Zdjęcie
Ilse Koch - "suka z Buchenwaldu"
Nazistowska zbrodniarka wojenna
Wybierała więźniów z nietuzinkowymi tatuażami, a następnie nakazywała wykonywanie ze zdobionych w ten sposób fragmentów skóry galanterii: eleganckich rękawiczek, oryginalnych torebek i ozdobnych abażurów. Nazywano ją "suką (lub wiedźmą) z Buchenwaldu", "Ilsą-Abażur".
Wiodła sielankowe życie u boku swojego męża - oficera SS, Karla Kocha, z którym mieszkała w obozie KZ Buchenwald. MAłżonkowie biesiadowali przy stole zdobionym spreparowanymi czaszkami ludzkimi. Tam, w obozie, urodziły się ich dzieci: Artwin, Gisela i Gudrun. Najmłodsze dziecko zmarło po trzech miesiącach na skutek nieprawidłowego odżywiania. Sielanka nie trwała długo. Żona miała romans z naczelnym obozowym lekarzem - Waldemarem Hovenem, a później z Hermannem Florstedtem.
W 1941 roku przydzielono jej zaszczytną funkcję SS-Oberaufseherin - głównej nadzorczyni obozu kobiecego. W okrutny sposób torturowała więźniów. Zmuszała ich między innymi do gwałtów na współwięźniarkach.
Dwa lata później małżeństwo Kochów wpadło w ręce SS. Zarzut: korupcja i potrójne morderstwo. Nie było dowodów na to, że Ilse pomagała w defraudacji kosztowności należących do więźniów. Wyszła z tego cało, mąż zapłacił życiem. Na dożywocie została skazana dopiero w 1947 roku, w procesie buchenwaldzkim w Dachau. Okazało się jednak, że w więzieniu zaszła w ciążę, dzięki której skrócono jej dożywocie do 4 lat. Synowi nigdy nie pozwolono zobaczyć matki.
W 1949 roku - dzięki licznym protestom - została oskarżona o morderstwa i znęcanie się nad więźniami. Nie udowodniono jej wyrobu galanterii z ludzkiej skóry. W 1951 roku została ponownie skazana na dożywocie. Cały czas odwoływała się od wyroku. Bezskutecznie. Wyręczyła wymiar sprawiedliwości i powiesiła się w swojej celi na prześcieradle w 1967 roku.
Komentarze