Historia

Głęboki Sen

białadama 13 11 lat temu 8 357 odsłon Czas czytania: ~4 minuty

Pójdę spać i będę miał świadomy sen, pójdę spać i będę miał świadomy sen, zasnę i będę miał świadomy sen...Już nie pamiętam kiedy ostatnio go miałem, cholera! Skup się! Pójdę spać i będę miał świadomy sen, zasnę i będę miał świadomy sen...

Budzę się rano w swoim łóżku.

Cholera, znowu się nie udało! Kurna... Ciekawe która godzina? Słońce świeci mi w oczy więc zapewne koło dziewiątej. Spoglądam na swój elektroniczny zegarek położony obok łóżka. Pokazuje godzinę 6:66.

Chwila...to jest sen! Nie ma takiej godziny! Udało się! Nareszcie!

-Hmm...chcę miecz!-powiedziałem wyciągając rękę do przodu. Nic się nie stało.

Spróbowałem wyobrazić sobie że w mojej ręce materializuje się miecz, łuk, ciastko, talerz, łyżka... Za każdym razem nic się nie działo.Kiedy próbowałem coś wyczarować moją uwagę zwróciło zdjęcie stojące na biurku w moim pokoju. Nigdy takiego nie miałem. Zdjęcie to przedstawiało...dziecko? Na oko wyglądało na 9-letnie, ale ciężko było to określić, bo zamiast twarzy była sama skóra. Wyglądała jakby na poparzoną lub bardzo starą. Ramka była z drewna, a ,,dziecko" zapewne patrzyło na kogoś kto to zdjęcie wykonywał. Na szafce obok stało identycznie, a zaraz obok kolejne. Coraz mniej zaczynało mi się to podobać, szczególnie że wydawało mi się jakby wszystkie na mnie spoglądały.

Pokój momentalnie zaczął się ściemniać tak, że wyglądało to jakby był teraz środek nocy.

-Chce się przenieść do miasta!-krzyknąłem zamykając oczy i próbując się kręcić. Ten sposób na teleportację zawsze działał, lecz nie tym razem.

Wtedy usłyszałem dźwięk telefonu z tarczą do wykręcania numeru. Było to charakterystyczne ,,DRRRRrrrr DRRRrrr". Słyszałem jak dobiega z pokoju obok, więc z ciekawości (oraz z powodu niechęci przebywania w jednym pokoju z tymi dziwnymi zdjęciami) poszedłem niezwłocznie sprawdzić kto dzwoni, szczególnie że nigdy nie posiadałem takiego starego telefonu. Gdy tylko wyszedłem zamarłem w bezruchu. Zamiast znaleźć się w korytarzu swojego domu znalazłem się w zupełnie innym pomieszczeniu oddzielonym drzwiami od mojego pokoju. Na środku pomieszczenia znajdował się stół, a na nim był ustawione dziesiątki zdjęć ,,wpatrujących" się w drzwi w których stałem. Po prawej stronie zauważyłem schody na dół-zapewne do piwnicy do której nawet nie miałem zamiaru schodzić, była ciemna i straszna. Po lewej ujrzałem telefon stojący na małej szafce który aż podskakiwał podczas wydawania dźwięków.

-Halo?-spytałem podnosząc słuchawkę.

-Obudź się. Musisz się obudzić. Wstawaj!-z głośniczka w słuchawce dobiegał do mnie...mój własny głos.

-Halo?! Odpowiedz!

-Obudź się. Musisz się obudzić. Wstawaj!

Próbowałem krzyknąć, porozmawiać, jednak jedyne co usłyszałem to powtarzającą się w kółko wiadomość.

Racja. Powinienem wstać, mam dość. Wstaje!... Próbowałem otworzyć oczy, wstać, wynieść się ze snu, obudzić się...lecz wszystko na marne.

To pewnie jakaś odmiana paraliżu przysennego. W takim razie powinien zaraz minąć. Muszę się rozluźnić i uspokoić, wrócę do łóżka.

Gdy tylko się odwróciłem jestem pewny że mało brakowało mi do zawału serca. Wszystkie zdjęcia które uprzednio były skierowane na drzwi teraz patrzyły prosto na mnie. Wybiegłem stamtąd jak najszybciej. Wskoczyłem do łóżka i zakryłem się cały kołdrą, zupełnie jak małe dziecko.

-Spokojnie, muszę się uspokoić. To jest koszmar, tylko w świadomym śnie. Nic mi się nie stanie-mój głos powoli zaczynał mnie uspokajać.

Bardzo powoli zacząłem wyciągać głowę przez kołdrę, bo miałem pewność że zaczynam się dusić. Czy w śnie da się coś takiego odczuć? Znowu zaczynałem się niepokoić.

Wszystkie zdjęcia tak jak wcześniej ustawione były do mnie. Poczułem ciarki na plecach. Na parapecie spostrzegłem karteczkę którą chyba wcześniej przegapiłem. Powoli wstałem i podniosłem kartkę. Rozpoznałem na niej swoje pismo:

Musisz się obudzić! Ja muszę się obudzić! Proszę, wstawaj!

