Historia

CISZA, ALE MAM PRZECZUCIE ŻE NIE JESTEM SAM.
Ah, jak ja kocham swój dom. Najbardziej uwielbiam w ciepłe dni patrzeć przez moje okno na piękny świat. Mieszkam w osadzie, w dużej Villi. Tu wszyscy mnie znają. Każdy mnie lubi. A, zapomniałem się przedztawić. Nazywam się Łukasz i mam 24 lata. Mieszkam razem z moją ukochaną żoną - 23 lata. Tak, lubię patrzeć w to okno, ale mnie jedno nie pokoi. Gdy usypiam, prawie codziennie śni mi się, że wstaję w łóżka i idę w stronę okna. Okno nie ma szyby, jest tylko rama. Mnie to nie wzrusza. Idę w stronę okna, a na sobie mam Podarte cichy, tak jak by zaatakował mnie niedźwiedź. Co noc ta sama rysa na twarzy. Gdy podejdę, siadam na parapet i wystawiam głowę. Wtedy widzę cień, nie zwykły cień. Nie był szary ja inne, tylko mocno czarny, czarniejszy niż czarne ubranie w reklamach. Mówi do mnie kobiecym głosem "To nie sen Łukaszku, to nie sen. Niebawem powiem Ci coś". Wtedy się budzą i jestem mokry od potu. Mam na sobie te same ciuchy co w "śnie" ale nie mam ich podartych, brudnych i nie mam rany na twarzy. Pewnego dnia wyjrzałem sobie przez ono. Właśnie ukończono budowę nowego placu zabaw. Jest tam fura dzieci bawiących się na zjeżdżalni, trampolinie, "pajęczyny" do wspinania się i wiele wiele innych popularnych rzeczy. Nagle przy jednym dziecku widzę cień. ten sam, co mam w "snach". Patrzy się na dzieci. Nagle, spojrzał na mnie. Dostrzegłem wielkie czerwone oczy. szybko odsunąłem się od okna. Gdy znów wyjrzałem, cienia nie było. A jednak, był. Gdy spojrzałem bardziej w dół i bardziej wychyliłem głowę, ten cień stał pod moim oknem (byłe
m wtedy na 4 piętrze mego domu). Zamknąłem wszytskie okna i pozasłaniałem żaluzje nagle usłyszałem uchylające się drzwi do mojego domu. "Cześć kochanie!". Pufff- odetchnąłem z ulgą - To tylko moja żona. "Dlaczego jest ciemno w domu? Po co pozasłaniałeś żaluzje? Jest piękny dzień!" - "Już odsłaniam skarbie!". Odsłoniłem i otworzyłem okno. Nikogo nie było. Cienia też. A dzieci, tak jak by wyparowały. Nikogo ani niczego nie było. Było tylko słychać wiatr poruszające huśtawki. "Kochanie!" zawołałem. Cisza. "Skarbie?!". Znowu cisza. "Kochanie, jesteś tam?!". Odpowiedział mi zachrypnięty głos "Tak, jestem Łukasz". Nigdy się tak do mnie nie zwracała. Zawołałem "Jesteś chora czy co?!" Cisza. Znowu cisza.Zszedłem na dół. Nikogo nie było. Na ścianie windał napis grubym mazakiem "ZAJRZYJ DO SZAFY. MAM NIESPODZIANKE!". Powoli i przestraszony podszedłem do szafy. odtworzyłem ją, i... wyleciało ciało mojej żony. Stałem sparaliżowany. Wszystko było we krwi.Jej wewnętrzności były na wierzchy. W ręku trzymała karteczkę "Uciekaj! On jest blisko!". Zacząłem uciekać. Drzwi za mną same się zamknęły. Zaczynam pukać do sąsiadów, Cisza. Wszędzie cisza, ale czuję się, że nie jestem sam. Zacząłem kręcić się wkółko łapiąc się za głowę mówiąc "Czemu ja?! Czemu nie ktoś inny?! Czemu kurwa ja!". Cisza. Nagle słyszę nadchodzące kroki. Nikogo nie ma. Zamykam na 5 sekund oczy. Otwieram je. Mgła. Wszędzie mgła! Huśtawki i różne takie tam na placu zabaw są zardzewiałe. Nie świeci słóńce, niebo otoczyły szare chmury. Odwracam się. Widzę czarną postać. Twarz czarna, usta, oczy nos, płaszcz, skóra wszystko! Nawet 8 centymetrowe pazury są czarne. "To ja." odpowiada to "coś" zachrypniętym głosem. Tak! To ten cień! Cień, który miewa mnie w snach! "Czego kurwa ode mnie chcesz!?!?!" krzyknąłem ca całą osadę. "Czego?" zapytał spokojnie. "Czego chcę? Jeszcze nie wiesz?" zapytał bardziej przerażająco. "Chcę ciebie. Chcę patrzeć jak umierać. Chcę cię nękać w nocy. Pomyłka. Nie nazywaj mnie czymś i cieniem. Ja, jestem strach!" Po czym zniknął. Zaczynam płakać. kucam. Po 1 minucie odsłaniam ręce. Nie ma mgły. Dzieci bawią się na huśtawkach itd. Przez moje okno widzę jak żona się krząta. Nagle słyszę miękki głos "Strach, nigdy od ciebie nie odejdzie".
Komentarze