło.

– Witamy na dwudziestym trzecim piętrze.

Dzięki Bogu. Odetchnąłem. Czułem się, jakbym uniknął tragedii. Drzwi otworzyły się. Rozejrzałem się po nowym piętrze i zdałem sobie sprawę, że... wróciłem na parter. Tak to w każdym razie wyglądało. Czy udało mi się uciec? Czy w końcu byłem wolny?

Przy drzwiach wejściowych stał mężczyzna. Wyglądał znajomo, ale nie mogłem sobie przypomnieć, kim był.

– Hej stary – odezwał się.

Czy to ten facet, który wysiadł z windy i ostrzegł mnie przed piątym piętrem?

– Hej.

– To koniec. Wyszedłeś – powiedział mi.

Poczułem ulgę, ale zwalczyłem to uczucie. Zacznę się cieszyć, kiedy naprawdę stąd wyjdę.

– Powiedziałeś, że dziewiąte jest jedynym bezpiecznym, prawda?

– To była sztuczka. Poszedłeś za głosem serca i miałeś rację. Dwudzieste trzecie piętro to naprawdę bezpieczne piętro. Możesz już wyjść, stary.

Nie wyszedłem.

– Jest tu ktoś, kto naprawdę chce cię zobaczyć.

Nie mogłem się ruszyć.

– Chce dać ci pracę. Uważa, że będziesz świetny.

Dlaczego, kurwa, nie mogłem się ruszyć?

– Jest w drugim pokoju. Przyniosę Go, dobrze? Musisz tylko na niego spojrzeć. Na początku poczujesz się trochę dziwnie, ale potem wszystko będzie dobrze. To stała posada. Świetne benefity. W pełni stacjonarna. Nie ma lepszego prezentu urodzinowego niż nowa praca, prawda?

Spuściłem wzrok na podłogę.

– Dziś nie są moje pieprzone urodziny – wyszeptałem.

Zanim wyszedł po... kogokolwiek miał przynieść, powiedział:

– Spokojnie, stary. Żadnego przeklinania w pracy. Jesteśmy rodziną.

I odszedł. Czułem się, jakbym poruszał się centymetr na sekundę. Prawdziwe ślimacze tempo. Zbliżyłem palec do przycisku zamykania drzwi. Usłyszałem kroki. Wracał. Z całych sił nacisnąłem przycisk. Drzwi się zamknęły, a ja upadłem na podłogę, uwolniony od tej dziwnej siły, która powstrzymywała mnie przed poruszaniem się.

– Pozwolę wam porozmawiać w windzie! – Usłyszałem zza drzwi.

Co? Rozejrzałem się dookoła. Ku mojemu zaskoczeniu, nikogo nie było. Winda wyglądała tak samo jak zawsze. Miałem dość. Wolałbym zdechnąć niż tkwić w tym gównie. Kiedy zastanawiałem się, co zrobić w tej beznadziejnej sytuacji, zauważyłem coś dziwnego. Przycisk prowadzący na dziewiąte piętro był podświetlony.

Zanim zdążyłem zrobić cokolwiek innego, zadzwonił mój telefon. To była moja żona. Odebrałem.

– Kochanie. Kurwa, nie wiem, dlaczego nawet nie pomyślałem, żeby do ciebie zadzwonić. Jestem uwięziony w windzie i odpierdala się jakieś pojebane gówno i może powinienem zadzwonić na policję? Ja pierdolę.

– Kotku. Nie jedź na dziewiąte piętro.

– Co? Cz... czekaj, jak ty w ogóle...”

– To sztuczka, kochanie. Musisz mi zaufać. Tamten mężczyzna cię okłamywał. To nie jest bezpieczne.

– Nic z tego nie było bezpieczne! Skąd w ogóle wiesz, co się dzieje?!

– Zaufaj mi, kochanie.

– Co mam niby zrobić?

Cokolwiek było po drugiej stronie, przestało brzmieć jak moja żona.

– IDŹ NA ROZMOWĘ KWALIFIKACYJNĄ.

Odłożyłem słuchawkę i nacisnąłem przycisk dziewiątego piętra. Nawet gdy się rozłączyłem, głos cały czas krzyczał.

– IDŹ NA ROZMOWĘ KWALIFIKACYJNĄ. IDŹ NA ROZMOWĘ KWALIFIKACYJNĄ. IDŹ NA ROZMOWĘ KWALIFIKACYJNĄ.

Wyciągnąłem telefon i rzuciłem go na ziemię tak mocno, jak tylko potrafiłem, a potem zacząłem go deptać.

– IDŹ NA ROZMOWĘ KWALIFIKACYJNĄ.

Głos był coraz cichszy, aż kompletnie umilkł. Nagle winda zaczęła się trząść, a potem przyspieszyła. Jechała cholernie szybko. Czułem się jak na przejażdżce w wesołym miasteczku.