Nigdy w życiu jeszcze się tak nie bałem.

No tak! Okno! Moja droga ucieczki z koszmaru!

Oprócz szkła w oknie zainstalowane były grube kraty, tak ustawione obok siebie, że po paru pociągnięciach zdałem sobie sprawę że nie mam co myśleć o wydostaniu się. Usiadłem na łóżku i spróbowałem medytować licząc że to może mi pomóc, ale próby obudzenia kończyły się porażką i zaczynałem coraz bardziej panikować. Wtedy usłyszałem muykę...

Przypominała mi ona jakąś straszną pozytywkę-była spokojna, jednak miała w sobie coś...co doprowadzało do paniki. Poczułem że strach zaczął mnie ciąć jak miecze.

Rozejrzałem się w panice po pokoju. Zdjęcia...one...zaczęły się powoli przysuwać. Widziałem jak z sekundy na sekundę są bliżej mnie. Wybiegłem najszybciej jak tylko potrafiłem, poczułem potężne uderzenie adrenaliny. W drugim pomieszczeniu było tak samo, znajdowały się już prawie koło drzwi. Zbiegłem w dół do piwnicy, chociaż cholernie bałem się tam wejść. Schody wyglądały na kilkudziesięcioletnie i z każdym krokiem w dół wydawały głośne skrzypnięcia. Ledwo widziałem gdzie stawiam nogi, ciemność była rozświetlana jedynie czymś z dołu. Nie liczyłem ile było stopni, ale droga była długa. Pierwszą rzeczą którą odnotowałem na dole był kominek w którym wciąż płonął ogień. W kącie stało coś podłużnego i zaokrąglonego, ale nie mogłem dokładnie się temu przyjrzeć z tej odległości. Na fotelu przed kominkiem leżała gazeta z wypisanymi flamastrem słowami:

Musisz się obudzić! OBUDŹ SIĘ!.

Co do cholery jasnej ja próbuję zrobić?!

Złapałem gazetę w rękę chcąc zrobić z niej bardzo prowizoryczną pochodnię kiedy kątem oka na pierwszej stronie gazety spostrzegłem czarno-białe zdjęcie przedstawiające mężczyznę zakutego w kajdanki i prowadzonego przez policje. Człowiek ten wyglądał prawie zupełnie jak ja, tylko o jakieś 10 lat starszy. Takie same włosy, fryzura, postura... Automatycznie zobaczyłem tytuł znajdujący się w nagłówku gazety brzmiący:

Mężczyzna doszczętnie spalił twarz swojego 10-letniego syna, po czym ukrył ciało.

W tej chwili z spod ściany piwnicy usłyszałem dźwięk przypominający gwałtownie wylaną wodę i dostrzegłem zabójczo szybki ruch w moją stronę...

O KUR*WA, TO TU BIEGNIE, O MÓJ BOŻ....

Budzę się rano w swoim łóżku.

Cholera, znowu się nie udało! Kurna... Ciekawe która godzina? Słońce świeci mi w oczy więc zapewne koło dziewiątej. Spoglądam na swój elektroniczny zegarek położony obok łóżka. Pokazuje godzinę 6:66.

Chwila...to jest sen! Nie ma takiej godziny! Udało się! Nareszcie!

-Hmm...chcę miecz!-powiedziałem wyciągając rękę do przodu. Nic się nie stało.

Spróbowałem wyobrazić sobie że w mojej ręce materializuje się miecz, łuk, ciastko, talerz, łyżka... Za każdym razem nic się nie działo.Kiedy próbowałem coś wyczarować moją uwagę zwróciło zdjęcie stojące na biurku w moim pokoju...

autor: Morgot

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Eeeeee?
Odpowiedz
Jak komuś będzie za krótkie to może czytać w kółko :D hehe
Odpowiedz
Nastrój jest, poza tym mało, taka niezbyt straszna incepcja, ale brawa za pomysł
Odpowiedz
Według mnie tutaj zapętlenie czasu w ogóle nie pasuje. Fakty nie łączą się tak jak powinny w porządnej pętli. Moim zdaniem powinno być tu inne zakończenie
Odpowiedz
Moim zdaniem to sen w śnie. Zdarzało mi się tak kilka razy. Raz biegłam przez las a za mną wilki, zaciskam oczy budzę się w łóżku. Spojrzałam przez okno a tam jakaś ciemna postać się na mnie gapi, znów zaciskam oczy. Budzę się i wszystko jest normalne ;)
Odpowiedz
Dupa nie pętla ! FA xD
Odpowiedz
Zajabiste xd
Odpowiedz
9/10 było by 10/10 gdyby nie zapętlenie.
Odpowiedz
fajna historia, choć to zapętlenie nie pasowało tu ..
Odpowiedz
ogółem fajnie, ale ostatnio zapętlanie historii stało sie nazbyt uzywane
Odpowiedz
NIezłe, niby nic takiego, ale nastrój ma.Super napisane! :)
Odpowiedz
Pętla czasu, może być.
Odpowiedz
Całkiem niezłe , tylko zakończenie kijowe :3
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje