Historia

Nigdy nie skłamałem
Jej matka wróciła do moich myśli z impetem. Moja córka mi o niej przypomniała, grzebiąc w kartonach i wyciągając z nich obrazy. Poczułem gęsią skórkę na moim ciele, ale wiedziałem, że to tylko mój mózg przedziera się przez dawne wspomnienia i uczucia, o których chciałem zapomnieć.
Moja córka właśnie skończyła szkołę. Pomagałem jej pakować się na studia – była taka podekscytowana – kiedy natrafiła na karton ze swoimi starymi malunkami. Jej matka była malarką, i obie spędzały godziny malując. Nawet wtedy, kiedy córka była na tyle mała, że używała do malowania swoich paluszków. Miała wielki talent i zawsze mówiła, że ręką jej matki kierują anioły.
- Tato, pamiętasz ten obraz? – uśmiechnęła się córka. Przedstawiał on jezioro, namalowane przez sześciolatkę. – Namalowałam go zaraz po...
Po śmierci jej matki. Było jej wtedy tak smutno.
- Pamiętam, co mi wtedy powiedziałeś. Że moja mama zawsze będzie przy mnie. Że mam pilnować tych obrazów, a ona zawsze będzie obok. Pamiętasz? – uśmiechnęła się na to wspomnienie, jej oczy się zaszkliły.
Zatrzymałem krew. Mnóstwo krwi w słoikach. Dolewałem po trochę do farb przez lata. Lata! Nigdy tego nie zauważyła. Jak niby miała to zrobić? Powiedziałem jej, że jej matka zawsze będzie przy niej. I nigdy nie skłamałem.
Komentarze