Historia

Nie troszczcie się zbytnio o jutro (Think not of the Morrow)

białadama 12 11 lat temu 8 710 odsłon Czas czytania: ~6 minut

Minęło niemal dwadzieścia lat od rozmowy, która odmieniła moje życie. Dwadzieścia lat odkąd ten chłopiec wszedł do mojego gabinetu i opowiedział mi najbardziej niesamowitą historię, jaką słyszałem w życiu. Historię, która tak mocno utkwiła mi w głowie na te wszystkie lata. Oczywiście, wtedy w nią nie uwierzyłem - ale teraz, po latach, po tym wszystkim co przeżyłem od czasu tej rozmowy, wspominam ją z poczuciem winy i żalu, a teraz ze strachem.

Byłem wtedy dyrektorem szkoły podstawowej w Northamptonshire, jakieś sześć lat przed emeryturą. Chłopiec o imieniu Chris został przysłany do mojego gabinetu w ramach kary za zamknięcie dwóch uczniów w szafie w pracowni chemicznej. Kojarzyłem go, wiedziałem że jest dobrym uczniem. Raz brał udział w szkolnym apelu. Zawsze wydawał mi się bardzo bystry i trochę nieśmiały. Ale tego dnia taki nie był. Pamiętam, że zrobił z wizyty u mnie wielkie zamieszanie.

- To nie tak, nie tak ma być - powtarzał w kółko gdy Judy, jego wychowawczyni, właściwie wniosła go do środka. Wyjaśniła mi sytuację i wróciła do swojej klasy. Pamiętam, że siedziałem w ciszy, spoglądając na Chrisa zza swojego biurka ze srogim wyrazem twarzy, który rezerwuję na takie sytuacje. A on w kółko powtarzał:

-

To nie tak, nie tak powinno być.

Wyglądał dziwnie, był spanikowany i zmartwiony, ale nie tak, jak dziesięciolatek na dywaniku u dyrektora. Rzucał spojrzeniami we wszystkie strony, tak jak ja często to robię gdy intensywnie myślę. W końcu się odezwałem.

-Christopherze, jestem bardzo rozczarowany.

Nigdy nie zdrabniam imienia dziecka kiedy je strofuję, w taki sposób brzmi to znacznie bardziej poważnie. Chris nie zwrócił na to uwagi i wciąż powtarzał te same słowa, spoglądając na boki, z zagubionym wyrazem twarzy.

- Christopher. Christopher. Spójrz na mnie, jak do ciebie mówię. Christopher!

Pamiętam, że to ostatnie słowo niemal wykrzyczałem, co bardzo rzadko mi się zdarza. Chris ucichł i spojrzał na mnie. Myślałem, że zaraz się rozpłacze, więc zacząłem mówić spokojniejszym tonem:

- To rozczarowujące, że...

- Proszę posłuchać, coś poszło nie tak. To nie powinno się wydarzyć.

Zaskoczyło mnie to, jak wpadł mi w słowo, aż mnie zatkało. Ale jeszcze bardziej zdziwiło mnie to, jak mówił. Oczywiście miał głos małego chłopca, ale jakby kontrolowanego przez kogoś starszego. Wyrażał się jasno i wyraźnie, a jego ton był dojrzały i pełen powagi.

- Muszę przez chwilę pomyśleć, mogę to naprawić, ale muszę pomyśleć.

Znów zaczął rzucać spojrzeniami na boki. Wreszcie udało mi się odezwać.

-Od uczniów oczekuję żeby słuchali kiedy do nich mówię, młody człowieku. Nie przerywaj mi.

Znów spojrzał mi w oczy i odezwał się zanim mogłem dokończyć.

- Jasne, jasne. Dobra, proszę dać mi pięć minut, a wszystko wyjaśnię. Pięć minut, tylko o to proszę.

