Historia
Przekonałem moją żonę, że został jej miesiąc życia
Ok, zanim pomyślicie, że jestem totalnym dupkiem, powinniście wiedzieć, że ja i Sylwia mamy zupełnie zjebane poczucie humoru. Na przykład podczas ostatniego Halloween wróciłem do domu późno, a że jej nie było, to zadzwoniłem do niej. Kiedy wszedłem do kuchni, zza blatu wyskoczył klaun i zaczął mnie gonić, wymachując piłą łańcuchową. Sylwia nie zdjęła maski, dopóki nie dobiegłem do Volvo. Próbowałem wyjąć kluczyki z kieszeni czując zbliżający się zawał.
Wolisz z lektorem?
Tak że tak, to był ostatni z naszych pojebanych żartów.
Wszystko zaczęło się trzy tygodnie temu, kiedy Sylwia zachorowała. Lekarz trochę ją wystraszył, kiedy powiedział, że to pewnie nic wielkiego, ale na wszelki wypadek powinna zrobić BARDZO POWAŻNY SKAN MÓZGU. Czekanie na wyniki to była tortura. Co chwilę prosiła mnie, żebym ją przytulił, a jej oczy były ciągle zaczerwienione od płaczu.
Dzisiaj doktor zadzwonił na nasz telefon stacjonarny, bo nie mógł dodzwonić się na komórkę mojej lepszej połówki. Kiedy zapytałem go o wyniki, powiedział, że nie może ich przekazywać nikomu oprócz pacjentki, ale zaznaczył, że powinniśmy się spodziewać miłych świąt.
Wtedy do głowy przyszedł mi prank. Pobrałem z Google kilka zdjęć skanu mózgu, wydrukowałem je i włożyłem do koperty. Kiedy Sylwia wróciła do domu, siedziałem ponury przy stole w salonie. Zapytała mnie, co się dzieje. Pokazałem jej skany.
– Doktor dzwonił. W sprawie twojej choroby… nie ma nadziei.
Co ciekawe, nie wybuchnęła płaczem, tylko złapała za najbliższą wazę i pierdolnęła mnie nią w głowę. Byłem tak zaskoczony, że nie zdążyłem zareagować. Wszystko zrobiło się czarne, a ja usłyszałem jeszcze jak mówi:
– Kocham cię.
Kiedy się obudziłem, miałem związane ręce. Prawa skroń Sylwii dotykała mojej lewej, w dłoni trzymała pistolet wycelowany tak, żeby przeszył nas oboje. Powiedziała mi, że nie mogła znieść myśli, że będę żył bez niej i założę nową rodzinę.
– Musimy umrzeć razem – powtarzała.
Otępienie opuściło mnie na tyle, że udało mi się krzyknąć:
– To kawał!
Odsunęła się, w szoku. Powtórzyłem jej słowa doktora i wytłumaczyłem, że po prostu chciałem ją nabrać. Przez kilka sekund nie była w stanie wydusić z siebie słowa. W końcu uśmiechnęła się i powiedziała:
– Żartowniś z ciebie. Zapomnijmy o tym, co powiesz na tajskie?
I poszła do kuchni. Siedziałem tam, nie mogąc złapać oddechu, aż zadzwonił telefon. Odebrałem. To był doktor. Brzmiał dość ponuro.
– Najmocniej przepraszam, ale pomyliliśmy wyniki. Chciałbym skontaktować się z pańską żoną tak szybko, jak to możliwe. To bardzo pilne.
– Kto to, skarbie? – zapytała Sylwia.
Odłożyłem słuchawkę i powiedziałem:
– Nikt.
Źródło: lightingnations @ https://www.reddit.com/r/shortscarystories/comments/zsigv1/i_convinced_my_wife_she_only_had_a_few_weeks_left/
Komentarze