Historia
Tania
W obwodzie rostowskim, we wsi Wierchnaja, usłyszałam kiedyś pewną niecodzienną historię, związaną z tym miejscem. Z początku nie bardzo chciało mi się w nią wierzyć, ale wszyscy miejscowi przysięgali, że to szczera prawda.
Nieopodal wioski przepływa rzeka Orłowka. W czerwcu 2003 roku w krótkich odstępach czasu utopiło się w niej pięć osób. Można byłoby to nazwać po prostu tragicznym zbiegiem okoliczności, gdyby nie pewna prawidłowość - wszyscy topielcy mieli na ciele siniaki i zadrapania. Zupełnie, jakby ktoś łapał nieszczęśników za nogi i ciągnął na dno.
We wsi tej mieszkała też pewna staruszka - wszyscy zwracali się do niej po prostu "babcia Sasza". Ona właśnie przypomniała wszystkim pewną ni to legendę, ni to bajkę - podobno dziewczyny, które utopią się przed własnym ślubem, stają się rusałkami. A rusałki właśnie z tego słyną, że drapią, duszą i kąsają ludzi, kąpiących się w rzece, a następnie ciągną ich na dno. W kwietniu tego samego roku natomiast w Orłowce utopiła się niejaka Tania Tkaczenko. Dwudziestolatka nie mogła pogodzić się ze zdradą narzeczonego. Jej ciała nie odnaleziono. Babcia Sasza była pewna, że ci wszyscy topielcy to sprawka Tani. Mówiła, że Tania nie przestanie się mścić, dopóki jej dusza się nie uspokoi.
Gadali wtedy o babci Saszy w wiosce, że kompletnie zdziecinniała na starość - wierzy w bajki i jeszcze innym ludziom bzdury opowiada. Następnego dnia natomiast w rzece utonęła kolejna osoba - do babci Saszy przyjechali goście, trochę sobie wypili i poszli się kąpać. Jeden z nich zachłysnął się wodą i już nie wypłynął. Nie ma się czemu dziwić, powiecie - alkohol i pływanie przecież nie powinny chodzić w parze. Tyle tylko, że kiedy po trzech dniach znaleziono ciało, na jego plecach był doskonale widoczny ślad zębów.
Trzeba powiedzieć, że był to ostatni topielec. Od tego jakby nożem uciął, dziwne utonięcia już się nie zdarzały. Kilka lat później jeden z tych mężczyzn, którzy kąpali się po pijaku, znowu zawitał do Wierchnej. Powiedział, że po tym, jak znaleziono ciało ostatniego topielca, babcia Sasza nocą chodziła nad Orłowkę i rozmawiała tam jakoby z Tanią Tkaczenko. O czym rozmawiała? Podobno przekonywała ją, żeby poszła na cmentarz, gdzie chłopacy z wioski na prośbę babci wykopali grób. "Tania, Tanieczka, idź" - prosiła babcia - "Idź, odpocznij, zmęczyłaś się bardzo". Ta podobno poszła. A rano chłopaki zasypali grób i postawili na nim kamień.
Komentarze