Nie jestem pewien czemu się zgodziłem, może to przez dziwaczność tej całej sytuacji. Odchyliłem się w tył w fotelu, wyjąłem z szuflady fajkę i zacząłem napełniać ją tytoniem. Wtedy w Anglii jeszcze wolno było palić w pomieszczeniach.

- Pięć minut.

Zapaliłem fajkę i wskazałem Chrisowi krzesło przy moim biurku. Usiadł i zaczął mówić.

- Dobrze, jak by tu... Już tu kiedyś byłem, to znaczy, nie w tej sytuacji, ale w tej szkole, w tym czasie. Już to kiedyś przeżyłem... Jak... Widział pan kiedyś film "Dzień Świstaka"?

Pokręciłem głową.

- Dobra, cóż... myślał pan kiedyś jak by to było cofnąć się w czasie, do wcześniejszego punktu, ale zachować swój umysł? Cofnąć się by naprawić jakieś wydarzenie z życia, ale z całą posiadaną wiedzą? Cóż, właśnie to mi się przydarzyło, tylko... tylko nie potrafię tego kontrolować ani powstrzymać.

Odchylił się na krześle, jego twarz spochmurniała, kiedy wyjrzał przez okno na drugim końcu gabinetu.

- Żyję normalnie do czasu moich trzydziestych urodzin, a potem budzę się jako czterolatek. W domu, w którym nie mieszkałem od dwudziestu czterech lat. Brzmi świetnie - być znowu młodym, móc wrócić i zrobić wszystko lepiej... ale to koszmar. Za pierwszym razem się popisywałem. Zrobiłem doktorat z filozofii, znałem zaawansowaną matematykę, cytowałem Szekspira, grałem na fortepianie. Było fajnie. Byłem geniuszem. Ale cała ta uwaga, którą mi poświęcano, oddaliła mnie od młodszego brata. Nie był tą samą osobą, którą znałem wcześniej. A co gorsza...

Po raz pierwszy zobaczyłam jak jego oczy się zaszkliły. Głos mu się załamał.

- Moi rodzice włożyli tyle czasu i energii we mnie, że nigdy nie zdecydowali się na więcej dzieci. Wcześniej miałem jeszcze jednego brata i siostrę, a teraz nagle oni nie istnieli i to przeze mnie. Próbowałem powiedzieć ludziom co się dzieje, ale trudno to było udowodnić. Podawałem im wyniki meczów, które nie były jeszcze rozegrane, ostrzegałem o kataklizmach. Kiedy stało się oczywiste, że moje prognozy się sprawdzają, zaczęli przeprowadzać na mnie eksperymenty. Siedziałem w białej sali, otępiały od leków. Nawet nie potrafi sobie pan wyobrazić jak może się dłużyć dwadzieścia lat w celi obitej materacami...

Ucichł na chwilę, spojrzał przez okno, potem znów na mnie.

- Ale to znów się stało. Pewnego ranka obudziłem się w domu moich rodziców, dwadzieścia sześć lat młodszy. Za drugim razem moi rodzice mieli jeszcze dwójkę dzieci, ale to nie byli brat i siostra, których powinienem był mieć. Byli inni, a reszta zniknęła. Teraz gdyby udało mi się przywrócić moje poprzednie rodzeństwo, wymazałbym z rzeczywistości tę dwójkę. Nie może pan sobie wyobrazić tego poczucia winy...

Wstał i podszedł do biurka żeby na mnie spojrzeć. Jego głowa ledwo zza niego wystawała.

- Teraz potrzebuję pana pomocy. To już mój dwunasty raz. Myślę, że mogę to naprawić, że jeśli będę robił wszystko tak, jak miało być, to mi się uda. Może nie będę już musiał wracać. Nie miałem być tu przysłany, pan nie miał rozmawiać z moją mamą. Proszę spojrzeć...

Złapał kartkę i długopis i zaczął coś pisać. Po chwili podał mi ją. Nie pamiętam co dokładnie napisał, jakiś skomplikowany dowód matematyczny.

- Żaden dziesięciolatek tego nie potrafi.