– Witamy na czterdziestym pierwszym piętrze.

Boże, co jest kurwa? Winda jechała tak szybko, że upadłem na kolana.

– Witamy na dziewięćdziesiątym piętrze.

Przyciski kończyły się na pięćdziesiątym drugim.

– Witamy na sto czterdziestym pierwszym piętrze.

Kurwa.

– Witamy na dwieście trzydziestym piętrze.

– Witamy na czterysta pierwszym piętrze.

Głos witający mnie na kolejnych piętrach stawał się coraz głębszy.

– Witamy na osiemset czterdziestym piętrze.

Głos zaczął skrzeczeć, a później zmienił się. Brzmiał jak to coś, co udawało moją żonę.

– Witamy w fajnym miejscu.

Winda nagle się zatrzymała, ale drzwi się nie otworzyły. Panel nad drzwiami nie pokazywał, na którym piętrze jestem. Zza drzwi dochodziły dziwne dźwięki – niskie pomruki, krzyki bólu, trzaski.

Czy to tutaj miałem wysiąść? Usłyszałem ciche stukanie w drzwi. Z zewnątrz odezwał się głos:

– Chcesz pohandlować?

– O co chodzi?

– Co jeśli, powiedzmy, zostaniesz na tym piętrze na zawsze, a ja wrócę do domu?

– Nie, dzięki.

– Ale ja naprawdę chcę wrócić do domu.

Głos brzmiał, jakby należał do dziecka. Ja pierdolę.

– Przepraszam, mały – odparłem.

– No dobrze.

Zapadła między nami niezręczna cisza.

– Powiedział mi, że chce ci życzyć wszystkiego najlepszego z okazji urodzin – powiedziało dziecko.

– Myślę, że się pomylił. Nie mam dzisiaj urodzin.

– Tak jest – odpowiedział. – To pierwszy dzień twojego nowego życia. Twoje urodziny. Chce, żebyś spojrzał na telewizor.

Spojrzałem na telewizor w górnym rogu windy, mając nadzieję, że zobaczę tylko i jedynie pierdoloną prognozę pogody. Zamiast tego telewizor wyświetlał coś, co wyglądało na ziarniste nagranie z kamery przemysłowej. Z windy, w której się znajdowałem. Nagranie pokazywało mnie, leżącego na podłodze i patrzącego w górę. Uśmiechałem się.

Światła w windzie zgasły. Runęła w dół, a ja zamknąłem oczy i zacząłem krzyczeć. Czekałem, aż pierdolniemy o ziemię. Wiedziałem, że to mój koniec. Zbliżaliśmy się. Zaraz będziemy. Zaraz, kurwa, będziemy. Nie byłem gotowy. Wcale nie byłem gotowy.

– Witamy na dziewiątym piętrze.

DING!

Drzwi otworzyły się. Wyjrzałem z windy. Kolejna recepcja.

– Wychodzisz czy co, pierdolony kretynie?

Podniosłem się. Cały strach, niepokój, przerażenie, cokolwiek czułem jeszcze chwilę temu... zniknęło. Czułem lekkość. Wyszedłem z windy i podszedłem do lady. Recepcjonistka podała mi coś, co wyglądało jak przycisk do windy.

– Na parter – powiedziała. – Do jednorazowego użytku.

Wziąłem go i ruszyłem w stronę windy, ale zatrzymałem się.

– Czy mogę pójść schodami? – zapytałem.

Potrząsnęła głową.

– Jeśli nie podobała się panu nasza winda, to naprawdę nie spodobają się panu schody.

Wsiadłem do windy. Wkładając przycisk modliłem się, żeby tym razem nic się nie stało. Przycisk idealnie wszedł na swoje miejsce. Nacisnąłem go, a winda ruszyła w dół. Płynnie, spokojnie. Normalnie.

 – Witamy na parterze.

DING!

Kiedy miałem wychodzić, spojrzałem na przyciski i zobaczyłem, że ponownie brakuje parteru. Nie zastanawiałem się nad tym. Wymaszerowałem, gotowy spierdalać, gdyby coś jeszcze miało się wydarzyć.

Wychodząc zauważyłem kobietę wbiegającą do windy. Próbowałem ją zatrzymać, ale coś mnie powstrzymało. Zdołałem jedynie położyć rękę na drzwiach, by przed ich zamknięciem powiedzieć:

– Nie wysiadaj, dopóki nie dotrzesz na dziewiąte piętro. Bez względu na wszystko.

Kobieta tylko się do mnie uśmiechnęła.

– Wszystkiego najlepszego, Michał.


Źródło: WorldAwayTweedy @ https://www.reddit.com/r/nosleep/comments/13pmz0q/as_i_got_on_the_elevator_the_man_getting_off/


Tłumaczenie Straszne-Historie.pl

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje