Historia

SLENDERMAN

amelastrach 0 11 lat temu 21 172 odsłon Czas czytania: ~2 minuty

Kiedyś żyła sobie 4 przyjaciół. Isabella, Maks, Alice oraz Gred. Alice była najmłodsza. Miała 12 lat. Isabella miała 14, Maks 13 a Gred 15. Nie bali się niczego. Nie wierzyli w duchy, zjawy i inne bujdy dla małych dzieci. Pewnego dnia strasznie im się nudziło. Alice zadzwoniła do Maksa. Maks to był jej chłopak.Chodzą ze sobą już miesiąc. Alice powiedziała, że jej się nudzi. Maks powiedział, że zadzwoni do Isabelli i Greda. Dodał, że znajdą jakiś straszny "dom" lub ruiny i pójdą tam. Alice zgodziła się. Całą czwórka spotkała się obok domu Isabelli. Razem wędrowali po miastach sklepach rozmawiając o różnych zjawiskach paranormalnych. Szli i szli długie godziny. Aż w końcu zorientowali się, że zabłądzili w gęstym ciemnym lesie. Zaczęli się śmiać, że to wzmocni efekt. W końcu nie bali się niczego i w nic nie wierzyli. Nagle coś się poruszyło w krzakach. Isabella poszła w gęste rośliny. Wróciła z małym zajączkiem. Że to był on. Wszyscy zaczęli go głaskać ale on się wyrywał. nagle usłyszeli jakiś potężny głos "NIE RUSZAJCIE MEGO ZWIERZAKA!". To że było to głośne, trochę się zlękli i Isabella wypuściła niechcący zajączka. Zajączek uciekł z powrotem w gęsty las. Teraz całej czwórce uśmiech zszedł z twarzy. Ale i tak się nie bali. Szli dalej, myśląc że napotkają jakiś stary nawiedzony dom. I tak się stało. Dotarli do małego domku, spruchniałego, drewnianego. Gdy Alice dała nogę na ganek, usłyszeli znów ten sam głośny głos "NIE WCHODŹCIE DO MOJEGO DOMU!". Trochę się wystraszyli i się cofnęli. Gred niechcący wszedł na grzyba. Wydobył się głos "MOJA ROŚLINKA! ZAPŁACICIE ZA TO !". Wtedy spadła na nich wielka czarna smoła. Nie mogli nic widzieć. Zaczęli krzyczeć z przerażenia. Teraz się bali. Próbowali chociaż zdjąć smołę z oczu by coś zobaczyć. Nic. W końcu upadli i zemdlali. Obudzili się bez smoły, przywiązani do krzesła. Tylko lampka jak w psychiatryku oświetlała ich. Reszta była ciemna i straszna. W jednych z kątów widzieli kontury wysokiego mężczyzny. Zaczęli płakać. Nagle dłuuga ręka z tasakiem w ręku przycisnęła Alice gardło. Wtedy ten sam głos co w lesie powiedział "CISZA!". W ten przestali płakać. Wtedy ta jakby "ręka", co można nazwać macką, z powrotem schowała się w cień. Nagle z cienia wyszedł jakiś mężczyzna cały blady, bez twarzy w czarnym garniturze. Miał z 30 macek. "To slenderman. Jednak on istnieje" szepnął Maks. "Zamknij ryja pyskaty bachorze" powiedział tajemniczy potwór. Porozstawiał krzesła, by utworzyły kółko. Wtedy slenderman wypowiadał jakieś słowa. Gred po tajemnie odsupłał swoje liny wstał i napadł Slendermana. Isabelli Maksowi i Alice kazał uciekać. Gdy uciekli, slenderman wstał i wydłubał Gredowi oczy. Następnie wyciągnął mu język i zjadł mówiąc "Mmmm". Gred zaczął jęczeć. Slenderman wziął go i przywiązał do krzesła. Zaczął tasakiem odcinać mu ręce, nogi i zdejmować pazury. Reszta biegła przed siebie. Wyszła z lasu. Wszyscy pobiegli w stronę domu Alice. Mama Alice wuściła ich i opowiedzieli jej wszystko. Ona uznała to za żart. Tydzień później odnaleziono Ciało Greda w kawałkach. Wszyscy poszli na jego pogrzeb. Po powrocie jeszcze raz opowiedzieli mamie Alice o tym co się wydarzyło. Tym razem uwierzyła. Pewnego dnia cała trójka miała nocować w domu Maksa. O 3 w nocy obudziły ich na dole dźwięk rozbitych talerzy lub szklanek. Rozbudzeni poszli na dół. A tam... stał on. Stał slenderman. Powiedział do nich "Myślicie, że się przede mną ukryjecie?"

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje