Historia
Jest bliżej niż Ci się wydaje
Obudziłem się pewnego dnia. Spojrzałem na elektroniczny zegarek, który znajdował się na szafce obok telewizora. Pokazywał 6:05. Nie było wtedy nikogo w domu, ponieważ rodzice i moja siostra wyjechali do cioci. Pamiętam jeszcze jak gdzieś pół godziny temu krzyczeli z korytarza, że wychodzą, a ja jak chce mogę później dojechać.
Postanowiłem jeszcze trochę poleżeć. Zamknąłem oczy i wyobrażałem sobie, co będę robić gdy wstanę wsłuchując się w śpiewy ptaków obecnych na dachach mojej stuletniej kamienicy.
Byłem pogrążony w myślach, gdy coś mnie z tego wyrwało. To odgłos powoli naciskanej klamki. Nie otwierałem oczu. Potem drzwi bardzo powoli się otwierały. Coś powoli wchodziło do mojego pokoju. Nie tylko słyszałem kroki, ale także czułem wibracje podłogi.
Po odgłosach chodzenia nie rozpoznałem nikogo z moich domowników, a zawsze robiłem to bez problemu.
Serce waliło jak cep w zboże. To coś podchodziło coraz bliżej. Krążyło po pomieszczeniu.
Na pewno w dzieciństwie bawiłeś się w ten sposób, że jak ktoś wszedł do pokoju, a Ty już nie spałeś, udawałeś, że śpisz. Przynajmniej ja tak się bawiłem.
Teraz tak samo się czułem. Nie mogłem za mocno ściskać powiek, żeby nie było, że udaje. Musiałem powstrzymywać skurcze ciała.
Wpadłem na pomysł, żeby otworzyć oczy i zobaczyć co to jest, ale szybko to odrzuciłem z powodu strachu. Cały czas słyszałem ciszę, ale czułem, że coś mnie obserwuje i jest przy mnie.
Nie wiem ile czasu spędziłem w tej pozycji. Już ścierpłem. Dosyć tego do jasnej cholery, pomału otwieram oczy. I co widzę. Nic. Zupełnie nic. Odetchnął był z ulgą i uznałbym to za jakieś przesłyszenie, czy paraliż senny, gdyby nie otwarte drzwi i krwawe ślady stóp ciągnące się od drzwi, a kończące się…pod moim łóżkiem.
Komentarze