Złapał drugą kartkę i znów zaczął coś gorączkowo spisywać. Imiona, daty, wydarzenia. Podał mi ją.

- Wiem, że teraz to brzmi idiotycznie, ale proszę, proszę spojrzeć. To wszystko się wydarzy, zobaczy pan, proszę to wziąć. Proszę porobić zakłady, zarobić trochę kasy. Ale proszę, niech pan się nie wtrąca, teraz ani nigdy. Nie powinien pan być w to zamieszany.

Niewiele pamiętam z późniejszej rozmowy. To, co mówił było niedorzeczne, jak mógłbym w to uwierzyć? Kazałem mu przestać opowiadać bzdury i wysłałem go z powrotem do klasy. Kiedy jego matka przyszła go odebrać, wezwałem ją do gabinetu. Powiedziałem jej o jego złym zachowaniu i tym dziwnym wybuchu. Ale zatrzymałem jego listę. Sam nie wiem czemu to zrobiłem, ale trzymałem ją bezpiecznie schowaną w domu.

Kilka lat później przeczytałem w gazecie, że Chris popełnił samobójstwo, mniej-więcej w czasie, kiedy miał się urodzić jego drugi brat. Później dowiedziałem się, że jego matka poroniła. Teraz martwi mnie czy to była moja wina. Może gdybym zachował się tak, jak prosił Chris, wydarzenia potoczyłyby się inaczej. Kto wie jakie znaczenie miała ta moja rozmowa z nią.

Teraz jest popołudnie, dwudziestego pierwszego lipca 2017 roku. Jutro Chris skończyłby trzydzieści lat. Wszystko, co ten chłopiec tak gorączkowo spisał, spełniło się. Wygrane mistrzostw świata, huragany, atak na World Trade Center. Wszystko, dokładnie tak jak napisał.

Ale wciąż myślę o jutrze. Co się ze mną stanie? Co się stanie z moją córką, z moimi wnukami? Jeśli wszystko się cofa by on mógł to przeżyć jeszcze raz, gdzie my się podziewamy? Czy żyjemy dalej w świecie bez niego? A może nigdy się nie budzimy, po prostu znikamy?

W swoim długim życiu zrobiłem wiele rzeczy, ale żadna z nich nie prześladuje mnie tak, jak tamta rozmowa i nigdy nie bałem się tak, jak dzisiaj. Jeśli naprawdę zaczynamy od nowa, mam nadzieję, że następnym razem posłucham.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Efekt motyla? Teoretycznie każde takie cofnięcie powinno generować nową rzeczywistość... Multiwersum?:)
Odpowiedz
Kozacko
Odpowiedz
Powiem tak: zdecydowanie za krótka dla mnie. Jest tak super napisana że można by czytać i czytać i czytać :)
Odpowiedz
Wooow Fajnie się czyta!!! Super opowieść!!!
Odpowiedz
Fajna historia, dobrze sie czyta.
Odpowiedz
Mi to przypomina Higurashi no naku koro ni
Odpowiedz
Nooo zajebiste! :]
Odpowiedz
niesamowity powiew świeżości, super się czytam :) jedna z lepszych historii, świetny pomysł a do tego tak zajebiście napisana że chciałbym całą książkę w tym stylu
Odpowiedz
Bardzo mi się spodobała pomimo tego iż nie jest zbyt straszna jest zaciekawiająca. Warto ją przeczytać
Odpowiedz
Zajebiście napisane, no i nie powiem czytałem z cholerna ciekawością, swoja drogą ciekawe, czy z nami też sie tak dzieje, po śmierci lub czy już nas coś takiego nie spotkało.
Odpowiedz
W ogóle nie straszne ale to chyba nie o to chodzi, żeby było straszne na siłę. Fajne opowiadanie, dobrze napisane, ciekawa historia i otwarte zakończenie. Jestem na tak.
Odpowiedz
Super ! , Ogolnie ekstra historia nie jest az tak straszne ale dobrze napisane :) Ekstra. :)
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje